sobota, 26 lipca 2014

Liebster Award!

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za dobrze wykonaną ,,robotę ". Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań od osoby która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym oraz zadajesz im 11 pytań ). Nie wolno nominować bloga który cię nominował.
Za to wyróżnienie bardzo dziękuję Invisible!

A więc lecimy z tym,o to moje pytania: 

1.Jak masz na imię ?
      Wioletta

2.Bez czego nie ruszasz się z domu ?
   chyba bez telefonu i podręcznej szczotki do włosów,mam na ich punkcie obsesję xd

3.Jak spędzasz swój wolny czas ?
   to zależy,czasami czytam książki lub gram na komputerze,wieczorem ćwiczę ale lubię też wyjść gdzieś ze znajomymi

4.Podróżowanie po jakim kraju jest twoim marzeniem ?
 o jejku,jest tego trochę. Chciałabym napewno pojechać do Brazylii i Korei południowej ale najbardziej do Japonii,dlatego już od pół roku uczę się tego języka

5.Czy bardzo liczysz się z opiniami innych ludzi ?
     Staram się nie,wiadomo przecież że nigdy do końca komuś nie dogodzisz a przejmowanie się opiniami innych ludzi w niektórych przypadkach może nas ograniczyć.

6.Co jest motorem napędowym w twoim życiu ?
   Moja siostra. Zawsze mobilizuje mnie do życia i realizowania swoich marzeń,to dzięki niej zaczęłam pisać tego bloga.

7. Pisanie traktujesz wyłącznie jako pasję czy chciałabyś się zajmować tym również w przyszłości ?
      Wyłącznie jako pasję,w przyszłości chciałabym być prawnikiem.

8.Jak zaczęła się twoja przygoda z pisaniem ?
     Zainteresowałam się czytaniem blogów o 1d i któregoś dnia tak sobie pomyślałam że miło by było mieć takiego bloga,ale nie wiedziałam jak się za to zabrać i czy mój pomysł przejdzie pozytywnie wśród czytelników ale tak jak wspomniałam w odpowiedzi na pytanie  6 moja siostra mnie do tego zmobilizowała.

9.Kto lub co jest twoją największą inspiracją ?
    Moją największą inspiracją jest moja znajoma która sama z powodzeniem prowadzi bloga i chciałabym aby mój blog był kiedyś tak popularny i doceniany jak jej.

10.Co zainspirowało cię do rozpoczęcia tej historii ?
     Pomysł że mogłabym stworzyć własną,niepowtarzalną historię o miłości którą ludzie mogli by czytać tak jak ja do tamtej pory wczytywałam się w inne blogi.

11.Czy jesteś zadowolona z efektów swojej pracy ?
     Myślę że tak.Czasami martwi mnie malejąca liczba odwiedzin lub komentarzy,ale zawsze cieszę się z tych stałych czytelników i jak i nowych bo wtedy wiem że prowadzenie tego bloga ma sens.



Nominuję:

http://comes-storm.blogspot.com/

http://in-life-often-make-a-difference.blogspot.com/

http://niewierne-uczucia.blogspot.com/

http://welcome-to-our-life-with-1d.blogspot.com/

http://magiczna--szkola.blogspot.com/

http://storyyofmylive.blogspot.com/

http://trouble-fanfiction-zayn-malik.blogspot.com/

http://czas-na-milosc-fanfiction.blogspot.com/

http://love-is-sometimes-danger-fanfiction.blogspot.com/

http://lostinlifeonedirection.blogspot.com/

http://hideaway-fanfiction.blogspot.com/


Pytania:

1.Ile masz lat ?
2.Jak masz na imię ?
3.Twoje hobby ?
3.Jaki jest twój idealny typ chłopaka ?
4.Dlaczego zaczęłaś pisać ?
5.Co cię natchnęło na pomysł tematu twojego opowiadania ?
6.Twoja ulubiona gwiazda ?
7.Gdzie chciałabyś spędzić swoje wymarzone wakacje ?
8.Jaki jest twój ulubiony kolor ?
9.Co jest twoją motywacją do pisania ?
10.Co sprawia ci największą radość ?
11.Czy jesteś zadowolona z efektów swojej pracy ?




Nawet nie wiecie jak się cieszę z tej nagrody,to jest dla mnie duży znak na to że moje opowiadanie komuś się podoba.Przy okazji chcę  podziękować wam wszystkim czytającym te opowiadanie a zwłaszcza tym którzy są ze mną od początku i tym którzy wspierają mnie swoimi komentarzami a to dla mnie jest najlepszym i najskuteczniejszym rodzajem dopingu,mam nadzieję że będzie was jeszcze więcej! Jeszcze raz dziękuję Invisible która mnie nominowała./Sheryl <3

wtorek, 3 czerwca 2014

,,rozdział 14 cz 1"

 Oczami Viki

Pół godziny później po uspokojeniu Lil dziewczyny poszły do domu ,nie miały czasu pogrzeb już niedługo,musiały być wcześniej.

-Lili poradzisz sobie,czy mam ci pomóc się spakować.?
-Nie, nie trzeba , dam sobie radę,tylko po prostu smutno mi,bardzo kochałam babcię,była mi bliska,mam wyrzuty sumienia że nie było mnie w jej ostatnich chwilach
-Mała,nie obwiniaj się,nikt z nas nie może przewidzieć przyszłości,nie możesz się tym zadręczać ponieważ nie miałaś na to wpływu,rozumiesz.?
Rozmowę przerwał im telefon Lili,spojrzała na wyświetlacz ,,Mike"
-możesz odebrać,ja nie mam siły 
-jasne

-no cześć Mike,Lili nie ma siły gadać jest załamana..jak to nie ma czym,co ty do cholery mówisz..żarty sobie robisz,wiesz jak ona się dowie to cię zabiję..no tak rozumiem że można przegiąć ale nie tak mike,wiesz że mało jej serce nie pękło gdy się o tym dowiedziała...nie wiem,jak będzie gotowa to do ciebie zadzwoni, na razie muszę jej to wszystko wytłumaczyć,módl się żeby ci wybaczyła..część..
piiiiii
Lili przysłuchująca się rozmowie nic nie rozumiała,co takiego zrobił Mike i dlaczego Viki jest taka poddenerwowana.
-ej co się stało,co on ci powiedział
Viki usiadła obok Lil na łóżku i odetchnęła głęboko
-plany się zmieniły,zostajemy w kraju
Widząc zdziwienie na twarzy przyjaciółki kontynuowała
-Babcia żyje ma się dobrze
-co,ale przecież..
-cicho,daj mi dokończyć,a więc tamtej nocy gdy twój brat do mnie zadzwonił był pijany i grał z znajomymi w butelkę i dali mu takie zadanie,a że ledwo kontaktował nie rozumiał za bardzo co zrobi,dzisiaj jak sobie przypomniał szybko do nas zadzwonił
 Oczami Lili

Dziewczyna nie wiedziała co czuć,z jednej strony piekielną złość na swojego brata,jak on mógł,własnej siostrze,przecież na takie tematy nie można żartować,co on ma za znajomych wo gule,chociaż z jednej strony poczuła nieopisaną ulgę że babcia żyję i ma się dobrze.Takiej mieszanki wybuchowej uczuć nigdy nie zaznała.Nie zauważyła a z jej oka popłynęła mała łza,którą starła szybko tak żeby Viki nie zobaczyła,nie chciała jej martwić,a łza była ze szczęścia.

-Lili,wiesz co to oznacza
-mhmm

-Zostajemy w Hiszpanii..

Nie wiadomo dlaczego ale obie poczuły dziwną ekscytację,radość i ulgę że nie muszą się z NIMI jeszcze rozstawać,chociaż żadna by się do tego nie przyznała..

Oczami Louisa

Nie mogę pozwolić by Lili odjechała nie dowiadując się co do niej czuję,pieprzyć odległość,różnice wieku i inne problemy,ja kocham tą smarkulę i prędzej się utopię niż pozwolę jej wyjechać wcześniej jej tego nie powiedziawszy..
Louis wypadł z pokoju jak burza nie zatrzymując się nawet przy zdziwionym Zaynie.Wybiegł na zewnątrz pod dom dziewczyn,o dziwo drzwi były otwarte, pobiegł na górę po schodach i zobaczył jego małą i słodką Lili.

Oczami Lili 

Zerwałam się na równe nogi gdy do pokoju nagle wpadł jak burza Louis,spojrzałam zdziwiona na Viki.
-Możesz zostawić nas samych,muszę coś powiedzieć Lili-odezwał się do Viki.
Ta tylko przytaknęła i wyszła mówiąc po drodze że wyjaśni sytuację Zaynowi i żeby Lil  zrobiła to samo.Gdy zostali sami blondynka chciała zabrać głos ale Louis uniemożliwił jej to zamykając jej usta w desperackim i gwałtownym pocałunku.Tak namiętnie jej jeszcze nie całował,z zadziwiającą dla niej łatwością oddała jego pocałunek i włożyła do niego całą swoją tęsknotę i miłość do niego,chwila coś tu nie pasuje..miłość.?No tak głupia przecież on cię nie kocha.
I nim się zorientowała z jej oczu zaczęły płynąć maleńkie łzy.Włożyła całą siłę i odsunęła go od siebie.Spojrzała na niego swoimi pięknymi oczami pełnymi łez. 
-dlaczego to robisz,znowu dajesz mi nadzieję by później porzucić,też mam uczucia Louis,nie mam wystarczająco siły na twoje widzimisię
-nie,to nieprawda Lil
-a więc co,może mnie lubisz.?
-nie.
-a więc o co chodzi.?
-to proste.
- proste.?
-tak
-wyjaśnisz ?
-nie lubię cię Lili..ja cię kocham.



No więc wielki powrót,długo mi zajęło zastanawianie się nad dalszą kontynuacją tego bloga,tysiąc razy czytałam wasze wspierające komentarze no i się przemogłam,jak widzicie dzisiaj tylko pierwsza część ale na żeby wam zrekompensować długą nieobecność postaram się szybko dodać next o ile będzie zainteresowanie.Mam nadzieję że nikogo nie zawiodłam tym rozdziałem i wszystko wam się spodobało.Proszę o komentarze,bardzo mi pomagają i wspierają,to dzięki waszym dobrym słowom wróciłam do tego bloga i mam nadzieję że teraz również zostawicie po sobie ślad. /Sheryl <3

sobota, 26 kwietnia 2014

Ważna informacja !!!

Witam wszystkich czytelników tego bloga.Mam poważny dylemat,nie wiem czy nie zawieszę bloga.Nie wiem wogule czy ktoś go czyta,widzę parę odwiedzin ale bardzo mało komentarzy,co jest bardzo smutne dla mnie.Dlatego proszę was kto odwiedza ten blog,czyta to opowiadanie i zależy mu aby nie zostało zawieszone proszę o komentarz pod spodem.Daję wam i sobie tydzień jeśli nic się nie zmieni,przykro mi ale będę musiała go zakończyć.:(

Sheryl <3

wtorek, 4 marca 2014

,,rozdział 13"

Spojrzał na mnie jakby był zdziwiony że to powiedziałam i uśmiechnął się zadziornie. -haha,wiesz jak to się mówi Lil, głodnemu chleb na myśli. uuuggghhhh, a to cham. -haha,wiesz jak to się mówi Lou-powiedziałam z sarkazmem-głodny,głodnemu wypomni. I znowu się roześmiał,tylko tym razem przybliżył się do mnie jeszcze bardziej i szepnął do ucha -masz rację mała,jestem głodny,bardzo głodny-powiedział cicho i uśmiechnął się zabójczo nim nasze usta połączył pocałunek.


Oczami Lili
 Mocno,zaborczo wręcz naparł na moje usta i całował aż do utraty tchu.Gdy oderwaliśmy się od siebie,chciałam poderwać się do góry.To było bardzo dziwne,myślałam że chciał się na mnie odegrać,zemścić,a on tym czasem sam dał się ponieść emocjom.I to było tak cholernie dobre..ale niewłaściwe powiedział głos w mojej głowie,no tak on jest gwiazdą,w normalnym życiu mieszka na drugim końcu świata, nie wspominając już o tych pięciu latach różnicy które nas różni.Chociaż i tak muszę przyznać,że szczerze i tak wystarczająco poniosły mnie uczucia,na samą myśl o rozstaniu z nim boli mnie serce.Nie mogę pozwolić sobie na więcej inaczej mogę mieć w finale serce rozbite na milion drobnych kawałeczków,prędzej czy później.Spojrzałam na niego i chciałam się odepchnąć od niego,to iż czułam go tak blisko siebie jeszcze bardziej utrudniało mi zapomnienie o nim,ale on i tak zniweczył moje starania poprzez jeszcze mocniejsze ściśnięcie mojego ciała w swoim żelaznym uścisku,przy nim czułam się taka..drobna,mała.Spojrzałam w jego niebieskie oczy,które w półmroku wydawały się tak tajemniczo połyskiwać.Po chwili ciszy znów próbowałam się go od siebie odsunąć.
-Louis,proszę cię,puść mnie..proszę- mówiłam słabym proszącym głosem,tak-ja Lili Rode okazałam słabość przed człowiekiem,który już od pierwszego spotkania wtargnął w moje życie,później w serce.
-wiem że tego nie chcesz,Lil,wiem to-powiedział chrapliwym głosem,ciężko oddychając,jego samego przerosła ta sytuacja.
-ja..ja-zaczęłam się jąkać z nerwów,i pożądania,tak bardzo go pragnęłam-to jest nieodpowiednie Lou,niewłaściwe,my nie możemy..
Chwila ciszy która wydawała się być wiecznością,w końcu Tomlinson wciągnął głośno powietrze i z świstem wypuścił.
-..wiem..wiem,Lil-swoją ręką delikatnie pogłaskał mój policzek,instynktownie wtuliłam się w niego..instynktownie,tylko dlatego,nie dlatego że coś do niego czuję,tak.?-broniłam się w myślach.
-wiem-powtórzył głosem,w którym słychać było nutkę goryczy,tak jakby z czymś wewnątrz siebie walczył.Ja też walczę,walczę z tym co zaczyna czuć moje serce,a co nakazuje mi rozum.Rozum mówi bym jak najszybciej od niego uciekła,a serce..serce zaś bym poddała się temu co czuję ,ale to było tak trudne.Z rozmyślań wyrwał mnie Louis który powolnym ruchem,przejechał swoją dłonią od mojego ramienia,po plecy aż do tali i na niej zostając.Ruch ten niby niewinny ,ale na tyle intymny alby wywołać u mnie na skórze gęsią skórkę i przyjemny dreszcz.Jeszcze chwila i mu ulegnę,tak bardzo chcę mu się poddać,ale czy nie będę tego później żałować.?
-Lou chyba powinieneś się ode mnie osunąć,zanim coś się stanie,czego niekoniecznie będziemy w stanie..hmm..kontrolować-powiedziałam zestresowana,jeszcze nigdy nie byłam w takiej sytuacji z żadnym chłopakiem,błąd..mężczyzną..Louis był w pełni mężczyzną.Ma 22 lata do cholery a nie 17!.
-hmm-mruknął niezadowolony-obawiam się że masz rację,chyba tak należało by zrobić-powiedział,w jego głosie wyraźnie dało się usłyszeć nutkę niezadowolenia.
Cisza
-Louis.?-
-hmm.?-mruknął
-możesz mnie w takim razie puścić.?-powiedziałam rozbawiona.
Warknął,powoli się denerwował,tylko na co.?.Dlaczego.?
-coraz mniej mi się ten plan podoba-powiedział tonem małego,obrażonego dziecka.Nie mogłam się powstrzymać i roześmiałam się na cały głos.
-A ty z czego się śmiejesz,co.?.-spytał poddenerwowany.
-no bo zachowujesz się jak małe,rozpieszczone dziecko,to nie moja wina.
-ja,jak dziecko.?!-powiedział trochę głośniej zdenerwowany.
-błąd,zachowujesz się jak rozwydrzony bachor-powiedziałam jeszcze głośniej się śmiejąc.
-ja,jak bachor,przesadziłaś moja panno,zapomniałaś chyba kto tu jest dzieckiem a kto dorosłym.
-dorosłym,tak.?.Bo jakoś się tak nie zachowujesz-krzyknęłam.
-a możesz mi podać powód dla którego tak sądzisz.?-zapytał zdenerwowany.
-powód,chcesz powód-krzyczałam nie mogąc pohamować złości- Tomlinson do cholery,spójrz na nas,uważasz się za dorosłego,a właśnie można rzec że wykorzystujesz mnie seksualnie,czy tak właśnie się zachowują dorośli.?
Trochę się ode mnie odsunął i wzrokiem ocenił sytuację w jakiej się znajdujemy.
-Nie,tak się nie zachowuje dorosły mężczyzna,ale powiedz czy to moja wina,że tak na mnie działasz,że przy tobie wychodzę z siebie i nie potrafię zapanować nad tym co czuję-wrzasnął-słuchaj mnie uważnie Lili,bo nie lubię się powtarzać,zawsze miałem maskę która szczelnie kryła moja emocje,zwłaszcza takie jak strach,gniew,nienawiść, chęć zemsty.Grałem tyle lat,ani razu odkąd wszedłem do show biznesu nie pokazałem żadnej słabości,więc teraz gdy przy tobie krzyczę,denerwuję się, uśmiecham na prawdę,bez żadnych kamer i zbędnego udawania.Czy to moja wina że nie mogę się oprzeć by ci dopiec,sprowokować,dociąć,a raz przytulić,pocałować i nigdy nie puszczać,czy to moja wina do cholery.?.Nie Lil,to nie moja wina,to twoja wina-powiedział Louis z wyrzutem.Zdziwiłam się.
-Moja.?
-Tak maleńka,to przez to że jak huragan wtargnęłaś do mojego życia,i wiesz co.?-powiedział gorzko-najwyraźniej mi się to bardzo podoba,bo za cholerę nie zamierzam cię wypuścić.
O cholera,wpadłam,dotarło do mnie,że ja też nie chcę go zostawiać,chcę go pocałować,przytulić i nie opuszczać.Czy to jest miłość.?-nie mam pojęcia,ale jeśli tak się ona objawia to wpadłam jak śliwka w kompot.Spojrzałam na jego twarz i z czułością pogłaskałam jego policzek.Nakrył moją rękę swoją , przyciągnął jeszcze mocniej do siebie i delikatnie pocałował.To był jak do tej pory nasz najlepszy pocałunek.Szybko z niewinnego i delikatnego przerodził się w dziki i namiętny.Była to walka o dominacje naszych języków splecionych i pocierających się ze sobą w szalonym tańcu.Jego ręka przesunęła się w górę od mojego kolana ,aż po samo biodro,i na niej została,lekko ściskając to część mojego ciała.Gdy oderwaliśmy się od siebie,aby zaczerpnąć tchu,spojrzałam w jego oczy i mocno się do niego przytuliłam.Dopiero jak po części opuściły mnie emocje spostrzegłam jaka jestem śpiąca.Lou chyba to dostrzegł bo spojrzał w lewo stronę wprost na zegarek.Była 3:45
-śpij mała,należy nam się trochę snu,powiedział spokojnie i przytulił mnie do siebie.Szybko zasnęłam w jego silnych i opiekuńczych ramionach.
Oczami Louisa
Przebudziły mnie promienie słońca wydostające się z okna.Zamrugałem kilka razy chcąc wyostrzyć sobie obraz widzenia,gdy tak się stało,spróbował się podnieść do góry,jednakże poczuł na sobie bardzo przyjemny ciężar i gdy spojrzał,obok zobaczył śpiącą Lili,była śliczna,wyglądała jak anioł,długie jasne włosy spływały po drobnych plecach dziewczyny,sprawiając wrażenie jakby były ze złota,a promienie słońca powielały jej twarz.Uśmiechnął się sam do siebie,Mógłby przyzwyczaić się do takich poranków.I nagle gorzka prawda uderzyła w niego siłą pocisku z karabinu maszynowego..przecież on nie może się do tego przyzwyczaić,za miesiąc czy krócej Lili stąd wyjeżdża,normalnie przecież ona mieszka na drugim końcu świata.Spojrzał na niego a w jego oczach odbijała się czułość o którą sam siebie nie posądzał.Pogłaskał ją delikatnie po policzku i zaraz cofnął rękę,nie może pozwolić sobie teraz na uczucie,nic do niej,do cholery nie czuje!.-krzyknął w myślach.Szybko wstał nie patrząc czy się obudzi.Zgarnął paczkę fajek z szafki obok łóżka i poszedł na balkon zapalić.Gdy poczuł w sobie smak nikotyny,lekki podmuch porannego wiatru,trochę się rozluźnił.Dziwnie się czuł przy Lil,robiło mu się cieplej na sercu gdy się śmiała lub uśmiechała promiennie,ale wiedział że to i tak się uda,musiał się wyzbyć uczucia jakimkolwiek ją darzy,jest w Hiszpanii,tu jest wiele ładnych dziewczyn.
Ale nie ma takiej jak Lil - powiedział mu głos w umyśle-och zamknij się-warknął na głos,od tej pory postarał się aby z Lil nie łączyło go nic więcej poza zwykłą znajomością.Gdy usłyszał skrzypnięcie z łóżka przygasił papierosa i poszedł w jej stronę.Lili już była w pozie siedzącej a jej złote włosy spływały falami na ramiona,plecy i do pasa,były bardzo długie.Na jednym policzku miała odciśniętą różową plamę po tym jak spała na jego boku.Gdy mnie zobaczyła uśmiechnęła się promiennie i złapała się za głowę.
-dzień dobry Louisie-powiedziała z udawaną powagą-ale mnie głowa boli-skrzywiła się teatralnie..
Spojrzałem na nią i serce zaczęło mi mocniej bić.Opanuj się.
-mnie jakoś los oszczędził-powiedziałem chłodno chowając swoje emocje za maską nad którą pracowałem tyle lat.Chyba zauważyła moją zmianę gdyż uśmiech od razu zszedł jej z twarzy.
-coś się stało.?-zapytała
-tylko to że muszę przebywać w twoim towarzystwie.
Oczami Lili  
Co się z nim stało,wczoraj myślałam że coś do mnie czuje,był taki miły,delikatny i czuły,dlaczego tak się drastycznie zmienił.?.No fakt,alkohol,to na pewno przez to,wczoraj był taki inny a ja głupia myślałam że mnie kocha,że odwzajemnia moje uczucia,jak mogłam się tak pomylić.Łzy naszły mi do oczu,szybko odwróciłam się do niego aby nie zauważył jak bardzo mnie zranił swoją chłodną postawą
-ach,tak.-powiedziałam gorzko.
Prychnął z pogardą.
-a co myślałaś,że uśmiechało mi się tu z tobą siedzieć.?-zapytał takim tonek jakby nie było nic gorszego na świecie.Właśnie w tym momencie moje serce rozpadło się na kawałki,żeby powstrzymać płacz,szybko wstałam i wymijając go bez słowa poszłam do łazienki która była połączona z pokojem w którym ich zamknęli.Lou okazał się zwykłym dupkiem,draniem nie zdolnym do uczuć,co ja sobie myślałam zakochując się w nim,gdzie ja miałam głowę do cholery.?!.Pojedyńcza łza spłynęła po jej policzku,ale szybko ją otarła wierzchem dłoni,nie zostawi z nim nic co jej.Z wyjątkiem serca-powiedział cichy głos w jej głowie.
Oczami Louisa 
Gdy wyszła z łazienki,zauważył że chyba płakała bo oczy miała zaczerwienione.Z grobową miną doszła do łóżka i usiadła sztywno na jego brzegu,bardzo dobrze o to właśnie mi chodziło,ma mnie nienawidzić,chyba mi się udało,powinienem się cieszyć prawda.?.W końcu nic do niej nie czuję,jest po prostu zwykłą dziewczyną poznaną na wakacjach ,,nic w niej nie jest zwykłe" ,szybko jednakże odrzucił od siebie tę myśl,spojrzał na nią ostatni raz i nałożył na siebie maskę psychiczną,od tej pory Lili Rode jest dla mnie obojętna.Zostawił ją samą a sam poszedł na taras zapalić,odprężył się i starał się nie myśleć o tym co się stało.Z tej chwili wyciągnęło go głoś otwieranego zamka.Podszedł tam i w drzwiach zobaczył roztrzęsioną Vili,której łzy spływały po policzkach ciurkiem,i obok niej mojego przyjaciela Zayna który też wyglądał przerażająco.Viki,która zobaczyła Lili wpadła w jeszcze większy szloch i rzuciła się na nią mocno się do niej przytulając.Na twarzy Lil zaczęło malować się przerażenie.Szturchnęła lekko Viki
-ej,mała-powiedziała cicho-co ci jest.?
-Lil posłuchaj mnie uważnie-powiedziała przez łzy-musimy wracać do domu,szybko
-Viki,ale czemu.?-powiedziała zdziwiona.
-na prawdę chciałabym ci tego nie mówić,ale muszę,Lil..twoja babcia umarła wczoraj w nocy,musimy jechać do domu,za dwa dni pogrzeb.
-nie,nie,nie..to nie możliwe-powiedziała Lil i głośno wybuchnęła płaczem,wtulając się mocniej w ramiona Viki.I nagle uświadomiłem sobię tę smutną prawdę,Lil musi wyjechać,na zawsze,już nigdy jej nie zobaczę.Spojrzałem na nią i coś we mnie pękło,to tak jakby coś zabrało mi duszę i zostawiło mnie bez niej,w dziwnej samotnej próżni.W głowie ciągle dźwięczały mi słowa ,,nigdy już jej nie zobaczę" ,,wyjeżdża" ,,zostawia mnie..na zawsze"..A ja nie mogę nic z tym zrobić,moim sercem owładnął mrok..


Dziękuję wszystkim za przeczytanie  tego rozdziału,proszę o komentarze,one bardzo mnie motywują do dalszej pracy.:).Dziś trochę Louisa i Lili,w następnym postaram się trochę o Zayna i Viki,postaram się szybko dodać następny rozdział, w ten weekend może cie się go spodziewać,całuję /Sheryl <3

sobota, 22 lutego 2014

,,rozdział 12"

Spojrzałam na niego,a on wyciągnął rękę,złapał mnie za podbródek i pociągnął do siebie.Po czym schylił się i szepnął tuż przy moich ustach. -w takim razie czas na moje podziękowanie-powiedział i mocno mnie pocałował.Chciałam się wyrwać ale nie mogłam,nie..może jak po prostu nie chciałam.Przytuliłam się do niego i jeszcze mocniej przyciągnęłam.On uniósł moją głowę do góry tym samym pogłębiając pocałunek.Nie rozumiem co się ze mną dzieję,ale wiem tylko to że teraz chcę się temu poddać.!.

Ten pocałunek był najlepszy jaki do tej pory przeżyłam,chyba nikt nie całuje tak jak on,a może to przez uczucia którymi zaczynam go obdarzać,nie mam pojęcia,ale wiem że to co teraz się dzieje równa się z magią.Ten moment trwałby pewnie dłużej gdyby nie telefon który zaczął dzwonić z kieszeni Malika,to był mój dzwonek.Szybko więc się od siebie oderwaliśmy i Zayn podał mi telefon.Dziwne dzwonił Mike,brat Lil.
-halo-odebrałam i przyłożyłam go do swojego ucha.
-zadzwoniłem do ciebie,bo Lil nie odbierała,posłuchaj Viki jest poważna sprawa,ona musi wrócić do domu,najlepiej w przeciągu dwóch dni.-mówił szybko Mike,chyba głupi nie zauważyłby poddenerwowania w jego głosie.
-powoli Mike,słuchaj co się do cholery stało.?
-nie mam czasu Viki ale muszę ci powiedzieć że nasza babcia,wiesz że Lil miała z nią dobry kontakt,umarła,pogrzeb za 3 dni,a wiesz dobrze że nie wybaczyła by sobie tego gdyby jej nie było dlatego proszę przekaż jej to ode mnie.Ja muszę kończyć.Cześć.
piiiiip
Zamurowało mnie,co będzie z Lil,biedna.Jak przez mgłę usłyszałam głos Zayna który pytał mnie o co chodzi.
-musimy biec do Lil,szybko,nie mamy czasu.
Chciałam już biec w stronę domu chłopaków gdy Malik złapał mnie za nadgarstek.
-powiedz mi tylko co się do jasnej cholery stało.-wrzasnął na całe gardło,był zdenerwowany tym że nie wiem o co chodzi.
-babcia Lil umarła,muszę jej o tym powiedzieć,za dwa dni ma być w domu.
Powiedziałam szybko i ruszyłam w stronę domu,mulat biegł za mną,później wyprzedzając mnie.Do domu nie mieliśmy daleko,a więc po niecałych 5 minutach byliśmy na miejscu.Szybko weszliśmy do domu w którym lekkie promienie słońca dostawały się przez okno,wówczas nadchodził już ranek.Zayn pociągnął mnie na górę prowadząc do pokoju w którym są zamknięci Lil i Louis.Chyba usłyszeli nasze kroki bo usłyszałam głos Lil
-Zayn,to ty,otwórz nas do jasnej cholery,zemściłeś się gratuluje,teraz już odpuść sobie.Ku jej zdziwieniu Zayn otworzył drzwi,tylko nie wiedziała jeszcze w jakiej sprawie.Spojrzałam na nią.Uśmiechnęła się widząc mnie za Malikiem.Serce mi się krajało że zaraz będę musiała wyjawić jej prawdę.Chyba spostrzegła że coś jest z nami nie tak bo uśmiech zszedł jej z twarzy i spojrzała na nas z grobową miną.Podeszła do mnie złapała mnie za ramiona i powiedziała
-Viki coś się stało,nie najlepiej wyglądasz.-cholera nie mogę wykrztusić z siebie ani jednego słowa,tak bardzo nie chcę żeby cierpiała.Spojrzała na mnie  i potrząsnęła mną.
-ej powiedz mi ,co się stało-muszę powiedzieć jej prawdę,trzymanie przed nią tego w tajemnicy i tak by nic nie dało.
-Lil,nawet nie wiesz jak mi przykro,tak bardzo chciałabym tego nie mówić,ale dzwonił do mnie Mike i powiedział mi że twoja babcia....-nie mogłam powiedzieć tego sowa,zupełnie jakby stanęło mi w gardle.
-Viki do jasnej cholery co się z nią stało-powiedziała przerażona Lil
-...umarła-powiedziałam powoli-za trzy dni pogrzeb,musimy wracać.Tak mi przykro Lil
Blondynka była tak zszokowana,na początku nie docierało do niej co powiedziałam a później wybuchła głośnym niekontrolowanym płaczem.Wtuliła się we mnie mocno.

Oczami Lil

-jak on mógł,cholera boję się ciemności-powiedziałam zła-i jeszcze zamknąć mnie tu z tobą.
Podszedł do mnie na niebezpiecznie bliską odległość,najgorsze jest to że gdybym nie słyszała że do mnie podchodzi nie zauważyła bym.Pochylił się nade mną i szepnął mi do ucha.
-hmm,to nie jedyne co złego cię dzisiaj czeka,teraz czas na mój rewanż kotku-powiedział.Lewym okiem dojrzałam błysk w jego oczach nim chwycił mnie mocno na ręce i rzucił na łóżko.


Spojrzałam na niego najpierw zdziwiona,później zła gdy uniósł się nade mną i przygwoździł mi nadgarstki swoimi silnymi rękoma.
-zdurniałeś,puszczaj mnie w tej chwili bo zacznę krzyczeć-poczęłam się szarpać i wyrywać z jego uścisku,on jednak wzmocnił go tym samym udaremniając moje starania.
-głupia,tutaj nikt cię nie usłyszy,a nawet jeśli będzie to tylko Zayn,któremu właśnie o to chodziło.-powiedział uśmiechając się szatańsko,w tych egipskich ciemnościach dostrzegłam tylko błysk jego zębów.Głośno przełknęłam ślinę,zaczynałam sie trochę bać.A myślałam że między nami jest już dobrze,a tu od nowa wojna.Spojrzałam wyzywająco w jego oczy,nie może dostrzec tego że się boję.
-no i co mi zrobisz,co.?.
-hmm sam się na tym zastanawiam,ale Zayn myśląc że w taki sposób się na mnie zemści popełnił błąd,bo wręcz pomógł mi w spełnieniu swojej.
-Louis przestań żartować do cholery,boję się ciemności jak diabli.Jesteś starszy ode mnie o 5 lat do cholery.Powinieneś być poważniejszy,a tym czasem zachowujesz się jak dziecko.
Spojrzał na mnie przenikliwym wzrokiem i uśmiechnął się chytrze.
-tylko ten kto nie zatracił w sobie dziecka żyje naprawdę.
-nie wyskakuj mi tu teraz z jakimiś powiedzeniami,chociaż wbrew sobie muszę powiedzieć że było ono bardzo mądre,co jest rzadkością z twoich ust coś mądrego usłyszeć.-powiedziałam szybko,nie mogąc się powstrzymać aby mu dopiec.
-na twoim miejscu dzieciaku bym nie żartował bo to ty jesteś na przegranej pozycji.-powiedział Lou,co było szczerą prawdą,ale ja nie dam się zastraszyć,ba to ja zastraszę go.!Złapałam go za bluzkę i przyciągnęłam bliżej.
-słuchaj  Tomlinson jeśli chcesz mi zrobić krzywdę,a może zabić,wiadomo co głupiemu na myśli,to ostrzegam takie ci paranormal activity zrobię że posrasz w gacie,zrozumiano.
Ku mojemu zdziwieniu Lou wybuchnął głośnym śmiechem.
-co ci do głowy przyszło z tym zabójstwem-powiedział rozbawiony-oj mała,mogłem się już zresztą przyzwyczaić że ty zawsze wyolbrzymiasz sytuację.
Spojrzałam na niego ze złością.
-oj tylko czasami,czyli jak nie to,to co mi zrobisz,ha może ty chcesz mnie wykorzystać seksualnie,co.?.
Spojrzał na mnie jakby był zdziwiony że to powiedziałam i uśmiechnął się zadziornie.
-haha,wiesz jak to się mówi Lil, głodnemu chleb na myśli.
uuuggghhhh, a to cham.
-haha,wiesz jak to się mówi Lou-powiedziałam z sarkazmem-głodny,głodnemu wypomni.
I znowu się roześmiał,tylko tym razem przybliżył się do mnie jeszcze bardziej i szepnął do ucha
-masz rację mała,jestem głodny,bardzo głodny-powiedział cicho i uśmiechnął się zabójczo nim nasze usta połączył pocałunek.

 Koniec rozdziału 12,w końcu się do niego zabrałam i napisałam go.Nie wiem czy wam się podoba dlatego liczę na komentarze z szczerymi opiniami.Mam dużo weny i mnóstwo pomysłów dlatego następny dodam jeszcze w przeciągu 3-4 dni.Dziękuję wszystkim czytelnikom za przeczytanie tego rozdziału.Całuję Sheryl <3
 

 


czwartek, 2 stycznia 2014

,,rozdział 11"

Oczami Viki
-a ty mała,lepiej usuń to nagranie,bo inaczej urządzę ci istne piekło. Spojrzałam na niego i głośno przełknęłam ślinę.Kurna zostałam tutaj sama,Lil mi teraz nie pomorze,ona sama teraz ma przesrane,co robić.Uciekać.!szybko wstałam z ławki i kopnęłam go w kostkę.Gdy się za nią złapał i zaczął podskakiwać z bólu-tak to był mocny kopniak-wzięłam nogi za pas i zaczęłam uciekać.Niestety najwyraźniej na nim mój dziki kopniak nie podziałał bo nie minęło 5 sekund i ruszył za mną.Skubany szybko biegał.Gdy obiegłam już prawie cały dom,a Zayn tym samym za mną,potknęłam się o szlauch.(wiecie taka gumowa rura z której leci woda.:D).Powoli uniosłam głowę do góry i zobaczyłam że stoi dokładnie z 5 kroków ode mnie.Na ucieczkę już nie było mowy.Gdy zrobił jeden krok wpadłam w panikę.Za cholerę nie oddam mu tego nagrania.Taki skarb obronię choćby nie wiem co.!
-Nie podchodź-krzyknęłam przerażona na cały głos.Jeśli mnie dorwie to już mogę pożegnać się z życiem.!Na moje słowa Malik uśmiechnął się arogancko i uniósł brwi do góry.
-taaak.?.A co ty mi teraz możesz niby zrobić,co.?.-zapytał wyraźnie rozbawiony i raczej nie oczekiwał odpowiedzi bo zrobił jeszcze jeden krok do przodu i jeszcze jeden i..o nie,jeśli czegoś zaraz nie zrobię stracę nagranie.Chwyciłam więc to co miałam pod ręką a był to szlauch,mam farta.Uśmiechnęłam się do siebie i szybko wstałam celując szlauchem w Mulata.
-nie podchodź,bo cię obleję-powiedziałam nabierając groźnego wyrazu twarzy,przynajmniej starałam się aby taki był.Ale Zayn oczywiście zlekceważył moją prośbę i dalej kroczył w moją stronę.On krok do przodu,ja do tyłu.I gdy poczułam za plecami tylko ścianę musiałam zrobić to co konieczne,chwyciłam uchwyt i z szlaucha zaczęła wypływać silnym strumieniem zimna woda,którą celowałam w Malika.Co za przeżycie.Oblewać zimną wodą światową gwiazdę.Gdyby ktoś niecały miesiąc temu,gdy byłam jeszcze w domu powiedział że tak sprawy się będą miały to chyba mym umarła ze śmiechu.A jednak stoję tu i prowadzę walkę na śmierć i życie z zarozumiałym i przerażającym gwiazdorem.Gdy był już przemoczony do suchej nitki,zaczął iść w moją stronę opierając się silę wypływającej szybko wody w jego stronę.Podszedł do mnie i zaczęliśmy się szarpać i niestety nie poszło tak jak planowałam,bowiem Zayn wyrwał mi szlauch i skierował go w moją stronę tym samym sprawiając że woda z niego wypływająca uderzyła we mnie sprawiając że nie było miejsca na moim ciele które byłoby suche.
-o kurwa jaka zimna-krzyknęłam.Nie mogąc opanować złości rzuciłam się w jego stronę powodując że spadł na ziemię a ja na niego.Leżąc na nim wyrwałam mu z ręki szlauch wykorzystując chwilę szoku spowodowanego upadkiem i z powrotem celowałam strumień wody w jego stronę.Muszę przyznać że było całkiem zabawnie.Zupełnie jak za dziecka na jakimś obozie.Kiedy nie przejmowałeś się że woda jest zimna albo tym jak wyglądasz.Jakby nie było zajebiście się bawiłam.Gdy odzyskał już jasność myślenia złapał mnie za nadgarstki i przewrócił tak że teraz on na mnie siedział.Spojrzałam na niego a on na mnie i nie wiem jak to się stało ale oboje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.Zayn zszedł ze mnie i klapnął obok.
-haha- mówił przez śmiech-mała jak ty wyglądasz-powiedział rozbawiony
-haha,wiesz ty nie lepiej,gdyby teraz ktoś nas zobaczył to mógłby się przestraszyć
-no co ty nie powiesz,pewnie by pomyślał że padło nam na łeb- powiedział wstając i wyciągnął do mnie rękę-chodź,musimy się przebrać bo jeszcze zachorujemy.Spojrzałam na niego i powoli chwyciłam go za dłoń.Podniósł mnie do góry.
-Ja idę się przebrać,ty też idź.-powiedział Malik.
-no to lecę.
Gdy się odwróciłam i miałam już iść Zayn złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę
-spotkamy się za 15 minut przed twoją bramą-spytał.Trochę mnie to zdziwiło.Ale co innego miałam do roboty.Lili jest na całą noc u Louisa i chociaż jest już grubo po 2 są wakacje,na nich dwie noce można nie spać.
-20,muszę wysuszyć włosy a to się zejdzie-powiedziałam z uśmiechem i pobiegłam w stronę domu.
Oczami Zayna
Patrzyłem na nią jak biegnie w stronę swojego domu.Jak jej długie włosy zarzuca na prawo i lewo.Dlaczego poczułem takie ciepło w sercu jak się do mnie uśmiechała.Przecież była cała mokra,jej włosy potargane,nieumalowana a mimo to wydawała mi się najpiękniejsza.Może za dużo wypiłem.Przestałem rozmyślać na ten temat bo mógłbym zwariować.Gdy miałem już wchodzić do domu zauważyłem na trawniku jej telefon.Dokładnie w miejscu naszego upadku.Musiał jej wtedy wypaść.Podszedłem więc do niego i podniosłem go.Był cały mokry.Gdy się przebrałem,wytarłem suchym ręcznikiem zgubę i sprawdziłem czy działa.Włączył się.Szybko więc wszedłem w galerię a później w nagrania i usunąwszy ten pieprzony filmik uśmiechnąłem się do siebie.Spojrzałem przez okno i zobaczyłem że jeszcze jej nie ma,a więc ogarnąłem włosy i poszedłem w stronę jej bramy.Zostało mi jeszcze 5 minut.Szczerze sam nie wiem dlaczego chciałem się spotkać,to wszystko przez ten przeklęty uśmiech.Jakoś mnie wtedy omamił.Ale muszę przyznać że mimo wszystkiego lubię spędzać z nią czas.Zawsze się przy tym uśmieję.Ona nie jest moją walniętą fanką która tylko wrzeszczy albo mdleje na mój widok,ani osobą która podstępem jest dla mnie miła wykorzystując fakt że jestem bogaty i sławny.Tylko osobą która od samego początku ze mną walczy,osobą którą nie interesują te wartości jak sława czy pieniądze.Nie udaje przy tym nikogo,jest sobą po prostu.Przy czym jest bardzo zabawna.Przy niej mogę być sobą.I może to mnie do niej ciągnie.To że nie muszę udawać nikogo innego.Z rozmyślań wyrwał mnie odgłos otwieranej i zamykanej furtki.Spojrzałem na nią.Jak zwykle szła pewna siebie i uśmiechnięta.Ubrana była w http://www.photoblog.pl/welikefashion/archiwum#strona-2.Kurwa czemu ona musi być taka śliczna.Podeszła  do mnie i uśmiech zszedł jej z twarzy
-ej skąd masz mój telefon.?-zapytała zdenerwowana
-upadł ci u nas na podwórku jak uciekałaś no i zauważyłem go.-powiedziałem z uśmiechem na twarzy.Jej mina była bezcenna.
-usunąłeś,tak.?-spytała zrezygnowana.Podszedłem do niej i schyliłem się,aby spojrzeć jej w oczy.
-kochanie,wbrew pozorom nie jestem głupi.Kto normalny by nie usunął.
-kurna,a tak chciałam je później wykorzystać żeby ci dopiec-powiedziała szybko i zasłoniła usta ręką.Głupiutka..pomyślałem rozbawiony.
Oczami Viki
O kurna znowu musiałam palnąć głupotę.Spojrzałam na niego i zobaczyłam że co.?!On się śmieje,nie jest zły tylko się śmieję.!.I dlaczego musi teraz tak uroczo i seksownie za razem wyglądać.!Speszyłam się.
-oj oddaj po prostu ten telefon.-chciałam mu go zabrać ale on uniósł go do góry.
-nie,nie,nie najpierw chodźmy,później ci go dam-powiedział i złapał mnie za rękę.
-Gdzie idziemy.?-zapytałam go.Trochę mnie zdziwiło że nadal trzymamy się za ręce.Normalnie powinnam ją wyrwać.Teraz nie wiem czemu ale jest mi tak bardzo miło.Pomyślałam.
-na plaże,jest niedaleko.
-niedaleko,czyli.?
-Jezu dopytujesz  się jak jakieś dziecko,niecałe 7 minut drogi stąd, jeśli pójdziemy skrótem.-powiedział Malik.Spojrzałam na niego.Boże ależ on wysoki.Ledo co mu do ramion dostaję.Gdy po 2 minutach skręciliśmy w taką wąską dróżkę,doszliśmy do łąki.Idąc przez nią prosto ujrzałam na horyzoncie piękną rozciągającą się krystalicznie czystą przestrzeń wody.Łał,ale tu było pięknie.Blado szare skały otaczały wodę z lewej strony.Wyglądało tak jakby nikt tu nie przychodził.Żadnych sklepów,śmieci,leżaków dookoła.Tylko skały,piasek i woda.Widok prześliczny.Spojrzałam na niego.
-przepięknie,nie wiedziałam że tak blisko nas jest plaża,tylko dlaczego jest tak skrywana,gdybyś mnie nie poprowadził,myślałabym że to tylko łąka.
-dlatego tak mało ludzi o niej wie,z okolic to chyba nikt,każdy wybiera plaże zaludnione i z mnóstwem barów naokoło.Ja osobiście wolę to.Dlatego że nikt tu nie przychodzi nadal zachowuje swoje piękno.Na przykład tym że nikt jej nie zaśmieca.-powiedział Malik z uśmiechem.
Nigdy się tak nie czułam,tak wspaniale.A to tylko dzięki niemu.Szczerze gdyby go teraz nie było,nie czuła bym się tak magicznie.To nie tylko piękne widoki ale i również jego uśmiech,głos obecność.I nagle uświadomiłam sobie że ja go tak naprawdę nienawidzę,a nawet go lubię.Chciała bym go mocno przytulić,sprawić żeby uśmiechał się tak jak teraz dla mnie,tylko dla mnie.Nie rozumiem co się ze mną teraz dzieję,to nie miłość prawda.?!
Oczami Zayna
Spojrzałem na nią.Tak ślicznie wyglądała,oczy miała szeroko otwarte jakby bała się że coś może jej umknąć.Cały czas się pięknie uśmiechała,a jej długie włosy rozwiewał wiatr.Odwróciła się w moją stronę,złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę wody i skał.Zdziwiony szedłem tam gdzie ona.Jakieś 4 metry przed wodą zdjęła buty i weszła za kostki do wody.Uczyniłem to samo,z tym że podwinąłem jeszcze nogawki spodni.Podeszliśmy kawałek,trzymając buty w ręku.
-ale ciepła,musimy się tu jutro,to znaczy dzisiaj popołudniu wybrać,jak Lil się uwolni od Louisa.-powiedziała
-uwolni,szczerze moim zdaniem nawet do siebie pasują-powiedziałem.
-też o tym myślałam ale oczywiście nie powiedziałam tego Lil bo mogłaby mnie zabić,ona sama nigdy się do tego nie przyzna.
-tak samo jak Louis,obydwoje są za dumni-stwierdziłem.Odwróciłem się w jej stronę i zobaczyłem jak się poślizgnęła,szybkim ruchem złapałem ją w pasie i przyciągnąłem do siebie tym samym ratując ją od upadku do wody.Spojrzała mi prosto w oczy,a ja w jej odcieniu jasnego niebieskiego.Są piękne pomyślałem.Dlaczego ona tak na mnie działa.?!.Siłą woli otrząsnąłem się z jej spojrzenia i postawiłem ją z powrotem na nogi.
-chodź,wyjdźmy lepiej z tej wody zanim któreś z nas skończy tak jak ty przed chwilą mogłaś-powiedziałem i pociągnąłem ją na piasek.Usiedliśmy obok siebie i patrzyliśmy się w niebo.Nagle odwróciła się do mnie
-dziękuję że mnie tu zabrałeś,gdyby nie ty nigdy nie zobaczyłabym czegoś równie pięknego,mimo wszystkiego co przeżyliśmy cieszę się że cię poznałam-powiedziała do mnie i uśmiechnęła się.
-serio,myślałem że przeklinasz los za to że na siebie wpadliśmy
-na początku może i tak,ale szybko zmieniłam zdanie,teraz uważam to za najlepszą z atrakcji moich wakacji-powiedziała śmiejąc się
-haha,łał,nie spodziewałem się.Szczerze to i dla mnie spotkanie z tobą mimo iż było niespodziewane i pełne złych emocji muszę uznać za udane.Przynajmniej przy tobie nie muszę nikogo udawać-powiedziałem z uśmiechem.
Spojrzała na mnie i złapała mnie za bluzkę przyciągając do siebie.Uniosła twarz lekko do góry i pocałowała mnie w policzek.Zdziwiło mnie to,nie tylko to że to zrobiła ale że było to takie miłe.Spojrzałem na nią.
-a to za co.?-zapytałem się jej.
-podziękowanie,za wszystko co do tej pory dla mnie zrobiłeś,nawet za to że przed chwilą uratowałeś mnie od upadku.-powiedziała i uśmiechnęła się do mnie.
-ach,tak.?
Kiwnęła główką i uniosła ją do góry.Chyba zgłupiałem,ale trudno przecież to do takich ludzi świat należy.
Oczami Viki
Nienawidziliśmy się na samym początku,fakt.Ale teraz moje serce otworzyło się na niego,dawno już chciałam je zamknąć,ale w końcu kłódka pękła i nie mogę nic z tym zrobić.Teraz jedyne przed czym mogę się bronić,to aby się w nim nie zakochać,bo to było by ciężkie.
Spojrzałam na niego,a on wyciągnął rękę,złapał mnie za podbródek i pociągnął do siebie.Po czym schylił się i szepnął tuż przy moich ustach.
-w takim razie czas na moje podziękowanie-powiedział i mocno mnie pocałował.Chciałam się wyrwać ale nie mogłam,nie..może jak po prostu nie chciałam.Przytuliłam się do niego i jeszcze mocniej przyciągnęłam.On uniósł moją głowę do góry tym samym pogłębiając pocałunek.Nie rozumiem co się ze mną dzieję,ale wiem tylko to że teraz chcę się temu poddać.!.

,,Od nienawiści do miłości jeden krok"


No i jest rozdział 11.!.Trochę się opóźniłam z jego dodaniem za co przepraszam.Następny postaram się dodać również w przeciągu 2 dni.W 12 rozdziale dokończę historię z tego rozdziału oraz dowiecie się co w między czasie działo się z Lili i Louisem.Proszę również o komentarze,one bardzo mi pomagają oraz motywują do dalszej pracy,dlatego mam nadzieję że będziecie o nich pamiętać *.* /Sheryl<3