wtorek, 31 grudnia 2013

Życzenia*.*

Nie dodałam wczoraj rozdziału,przepraszam ale miałam gości i nie dałam rady.Dodam 1 stycznia..A więc wszystkim czytelnikom mojego bloga chcę życzyć szczęśliwego nowego roku i wyjeba*nego, udanego sylwka.*.*/Sheryl<3

niedziela, 29 grudnia 2013

,,rozdział 10 "

Oczami Viki


Gdy wybiła godzina 18.30 zaczęłyśmy się szykować na wyjście do chłopaków.Ubrałyśmy się w spodenki i bokserki,wzięłyśmy z sobą bluzę,gdyby wieczorem się schłodziło.Wyłączyłyśmy światła,zamknęłam dom i poszłyśmy w stronę domu naszych sąsiadów.Drzwi otworzył nam Zayn,który gestem ręki zaprosił nas do środka.Gdy weszłyśmy,zobaczyłam że Louis siedzi przy grillu i piecze kiełbaski i szaszłyki.Poszłyśmy się z nim przywitać i zaoferować swoją pomoc.Zdecydowano że Lil pomaga przy grillu a Malik zaprowadził mnie w stronę kuchni gdzie mieliśmy zrobić jakąś lekką sałatkę.Zajrzałam do lodówki i szafek. Z tego co zobaczyłam zdecydowałam się na to że przygotujemy sałatkę grecką.Powiedziałam Zaynowi aby pokroił ogórek ja zaś wzięłam się za rozrywanie,mycie sałaty i odcedzanie kukurydzy.Spojrzałam w stronę stojącego obok mnie w różowym fartuchu mulata.Zaczęłam się śmiać.
-Gorzej ci.?-spytał poddenerwowany,patrząc na mnie spod byka.
-nie czemu,tylko jak patrzę na ciebie w tym fikuśnym fartuszku to nie da się nie śmiać.
-ej to nie ja wybierałem ten fartuch,jak przyjechaliśmy on już tu był,a drugi masz ty,zresztą niewiele się różnią.-powiedział zdenerwowany czarnowłosy.
-w sumie racja,ale wiesz gdyby teraz cię twoje fanki zobaczyły,to nie wiem czy nadal był byś taki wielbiony i postrzegany za przystojniaka
Spojrzał na mnie i uniósł brwi do góry jak to miał w zwyczaju przy czym uśmiechnął się arogancko. Podszedł do mnie i wyjął z kieszeni telefon.
-co ty chcesz zrobić.?-spytałam rozkojarzona.
-no zrobię nam zdjęcie i wstawię je na Twittera,udowadniając tym że nawet w tym ociekam sexem.
Roześmiałam się.
-tak,pozwól że powątpiewam,ale po co ci na nim ja.?
-jak to po co-uśmiechnął się szeroko-trzeba podtrzymać nasze kłamstwo kochanie-powiedział łapiąc mnie za podbródek. Wyrwałam się i powiedziałam zdenerwowana.
-nie zapominaj się,to twoje kłamstwo a nie moje.
-tak mała ale do związku trzeba dwojga więc siedzisz w tym tak samo jak ja-odparł z uśmiechem Malik-więc łap telefon i śliczny uśmiech poproszę.
-a co tobie rączki do dupy przyrosły że sam nie możesz,wiesz że moje ręce są krótsze od twoich długich łap,a po za tym to ty zaproponowałeś więc i ty zrobisz.-powiedziałam zadowolona z wygłoszonego przemówienia.
-oj już nie biadol,bo głowa boli,chodź-wyciągnął do mnie rękę i złapał mnie w pasie,uśmiechnęłam się najładniej jak potrafiłam-1,2,3-i pstryk,spojrzeliśmy w ekran telefonu-nawet niezłe,ja wstawię a ty kończ sałatkę,bo tamci nigdy się jej nie doczekają.
-no idź już-powiedziałam i zabrałam się do krojenia pomidorów.Niedługo potem przyszedł Zayn i pomógł mi skończyć.Po 20 minutach,gdy wywiązaliśmy się z swojej pracy,poszliśmy w stronę komputera zobaczyć wyniki zakładu.Pod zdjęciem na którym Ja wtulona w Malika w różowym fartuchu szeroko się uśmiecham,było mnóstwo komentarzy.
,,Oo ale uroczo" ,,Szczęścia" ,,Pasujecie do siebie" ,,Ładna z was para"..no i w końcu upragniony komentarz Zayna ,,Ale on uroczo wygląda,mm sexi Zayn" itp. żadnego negatywnego.Kurna,gdzie oni mają oczy,a może dobrze mówią tylko ja nie chcę dopuścić do siebie tego faktu,że on naprawdę mnie pociąga,muszę się przed tym bronić z całych sił.Zayn spojrzał na mnie z triumtem wymalowanym w oczach. 
-no już się tak nie patrz,miałeś racje,zadowolony.?-spytałam raczej nie oczekując odpowiedzi.Spojrzał na mnie i uśmiechnął sie szeroko.
-Ależ bardzo kochanie,ale nie denerwuj się ty też powinnaś być zadowolona,napisali tu że jesteś śliczna.-Spojrzał na mnie.-chociaż nie wiem gdzie oni mają oczy.Spojrzałam na niego spod byka.
-haha,bardzo śmieszne,ale zauważ że mnie zdanie twojej nadętej osoby nie obchodzi.-powiedziałam do niego i zaczęliśmy mierzyć się wzrokiem.Ta dziwna walka zapewne trwała by dłużej,gdyby nie głos Lil,który nas z niej wyrwał.Darła się żebyśmy już szli.Wzięłam więc sałatkę a Zayn talerzyki i sztućce,wrócił się później po szklanki i kieliszki.Wszystko pozostałe czyli soki,szaszłyki i kiełbaski no i nasza sałatka stała na stole.Rozsiadłyśmy się z Lil i po 15 minutach czuliśmy się jak u siebie.
-hmm,szaszłyki wyszły nam nieziemsko-powiedziała Lil z uśmiechem.
-jakie nam-powiedział Lou-to ja je przygotowywałem, ty tylko stałaś nade mną i darłaś się że je spale,ale wiedz dziecko że dłużej żyję na tym świecie i więcej wiem o grillowaniu.
-pfff,mówisz o tym jak by to było nie wiadomo co,i dobrze bo beze mnie byś je wszystkie spalił-powiedziała blondynka.
-Ej dobra,nie kłócić się dzieci-powiedział rozbawiony mulat i wyciągnął spod stołu dwie litrowe butelki alkoholu,spojrzał na nas i się uśmiechnął.-chyba zapomnieliście po co tu jesteśmy,mieliśmy opić sukces Louisa w wyścigu.
-no racja-wtrąciła się Lil-dzisiaj mogę poszaleć,jak tylko myślę że  Hose i ta jego cizia gryzą palce z przegranej od razu mi lepiej,polewaj Zayn.Malik jak na komendę odkręcił butelkę i polał nam wszystkim.Ale zanim wypiliśmy blondynka powiedziła.
-ten kieliszek jest za wygraną Louisa,i za to że mnie tam zaciągnął,dzięki niemu zmieniłam podejście do tego-powiedziała z uśmiechem.
-ej mała,nie przeżywaj bo więcej cię zabiorę-powiedział zwycięzca wspominanego wyścigu.
-o czemuu.?-spytała zawiedziona Lil.
-czemu.?Prawie się byś tam lała,a co będzie za drugim razem.?-powiedział rozbawiony.
-nic nie będzie,obiecuję..a po za tym gdzie znajdziesz lepszego towarzysza do jazd.?
Oczami Louisa
Miała racje,chyba już zapomniałem jak po jej dopingu dostałem kopa,nie wątpię że to właśnie dzięki niej wygrałem ten wyścig, dzięki tej małej złotowłosej dziewczynie.Spojrzałem w jej stronę,zobaczyłem jak uśmiecha się do mnie promiennie,bo taka jest jak złote słońce,cholera ale dlaczego patrząc na nią tak mi ciepło w sercu,dlaczego też się do niej uśmiecham,dlaczego chcę ja przyciągnąć do siebie i mocno przytulić,czy ktoś do cholery jasnej da mi odpowiedz.?!
Oczami Lil
Uśmiechnęłam się do niego przypominając sobie emocje z wyścigu.Spojrzałam na niego i zobaczyłam że oddaje mi uśmiech,kurczę dlaczego moje serce zaczęło tak szybko bić,nie mogę nawet  tego powstrzymać,tak pięknie wygląda,czemu chcę żeby mnie przyciągnął i pocałował,przecież on jest ode mnie o 5 lat starszy,on myśli o mnie tylko jak o niesfornym dzieciaku,więc dlaczego tak bardzo chcę aby tak nie było,żeby jego serce biło tak samo jak moje,dlaczego chcę tak bardzo usłyszeć jego głos,przecież ja nawet go nie lubię,tak.?Boże Lil czy ty nie umiesz sobie nawet na własne pytanie odpowiedzieć,co się dzieje do cholery.?!
Oczami Viki
Gdy Lil wzniosła toast każdy wypił zawartość swojego kieliszka,nie minęło nawet 2 minut a Zayn polewał kolejnego,spojrzałam na niego.
-co ty chcesz nas upić.?
-taki mam plan,ale sam też chcę zaszaleć,od przyjazdu tutaj dzieją się ciekawe rzeczy i nawet nie miałem na to za dużo okazji,a nie często najlepszy przyjaciel wygrywa w takich zawodach,więc okazja jest świetna.-powiedział z uśmiechem na ustach.
Muszę przyznać że wyglądał wtedy tak nieziemsko przystojnie że myślałam że się na niego rzucę.
-no racja,a więc jazda-powiedziałam z uśmiechem,teraz tylko pozostało mi najzwyczajniej zaszaleć jak robi to pozostała trójka.Jedna butelka poszła w miarę szybko,każdy był już lekko podpity jednak nie aż tak by nie być wstanie zacząć nowej butelki.Piciu towarzyszyły zacięte rozmowy i żarty.
-ej-zaczął Louis-może byśmy w coś zagrali.?.-zapytał nas.
--no można by było-odpowiedziałam z uśmiechem.-tylko w co.?
-hmm,może w prawdę i wyzwanie,wiecie jakie są zasady,osoba która kręci butelką mówi że osoba przez nią wylosowana odpowie lub zrobi co będzie chciała osoba która kręciła butelką,łatwe prawda.?-wszyscy jej przytaknęliśmy.-a więc ja wpadłam na pomysł to ja kręcę pierwsza-powiedziała zadowolona-podaj mi butelkę Zayn i uprzątnijmy z stołu żeby zrobić miejsce.
Tak więc zrobiliśmy,Zayn zaniósł prawie pustą miskę po sałatce a ja talerzyki i sztućce do kuchni.Na stole została tylko 1 prawie pełna butelka wódki i 4 kieliszki i szklanki z sokiem na popicie.Lil która trzymała pustą butelkę,położyła ją na środku stołu i powiedziała.
-osoba którą wylosuje ma podjąć się,hmm.wyzwania-odparła zadowolona i zaczęła kręcić.Na moje szczęście wypadła na Louisa,jemu raczej nie było za wesoło,kto wie co ona może wymyślić.Spojrzałam na nią a ta uśmiechała się od ucha do ucha.
Oczami Lili
Hahaha,co za fart.Nie dość że mam okazję na zemstę to on będzie musiał zrobić co tylko chcę,hmm co by tu wybrać,maraton w samych bokserkach na około dzielnicy,niee za długo by się zeszło,ej wiem.!
-haha,przepraszam cię Louisie ale to moja powinność,a więc chcę abyś wypił całe dwie szklanki wódki na hejnał-powiedziałam zadowolona,to dopiero początek,najpierw go upije a później coś się wymyśli.Louis nalał sobie dwie szklanki alkoholu,zaciągnął się powietrzem i głośno je wypuścił.Spojrzał na mnie groźnym wzrokiem.
-nie ciesz się bachorze bo prędzej czy później się zemszczę-powiedział,po czym wypił dwie szklanki wódki jak by w środku był soczek.Spojrzałam na niego,kurna wygląda tak jak by nie zrobił one na nim największego wrażenia.Wziął butelkę do ręki i powiedział.
-osoba którą wylosuje ma podjąć się także wyzwania-powiedział i zaczął kręcić,modliłam się w duchu żeby nie wypadło na mnie i udało się.Wylosował Malika- cholera-zaklął-teraz ci się upiekło,ale nie ciesz się bo jeszcze będę miał okazję-rzekł z szatańskim uśmiechem i spojrzał na  przyjaciela.-Zayn,stary sory ale taka gra,a więc musisz założyć sukienkę i przebiegnąć naokoło domu 3 razy-powiedział zadowolony.
Oczami Zayna
-ale skąd ja ci teraz sukienkę znajdę.?-powiedział zdenerwowany z zadanie jakie wymyślił Louis,to przez te dwie szklanki  wódki które wypił przez Lili.Jeszcze się zemszczę na tej dwójce.
-ej ale to nie ma problemu,dajcie mi 5 minut i już jestem z sukienką-powiedziała Viki z uśmiechem na twarzy zabiję ją,słowo daje.!.Louis jej przytaknął i jak oparzona pognała do domu.Za 5minut przybiegła z żółtą jaskrawą sukienką,która pewnie jej dosięgała do ud,a co dopiero mi,boże zabiję tego drania.Poszedłem do domu przebrać się i po chwili wyszedłem w tej kiecce która ledwie tyłek mi zasłaniała,jak ja w tym musiałem wyglądać.?!.Cała trójka od razu mnie zauważyła bo wybuchnęli głośnym śmiechem.
-no a teraz bieg Malik,jazda-powiedziała roześmiana Viki,nie wiem czy później będzie jej tak do śmiechu.Chciałem zakończyć to jak najszybciej więc wziąłem nogi za pas i szybko biegłem w około domu.
-co robisz.?-spytał Louis Viki
-oczywiście że to nagrywam,później taka okazja może się nigdy nie przytrafić-powiedziała z uśmiechem na twarzy.Gdy skończyłem swoje zadanie pognałem do domu się przebrać.Po chwili wróciłem,nalałem nam wszystkim kielicha 1 potem drugiego i gdy wypiliśmy 4 złapałem za butelkę.Moim priorytetem było podpicie ich,no i sam sobie dodać tym kreatywności,bo wiadomo że jak człowiek jest pijany to najlepsze pomysły wpadają do głowy.
-Ja także stawiam wyzwanie-powiedziałem i zakręciłem butelką,na kogo nie wypadnie,to i tak będzie dobrze.Kręciła się i kręciła aż nagle wypadła pomiędzy Lil a Louisem.
-no i co  teraz.?Trzeba będzie kręcić od nowa-powiedziała Viki.
-wcale nie,wymyślę im wspólne zadanie-powiedziałem.O dziwo cała trójka przytaknęła,alkohol robi swoje,pomyślałem z uśmiechem na twarzy.Dla mnie lepiej,w taki sposób upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu.Spojrzałem na zegarek na ręce.Była 2 w nocy,idealnie.!
-a więc tak,chcę żebyście od teraz poszli do pokoju Louisa i siedzieli tam zamknięci do 2 popołudni,zamknę was od środka więc nie będziecie mogli wyjść,i korki również odłączę-powiedziałem zadowolony z siebie jak jasna cholera.Lili wstała gwałtownie.
-co to za wyzwanie,nie zrobię tego.-powiedziała wściekła.
-przykro mi ale ja w sukience musiałem latać,nie ma dla was taryfy ulgowej.Nie mieli wyjścia musieli się poddać.Wstali i poszli w stronę pokoju,gdy do niego weszli,Louis dał mi klucz i zamknąłem ich od wewnątrz.Poszedłem na dół i odłączyłem korki od pokoju.Z tego co wiem blondi boi się ciemności.Jeśli się tam nie pozabijają będzie dobrze.Pomyślałem z uśmiechem i podszedłem do Viki.Uśmiechnąłem się do niej diabelsko.
-a ty mała,lepiej usuń to nagranie,bo inaczej urządzę ci istne piekło.
Spojrzała na mnie i głośno przełknęła ślinę.

Oczami Lili
-jak on mógł,cholera boję się ciemności-powiedziałam zła-i jeszcze zamknąć mnie tu z tobą.
Podszedł do mnie na niebezpiecznie bliską odległość,najgorsze jest to że gdybym nie słyszała że do mnie podchodzi nie zauważyła bym.Pochylił się nade mną i szepnął mi do ucha.
-hmm,to nie jedyne co złego cię dzisiaj czeka,teraz czas na mój rewanż kotku-powiedział.Lewym okiem dojrzałam błysk w jego oczach nim chwycił mnie mocno na ręce i rzucił na łóżko.


A więc koniec 10 rozdziału.Przepraszam że tak długo nie dodawałam ale miałam problemy najpierw w domu,później chciałam zrezygnować z pisania,ale przełamałam się i obiecuje częstsze rozdziały.Proszę o  komentarze,one są dla mnie bardzo ważne.Następny rozdział jutro.*.*/Sheryl<3

piątek, 13 grudnia 2013

Komunikat

Witam wszystkich,najpierw pragnę was wszystkich przeprosić za to że długo nie dodaję nowego rozdziału,wynika to z tego iż tydzień temu miałam zebranie przez które dostałam szlaban,gdy z kolei minął mi on siostra trafiła do szpitala,dlatego jest mi ciężko i nie mam zbyt wiele wolnego czasu:/..Postaram się przez ten weekend dodać z jeden może dwa rozdziały..Mam nadzieję że ktoś zainteresuje się ich przeczytaniem.../Sheryl<3