Oczami Viki
-a ty mała,lepiej usuń to nagranie,bo inaczej urządzę ci istne piekło.
Spojrzałam na niego i głośno przełknęłam ślinę.Kurna zostałam tutaj sama,Lil mi teraz nie pomorze,ona sama teraz ma przesrane,co robić.Uciekać.!szybko wstałam z ławki i kopnęłam go w kostkę.Gdy się za nią złapał i zaczął podskakiwać z bólu-tak to był mocny kopniak-wzięłam nogi za pas i zaczęłam uciekać.Niestety najwyraźniej na nim mój dziki kopniak nie podziałał bo nie minęło 5 sekund i ruszył za mną.Skubany szybko biegał.Gdy obiegłam już prawie cały dom,a Zayn tym samym za mną,potknęłam się o szlauch.(wiecie taka gumowa rura z której leci woda.:D).Powoli uniosłam głowę do góry i zobaczyłam że stoi dokładnie z 5 kroków ode mnie.Na ucieczkę już nie było mowy.Gdy zrobił jeden krok wpadłam w panikę.Za cholerę nie oddam mu tego nagrania.Taki skarb obronię choćby nie wiem co.!
-Nie podchodź-krzyknęłam przerażona na cały głos.Jeśli mnie dorwie to już mogę pożegnać się z życiem.!Na moje słowa Malik uśmiechnął się arogancko i uniósł brwi do góry.
-taaak.?.A co ty mi teraz możesz niby zrobić,co.?.-zapytał wyraźnie rozbawiony i raczej nie oczekiwał odpowiedzi bo zrobił jeszcze jeden krok do przodu i jeszcze jeden i..o nie,jeśli czegoś zaraz nie zrobię stracę nagranie.Chwyciłam więc to co miałam pod ręką a był to szlauch,mam farta.Uśmiechnęłam się do siebie i szybko wstałam celując szlauchem w Mulata.
-nie podchodź,bo cię obleję-powiedziałam nabierając groźnego wyrazu twarzy,przynajmniej starałam się aby taki był.Ale Zayn oczywiście zlekceważył moją prośbę i dalej kroczył w moją stronę.On krok do przodu,ja do tyłu.I gdy poczułam za plecami tylko ścianę musiałam zrobić to co konieczne,chwyciłam uchwyt i z szlaucha zaczęła wypływać silnym strumieniem zimna woda,którą celowałam w Malika.Co za przeżycie.Oblewać zimną wodą światową gwiazdę.Gdyby ktoś niecały miesiąc temu,gdy byłam jeszcze w domu powiedział że tak sprawy się będą miały to chyba mym umarła ze śmiechu.A jednak stoję tu i prowadzę walkę na śmierć i życie z zarozumiałym i przerażającym gwiazdorem.Gdy był już przemoczony do suchej nitki,zaczął iść w moją stronę opierając się silę wypływającej szybko wody w jego stronę.Podszedł do mnie i zaczęliśmy się szarpać i niestety nie poszło tak jak planowałam,bowiem Zayn wyrwał mi szlauch i skierował go w moją stronę tym samym sprawiając że woda z niego wypływająca uderzyła we mnie sprawiając że nie było miejsca na moim ciele które byłoby suche.
-o kurwa jaka zimna-krzyknęłam.Nie mogąc opanować złości rzuciłam się w jego stronę powodując że spadł na ziemię a ja na niego.Leżąc na nim wyrwałam mu z ręki szlauch wykorzystując chwilę szoku spowodowanego upadkiem i z powrotem celowałam strumień wody w jego stronę.Muszę przyznać że było całkiem zabawnie.Zupełnie jak za dziecka na jakimś obozie.Kiedy nie przejmowałeś się że woda jest zimna albo tym jak wyglądasz.Jakby nie było zajebiście się bawiłam.Gdy odzyskał już jasność myślenia złapał mnie za nadgarstki i przewrócił tak że teraz on na mnie siedział.Spojrzałam na niego a on na mnie i nie wiem jak to się stało ale oboje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.Zayn zszedł ze mnie i klapnął obok.
-haha- mówił przez śmiech-mała jak ty wyglądasz-powiedział rozbawiony
-haha,wiesz ty nie lepiej,gdyby teraz ktoś nas zobaczył to mógłby się przestraszyć
-no co ty nie powiesz,pewnie by pomyślał że padło nam na łeb- powiedział wstając i wyciągnął do mnie rękę-chodź,musimy się przebrać bo jeszcze zachorujemy.Spojrzałam na niego i powoli chwyciłam go za dłoń.Podniósł mnie do góry.
-Ja idę się przebrać,ty też idź.-powiedział Malik.
-no to lecę.
Gdy się odwróciłam i miałam już iść Zayn złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę
-spotkamy się za 15 minut przed twoją bramą-spytał.Trochę mnie to zdziwiło.Ale co innego miałam do roboty.Lili jest na całą noc u Louisa i chociaż jest już grubo po 2 są wakacje,na nich dwie noce można nie spać.
-20,muszę wysuszyć włosy a to się zejdzie-powiedziałam z uśmiechem i pobiegłam w stronę domu.
Oczami Zayna
Patrzyłem na nią jak biegnie w stronę swojego domu.Jak jej długie włosy zarzuca na prawo i lewo.Dlaczego poczułem takie ciepło w sercu jak się do mnie uśmiechała.Przecież była cała mokra,jej włosy potargane,nieumalowana a mimo to wydawała mi się najpiękniejsza.Może za dużo wypiłem.Przestałem rozmyślać na ten temat bo mógłbym zwariować.Gdy miałem już wchodzić do domu zauważyłem na trawniku jej telefon.Dokładnie w miejscu naszego upadku.Musiał jej wtedy wypaść.Podszedłem więc do niego i podniosłem go.Był cały mokry.Gdy się przebrałem,wytarłem suchym ręcznikiem zgubę i sprawdziłem czy działa.Włączył się.Szybko więc wszedłem w galerię a później w nagrania i usunąwszy ten pieprzony filmik uśmiechnąłem się do siebie.Spojrzałem przez okno i zobaczyłem że jeszcze jej nie ma,a więc ogarnąłem włosy i poszedłem w stronę jej bramy.Zostało mi jeszcze 5 minut.Szczerze sam nie wiem dlaczego chciałem się spotkać,to wszystko przez ten przeklęty uśmiech.Jakoś mnie wtedy omamił.Ale muszę przyznać że mimo wszystkiego lubię spędzać z nią czas.Zawsze się przy tym uśmieję.Ona nie jest moją walniętą fanką która tylko wrzeszczy albo mdleje na mój widok,ani osobą która podstępem jest dla mnie miła wykorzystując fakt że jestem bogaty i sławny.Tylko osobą która od samego początku ze mną walczy,osobą którą nie interesują te wartości jak sława czy pieniądze.Nie udaje przy tym nikogo,jest sobą po prostu.Przy czym jest bardzo zabawna.Przy niej mogę być sobą.I może to mnie do niej ciągnie.To że nie muszę udawać nikogo innego.Z rozmyślań wyrwał mnie odgłos otwieranej i zamykanej furtki.Spojrzałem na nią.Jak zwykle szła pewna siebie i uśmiechnięta.Ubrana była w http://www.photoblog.pl/welikefashion/archiwum#strona-2.Kurwa czemu ona musi być taka śliczna.Podeszła do mnie i uśmiech zszedł jej z twarzy
-ej skąd masz mój telefon.?-zapytała zdenerwowana
-upadł ci u nas na podwórku jak uciekałaś no i zauważyłem go.-powiedziałem z uśmiechem na twarzy.Jej mina była bezcenna.
-usunąłeś,tak.?-spytała zrezygnowana.Podszedłem do niej i schyliłem się,aby spojrzeć jej w oczy.
-kochanie,wbrew pozorom nie jestem głupi.Kto normalny by nie usunął.
-kurna,a tak chciałam je później wykorzystać żeby ci dopiec-powiedziała szybko i zasłoniła usta ręką.Głupiutka..pomyślałem rozbawiony.
Oczami Viki
O kurna znowu musiałam palnąć głupotę.Spojrzałam na niego i zobaczyłam że co.?!On się śmieje,nie jest zły tylko się śmieję.!.I dlaczego musi teraz tak uroczo i seksownie za razem wyglądać.!Speszyłam się.
-oj oddaj po prostu ten telefon.-chciałam mu go zabrać ale on uniósł go do góry.
-nie,nie,nie najpierw chodźmy,później ci go dam-powiedział i złapał mnie za rękę.
-Gdzie idziemy.?-zapytałam go.Trochę mnie zdziwiło że nadal trzymamy się za ręce.Normalnie powinnam ją wyrwać.Teraz nie wiem czemu ale jest mi tak bardzo miło.Pomyślałam.
-na plaże,jest niedaleko.
-niedaleko,czyli.?
-Jezu dopytujesz się jak jakieś dziecko,niecałe 7 minut drogi stąd, jeśli pójdziemy skrótem.-powiedział Malik.Spojrzałam na niego.Boże ależ on wysoki.Ledo co mu do ramion dostaję.Gdy po 2 minutach skręciliśmy w taką wąską dróżkę,doszliśmy do łąki.Idąc przez nią prosto ujrzałam na horyzoncie piękną rozciągającą się krystalicznie czystą przestrzeń wody.Łał,ale tu było pięknie.Blado szare skały otaczały wodę z lewej strony.Wyglądało tak jakby nikt tu nie przychodził.Żadnych sklepów,śmieci,leżaków dookoła.Tylko skały,piasek i woda.Widok prześliczny.Spojrzałam na niego.
-przepięknie,nie wiedziałam że tak blisko nas jest plaża,tylko dlaczego jest tak skrywana,gdybyś mnie nie poprowadził,myślałabym że to tylko łąka.
-dlatego tak mało ludzi o niej wie,z okolic to chyba nikt,każdy wybiera plaże zaludnione i z mnóstwem barów naokoło.Ja osobiście wolę to.Dlatego że nikt tu nie przychodzi nadal zachowuje swoje piękno.Na przykład tym że nikt jej nie zaśmieca.-powiedział Malik z uśmiechem.
Nigdy się tak nie czułam,tak wspaniale.A to tylko dzięki niemu.Szczerze gdyby go teraz nie było,nie czuła bym się tak magicznie.To nie tylko piękne widoki ale i również jego uśmiech,głos obecność.I nagle uświadomiłam sobie że ja go tak naprawdę nienawidzę,a nawet go lubię.Chciała bym go mocno przytulić,sprawić żeby uśmiechał się tak jak teraz dla mnie,tylko dla mnie.Nie rozumiem co się ze mną teraz dzieję,to nie miłość prawda.?!
Oczami Zayna
Spojrzałem na nią.Tak ślicznie wyglądała,oczy miała szeroko otwarte jakby bała się że coś może jej umknąć.Cały czas się pięknie uśmiechała,a jej długie włosy rozwiewał wiatr.Odwróciła się w moją stronę,złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę wody i skał.Zdziwiony szedłem tam gdzie ona.Jakieś 4 metry przed wodą zdjęła buty i weszła za kostki do wody.Uczyniłem to samo,z tym że podwinąłem jeszcze nogawki spodni.Podeszliśmy kawałek,trzymając buty w ręku.
-ale ciepła,musimy się tu jutro,to znaczy dzisiaj popołudniu wybrać,jak Lil się uwolni od Louisa.-powiedziała
-uwolni,szczerze moim zdaniem nawet do siebie pasują-powiedziałem.
-też o tym myślałam ale oczywiście nie powiedziałam tego Lil bo mogłaby mnie zabić,ona sama nigdy się do tego nie przyzna.
-tak samo jak Louis,obydwoje są za dumni-stwierdziłem.Odwróciłem się w jej stronę i zobaczyłem jak się poślizgnęła,szybkim ruchem złapałem ją w pasie i przyciągnąłem do siebie tym samym ratując ją od upadku do wody.Spojrzała mi prosto w oczy,a ja w jej odcieniu jasnego niebieskiego.Są piękne pomyślałem.Dlaczego ona tak na mnie działa.?!.Siłą woli otrząsnąłem się z jej spojrzenia i postawiłem ją z powrotem na nogi.
-chodź,wyjdźmy lepiej z tej wody zanim któreś z nas skończy tak jak ty przed chwilą mogłaś-powiedziałem i pociągnąłem ją na piasek.Usiedliśmy obok siebie i patrzyliśmy się w niebo.Nagle odwróciła się do mnie
-dziękuję że mnie tu zabrałeś,gdyby nie ty nigdy nie zobaczyłabym czegoś równie pięknego,mimo wszystkiego co przeżyliśmy cieszę się że cię poznałam-powiedziała do mnie i uśmiechnęła się.
-serio,myślałem że przeklinasz los za to że na siebie wpadliśmy
-na początku może i tak,ale szybko zmieniłam zdanie,teraz uważam to za najlepszą z atrakcji moich wakacji-powiedziała śmiejąc się
-haha,łał,nie spodziewałem się.Szczerze to i dla mnie spotkanie z tobą mimo iż było niespodziewane i pełne złych emocji muszę uznać za udane.Przynajmniej przy tobie nie muszę nikogo udawać-powiedziałem z uśmiechem.
Spojrzała na mnie i złapała mnie za bluzkę przyciągając do siebie.Uniosła twarz lekko do góry i pocałowała mnie w policzek.Zdziwiło mnie to,nie tylko to że to zrobiła ale że było to takie miłe.Spojrzałem na nią.
-a to za co.?-zapytałem się jej.
-podziękowanie,za wszystko co do tej pory dla mnie zrobiłeś,nawet za to że przed chwilą uratowałeś mnie od upadku.-powiedziała i uśmiechnęła się do mnie.
-ach,tak.?
Kiwnęła główką i uniosła ją do góry.Chyba zgłupiałem,ale trudno przecież to do takich ludzi świat należy.
Oczami Viki
Nienawidziliśmy się na samym początku,fakt.Ale teraz moje serce otworzyło się na niego,dawno już chciałam je zamknąć,ale w końcu kłódka pękła i nie mogę nic z tym zrobić.Teraz jedyne przed czym mogę się bronić,to aby się w nim nie zakochać,bo to było by ciężkie.
Spojrzałam na niego,a on wyciągnął rękę,złapał mnie za podbródek i pociągnął do siebie.Po czym schylił się i szepnął tuż przy moich ustach.
-w takim razie czas na moje podziękowanie-powiedział i mocno mnie pocałował.Chciałam się wyrwać ale nie mogłam,nie..może jak po prostu nie chciałam.Przytuliłam się do niego i jeszcze mocniej przyciągnęłam.On uniósł moją głowę do góry tym samym pogłębiając pocałunek.Nie rozumiem co się ze mną dzieję,ale wiem tylko to że teraz chcę się temu poddać.!.
,,Od nienawiści do miłości jeden krok"
No i jest rozdział 11.!.Trochę się opóźniłam z jego dodaniem za co przepraszam.Następny postaram się dodać również w przeciągu 2 dni.W 12 rozdziale dokończę historię z tego rozdziału oraz dowiecie się co w między czasie działo się z Lili i Louisem.Proszę również o komentarze,one bardzo mi pomagają oraz motywują do dalszej pracy,dlatego mam nadzieję że będziecie o nich pamiętać *.* /Sheryl<3