wtorek, 4 marca 2014

,,rozdział 13"

Spojrzał na mnie jakby był zdziwiony że to powiedziałam i uśmiechnął się zadziornie. -haha,wiesz jak to się mówi Lil, głodnemu chleb na myśli. uuuggghhhh, a to cham. -haha,wiesz jak to się mówi Lou-powiedziałam z sarkazmem-głodny,głodnemu wypomni. I znowu się roześmiał,tylko tym razem przybliżył się do mnie jeszcze bardziej i szepnął do ucha -masz rację mała,jestem głodny,bardzo głodny-powiedział cicho i uśmiechnął się zabójczo nim nasze usta połączył pocałunek.


Oczami Lili
 Mocno,zaborczo wręcz naparł na moje usta i całował aż do utraty tchu.Gdy oderwaliśmy się od siebie,chciałam poderwać się do góry.To było bardzo dziwne,myślałam że chciał się na mnie odegrać,zemścić,a on tym czasem sam dał się ponieść emocjom.I to było tak cholernie dobre..ale niewłaściwe powiedział głos w mojej głowie,no tak on jest gwiazdą,w normalnym życiu mieszka na drugim końcu świata, nie wspominając już o tych pięciu latach różnicy które nas różni.Chociaż i tak muszę przyznać,że szczerze i tak wystarczająco poniosły mnie uczucia,na samą myśl o rozstaniu z nim boli mnie serce.Nie mogę pozwolić sobie na więcej inaczej mogę mieć w finale serce rozbite na milion drobnych kawałeczków,prędzej czy później.Spojrzałam na niego i chciałam się odepchnąć od niego,to iż czułam go tak blisko siebie jeszcze bardziej utrudniało mi zapomnienie o nim,ale on i tak zniweczył moje starania poprzez jeszcze mocniejsze ściśnięcie mojego ciała w swoim żelaznym uścisku,przy nim czułam się taka..drobna,mała.Spojrzałam w jego niebieskie oczy,które w półmroku wydawały się tak tajemniczo połyskiwać.Po chwili ciszy znów próbowałam się go od siebie odsunąć.
-Louis,proszę cię,puść mnie..proszę- mówiłam słabym proszącym głosem,tak-ja Lili Rode okazałam słabość przed człowiekiem,który już od pierwszego spotkania wtargnął w moje życie,później w serce.
-wiem że tego nie chcesz,Lil,wiem to-powiedział chrapliwym głosem,ciężko oddychając,jego samego przerosła ta sytuacja.
-ja..ja-zaczęłam się jąkać z nerwów,i pożądania,tak bardzo go pragnęłam-to jest nieodpowiednie Lou,niewłaściwe,my nie możemy..
Chwila ciszy która wydawała się być wiecznością,w końcu Tomlinson wciągnął głośno powietrze i z świstem wypuścił.
-..wiem..wiem,Lil-swoją ręką delikatnie pogłaskał mój policzek,instynktownie wtuliłam się w niego..instynktownie,tylko dlatego,nie dlatego że coś do niego czuję,tak.?-broniłam się w myślach.
-wiem-powtórzył głosem,w którym słychać było nutkę goryczy,tak jakby z czymś wewnątrz siebie walczył.Ja też walczę,walczę z tym co zaczyna czuć moje serce,a co nakazuje mi rozum.Rozum mówi bym jak najszybciej od niego uciekła,a serce..serce zaś bym poddała się temu co czuję ,ale to było tak trudne.Z rozmyślań wyrwał mnie Louis który powolnym ruchem,przejechał swoją dłonią od mojego ramienia,po plecy aż do tali i na niej zostając.Ruch ten niby niewinny ,ale na tyle intymny alby wywołać u mnie na skórze gęsią skórkę i przyjemny dreszcz.Jeszcze chwila i mu ulegnę,tak bardzo chcę mu się poddać,ale czy nie będę tego później żałować.?
-Lou chyba powinieneś się ode mnie osunąć,zanim coś się stanie,czego niekoniecznie będziemy w stanie..hmm..kontrolować-powiedziałam zestresowana,jeszcze nigdy nie byłam w takiej sytuacji z żadnym chłopakiem,błąd..mężczyzną..Louis był w pełni mężczyzną.Ma 22 lata do cholery a nie 17!.
-hmm-mruknął niezadowolony-obawiam się że masz rację,chyba tak należało by zrobić-powiedział,w jego głosie wyraźnie dało się usłyszeć nutkę niezadowolenia.
Cisza
-Louis.?-
-hmm.?-mruknął
-możesz mnie w takim razie puścić.?-powiedziałam rozbawiona.
Warknął,powoli się denerwował,tylko na co.?.Dlaczego.?
-coraz mniej mi się ten plan podoba-powiedział tonem małego,obrażonego dziecka.Nie mogłam się powstrzymać i roześmiałam się na cały głos.
-A ty z czego się śmiejesz,co.?.-spytał poddenerwowany.
-no bo zachowujesz się jak małe,rozpieszczone dziecko,to nie moja wina.
-ja,jak dziecko.?!-powiedział trochę głośniej zdenerwowany.
-błąd,zachowujesz się jak rozwydrzony bachor-powiedziałam jeszcze głośniej się śmiejąc.
-ja,jak bachor,przesadziłaś moja panno,zapomniałaś chyba kto tu jest dzieckiem a kto dorosłym.
-dorosłym,tak.?.Bo jakoś się tak nie zachowujesz-krzyknęłam.
-a możesz mi podać powód dla którego tak sądzisz.?-zapytał zdenerwowany.
-powód,chcesz powód-krzyczałam nie mogąc pohamować złości- Tomlinson do cholery,spójrz na nas,uważasz się za dorosłego,a właśnie można rzec że wykorzystujesz mnie seksualnie,czy tak właśnie się zachowują dorośli.?
Trochę się ode mnie odsunął i wzrokiem ocenił sytuację w jakiej się znajdujemy.
-Nie,tak się nie zachowuje dorosły mężczyzna,ale powiedz czy to moja wina,że tak na mnie działasz,że przy tobie wychodzę z siebie i nie potrafię zapanować nad tym co czuję-wrzasnął-słuchaj mnie uważnie Lili,bo nie lubię się powtarzać,zawsze miałem maskę która szczelnie kryła moja emocje,zwłaszcza takie jak strach,gniew,nienawiść, chęć zemsty.Grałem tyle lat,ani razu odkąd wszedłem do show biznesu nie pokazałem żadnej słabości,więc teraz gdy przy tobie krzyczę,denerwuję się, uśmiecham na prawdę,bez żadnych kamer i zbędnego udawania.Czy to moja wina że nie mogę się oprzeć by ci dopiec,sprowokować,dociąć,a raz przytulić,pocałować i nigdy nie puszczać,czy to moja wina do cholery.?.Nie Lil,to nie moja wina,to twoja wina-powiedział Louis z wyrzutem.Zdziwiłam się.
-Moja.?
-Tak maleńka,to przez to że jak huragan wtargnęłaś do mojego życia,i wiesz co.?-powiedział gorzko-najwyraźniej mi się to bardzo podoba,bo za cholerę nie zamierzam cię wypuścić.
O cholera,wpadłam,dotarło do mnie,że ja też nie chcę go zostawiać,chcę go pocałować,przytulić i nie opuszczać.Czy to jest miłość.?-nie mam pojęcia,ale jeśli tak się ona objawia to wpadłam jak śliwka w kompot.Spojrzałam na jego twarz i z czułością pogłaskałam jego policzek.Nakrył moją rękę swoją , przyciągnął jeszcze mocniej do siebie i delikatnie pocałował.To był jak do tej pory nasz najlepszy pocałunek.Szybko z niewinnego i delikatnego przerodził się w dziki i namiętny.Była to walka o dominacje naszych języków splecionych i pocierających się ze sobą w szalonym tańcu.Jego ręka przesunęła się w górę od mojego kolana ,aż po samo biodro,i na niej została,lekko ściskając to część mojego ciała.Gdy oderwaliśmy się od siebie,aby zaczerpnąć tchu,spojrzałam w jego oczy i mocno się do niego przytuliłam.Dopiero jak po części opuściły mnie emocje spostrzegłam jaka jestem śpiąca.Lou chyba to dostrzegł bo spojrzał w lewo stronę wprost na zegarek.Była 3:45
-śpij mała,należy nam się trochę snu,powiedział spokojnie i przytulił mnie do siebie.Szybko zasnęłam w jego silnych i opiekuńczych ramionach.
Oczami Louisa
Przebudziły mnie promienie słońca wydostające się z okna.Zamrugałem kilka razy chcąc wyostrzyć sobie obraz widzenia,gdy tak się stało,spróbował się podnieść do góry,jednakże poczuł na sobie bardzo przyjemny ciężar i gdy spojrzał,obok zobaczył śpiącą Lili,była śliczna,wyglądała jak anioł,długie jasne włosy spływały po drobnych plecach dziewczyny,sprawiając wrażenie jakby były ze złota,a promienie słońca powielały jej twarz.Uśmiechnął się sam do siebie,Mógłby przyzwyczaić się do takich poranków.I nagle gorzka prawda uderzyła w niego siłą pocisku z karabinu maszynowego..przecież on nie może się do tego przyzwyczaić,za miesiąc czy krócej Lili stąd wyjeżdża,normalnie przecież ona mieszka na drugim końcu świata.Spojrzał na niego a w jego oczach odbijała się czułość o którą sam siebie nie posądzał.Pogłaskał ją delikatnie po policzku i zaraz cofnął rękę,nie może pozwolić sobie teraz na uczucie,nic do niej,do cholery nie czuje!.-krzyknął w myślach.Szybko wstał nie patrząc czy się obudzi.Zgarnął paczkę fajek z szafki obok łóżka i poszedł na balkon zapalić.Gdy poczuł w sobie smak nikotyny,lekki podmuch porannego wiatru,trochę się rozluźnił.Dziwnie się czuł przy Lil,robiło mu się cieplej na sercu gdy się śmiała lub uśmiechała promiennie,ale wiedział że to i tak się uda,musiał się wyzbyć uczucia jakimkolwiek ją darzy,jest w Hiszpanii,tu jest wiele ładnych dziewczyn.
Ale nie ma takiej jak Lil - powiedział mu głos w umyśle-och zamknij się-warknął na głos,od tej pory postarał się aby z Lil nie łączyło go nic więcej poza zwykłą znajomością.Gdy usłyszał skrzypnięcie z łóżka przygasił papierosa i poszedł w jej stronę.Lili już była w pozie siedzącej a jej złote włosy spływały falami na ramiona,plecy i do pasa,były bardzo długie.Na jednym policzku miała odciśniętą różową plamę po tym jak spała na jego boku.Gdy mnie zobaczyła uśmiechnęła się promiennie i złapała się za głowę.
-dzień dobry Louisie-powiedziała z udawaną powagą-ale mnie głowa boli-skrzywiła się teatralnie..
Spojrzałem na nią i serce zaczęło mi mocniej bić.Opanuj się.
-mnie jakoś los oszczędził-powiedziałem chłodno chowając swoje emocje za maską nad którą pracowałem tyle lat.Chyba zauważyła moją zmianę gdyż uśmiech od razu zszedł jej z twarzy.
-coś się stało.?-zapytała
-tylko to że muszę przebywać w twoim towarzystwie.
Oczami Lili  
Co się z nim stało,wczoraj myślałam że coś do mnie czuje,był taki miły,delikatny i czuły,dlaczego tak się drastycznie zmienił.?.No fakt,alkohol,to na pewno przez to,wczoraj był taki inny a ja głupia myślałam że mnie kocha,że odwzajemnia moje uczucia,jak mogłam się tak pomylić.Łzy naszły mi do oczu,szybko odwróciłam się do niego aby nie zauważył jak bardzo mnie zranił swoją chłodną postawą
-ach,tak.-powiedziałam gorzko.
Prychnął z pogardą.
-a co myślałaś,że uśmiechało mi się tu z tobą siedzieć.?-zapytał takim tonek jakby nie było nic gorszego na świecie.Właśnie w tym momencie moje serce rozpadło się na kawałki,żeby powstrzymać płacz,szybko wstałam i wymijając go bez słowa poszłam do łazienki która była połączona z pokojem w którym ich zamknęli.Lou okazał się zwykłym dupkiem,draniem nie zdolnym do uczuć,co ja sobie myślałam zakochując się w nim,gdzie ja miałam głowę do cholery.?!.Pojedyńcza łza spłynęła po jej policzku,ale szybko ją otarła wierzchem dłoni,nie zostawi z nim nic co jej.Z wyjątkiem serca-powiedział cichy głos w jej głowie.
Oczami Louisa 
Gdy wyszła z łazienki,zauważył że chyba płakała bo oczy miała zaczerwienione.Z grobową miną doszła do łóżka i usiadła sztywno na jego brzegu,bardzo dobrze o to właśnie mi chodziło,ma mnie nienawidzić,chyba mi się udało,powinienem się cieszyć prawda.?.W końcu nic do niej nie czuję,jest po prostu zwykłą dziewczyną poznaną na wakacjach ,,nic w niej nie jest zwykłe" ,szybko jednakże odrzucił od siebie tę myśl,spojrzał na nią ostatni raz i nałożył na siebie maskę psychiczną,od tej pory Lili Rode jest dla mnie obojętna.Zostawił ją samą a sam poszedł na taras zapalić,odprężył się i starał się nie myśleć o tym co się stało.Z tej chwili wyciągnęło go głoś otwieranego zamka.Podszedł tam i w drzwiach zobaczył roztrzęsioną Vili,której łzy spływały po policzkach ciurkiem,i obok niej mojego przyjaciela Zayna który też wyglądał przerażająco.Viki,która zobaczyła Lili wpadła w jeszcze większy szloch i rzuciła się na nią mocno się do niej przytulając.Na twarzy Lil zaczęło malować się przerażenie.Szturchnęła lekko Viki
-ej,mała-powiedziała cicho-co ci jest.?
-Lil posłuchaj mnie uważnie-powiedziała przez łzy-musimy wracać do domu,szybko
-Viki,ale czemu.?-powiedziała zdziwiona.
-na prawdę chciałabym ci tego nie mówić,ale muszę,Lil..twoja babcia umarła wczoraj w nocy,musimy jechać do domu,za dwa dni pogrzeb.
-nie,nie,nie..to nie możliwe-powiedziała Lil i głośno wybuchnęła płaczem,wtulając się mocniej w ramiona Viki.I nagle uświadomiłem sobię tę smutną prawdę,Lil musi wyjechać,na zawsze,już nigdy jej nie zobaczę.Spojrzałem na nią i coś we mnie pękło,to tak jakby coś zabrało mi duszę i zostawiło mnie bez niej,w dziwnej samotnej próżni.W głowie ciągle dźwięczały mi słowa ,,nigdy już jej nie zobaczę" ,,wyjeżdża" ,,zostawia mnie..na zawsze"..A ja nie mogę nic z tym zrobić,moim sercem owładnął mrok..


Dziękuję wszystkim za przeczytanie  tego rozdziału,proszę o komentarze,one bardzo mnie motywują do dalszej pracy.:).Dziś trochę Louisa i Lili,w następnym postaram się trochę o Zayna i Viki,postaram się szybko dodać następny rozdział, w ten weekend może cie się go spodziewać,całuję /Sheryl <3

5 komentarzy:

  1. Jeeeej *0* Louis ogarnij swoją stara dupę i bierz sie za nią :D dla mnie Bosko swietnie wspaniale !!! Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooooo, jak fajnie :))) Ja tam wolę jak jest więcej Lou i Lili, dlatego rozdział mi się BARDZO podobał, tylko szkoda, że Louis się tak wobec niej zachował :c Czekam na kolejny i życzę dużo weny ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Pissszzz kolejny bo nie przeżyję!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej,no skoro tak to jutro wieczorem będzie nowy rozdział,dziękuję za wierne śledzenie mojego bloga.:).:**

      Usuń
    2. Przepraszam ale zepsuł mi się laptop..(teraz piszę z koleżanki) więc mogę trochę się spóźnić z rozdziałem,przepraszam was,ale postaram się szybko załatwić ten problem,całuję.:*

      Usuń