Oczami Louisa
Oplotła mnie w pasie swoimi zgrabnymi nogami.Moje ręce powędrowały niżej i zacisnęły się na jej pośladkach.Cholera dałem się ponieść emocjom.Do diabła,na miłość boską ona nie ma nawet 18 lat.!A mimo to nie mogę jej puścić,przestać,Nie chcę.!Chcę by była moja,tylko moja.!
Oczami Lili
Zaczęliśmy kierować się w stronę łóżka.Gdy dotarło do mnie co robimy,zeskoczyłam z niego jak oparzona i odepchnęłam się od niego.Zaczęłam w dość szybkim tempie cofać się do tyłu.Gdy Lou zaczął iść w moją stronę do pokoju wszedł kolega chłopaka-Ren.Cholera-pomyślał Louis nawet nie były zamknięte!.
-Ej co ty do cholery wyprawiasz,stary,zbieraj się bo nie wystartujesz do diabła!-krzyknął Ren i wyszedł z pokoju.Spojrzałam w stronę Lou.Ten tylko założył na siebie kurtkę, wziął klucze od samochodu i wyszedł.Szybko zgarnęłam telefon i ruszyłam biegiem za nim.Po chwili dorównałam mu kroku.
Oczami Louisa
Gdy wyszliśmy z hotelu,pojechaliśmy samochodem na miejsce gdzie miał odbyć się wyścig.Jazda nie zajęła nam więcej niż 5 minut.Dojechawszy na miejsce wysiadłem z samochodu,Lil za mną.Dogoniła mnie,stanęła przede mną i spojrzała mi w oczy mówiąc.
-Naprawdę musisz się ścigać-spytała zrezygnowana i smutna.Zaskoczyło mnie to że się tak martwi.Nie sam fakt że to robi,ponieważ ma ku temu niezły powód,ale to że martwi się akurat o mnie.Nie wiem sam dlaczego,ale przytuliłem ją mocno i drugą ręką pogłaskałem po tej blond główce.Całkiem fajne uczucie.
-przykro mi ale muszę,teraz już nie mogę się wycofać-powiedziałem.Nagle dziewczyna wyrwała się z moich objęć i krzyknęła.
-czy ty nie rozumiesz do jasnej cholery że możesz zginąć,to nie jest zabawa Louis tu idzie o życie-wrzasnęła.
Nie zdążyłem odpowiedzieć,gdyż podszedł do nas mój największy wróg i rywal Hose wraz z swoją dziewczyną Sande.Pff,ta wytapetowana lala nawet do pięt nie dorasta mojej Lil.Ej,chwila..co ja gadam.?!.Przecież ona nie jest moja,to jeszcze nastolatka.!Spojrzałem na dwójkę przed nami.Ta cała dziunia zlustrowała wzrokiem Lili i prychnęła z pogardą.Już miałem coś jej powiedzieć gdy Hose mnie wyprzedził.
- Co, Tomlinson.Nawet twoja laska mówi żebyś zrezygnował,to radzę ci lepiej to zrób,bo ja nie zamierzam cię oszczędzić.
Prychnąłem
-Proszę cię nie poniżaj się,wiesz jak o mnie mówią..diabeł..prawda..a więc dzisiaj zobaczysz jak to jest się ścigać ze mną,co jak powiadają jest gorsze od śmierci-powiedziałem lodowato,wręcz arogancko.Ale to prawda jestem bezlitosny i dobrze o tym wiem.Nie raz ludzie mówili mi prosto w oczy -,,to diabeł,istny diabeł"kto wie może mieli nawet.Nagle Lil przybliżyła się do mnie,objęła mnie w pasie i robiąc to samo co dziewczyna Hose oceniła ją wzrokiem.Głośno się zaśmiała,uniosła głowę i spojrzała na nią wyzywająco.
-Tyle szmat na tej ziemi-spojrzała na Sande-a podłoga nadal brudna-powiedziała prowokacyjnym tonem głosu.
-sugerujesz coś.?-powiedział Hose,który już zdążył się nieźle wkurwić.Patrzył teraz prosto na Lil.
-tak przerośnięta małpo z cyrku,że ta brudna ściera nie dorasta mi do pięt-rzekła wręcz arogancko-zresztą,z szmaty jedwabiu nie zrobisz-spojrzała teraz z kolei na mojego wroga-tak jak z chuja faceta-dokończyła,patrząc na nich wrogo.Jeszcze tak złego go nie widziałem.Brawo mała.
-Jeszcze się policzymy suko-syknął i poszedł w stronę swojego samochodu ciągnąc za sobą Sande.Spojrzałem na Lil,przepełniała mnie duma.
-Moja dziewczynka-powiedziałem tuląc ją do siebie mocniej.Uśmiechnęła się do mnie szeroko.
-no ba,mimo iż jesteś oszukanym chłopakiem,ale nim jesteś i nikt nie będzie ci dupy obrabiał-powiedziała.Usłyszeliśmy głos prowadzącego wyścigi.Kazał wsiadać do samochodów i ustawić się na starcie mnie i Hose.Spojrzałem w bok i zobaczyłem jak Lili wsiada na miejsce pasarzera,zapina pas i łapie się mocno siedzenia.
-no to jazda-powiedziała hardo.
-a ty gdzie się młoda wybierasz.?-spytałem zdziwiony.Spojrzała na mnie.
-no co jadę z tobą i masz mi tu lepiej wygrać.-zagroziła mi palcem.Minę miała jakby od tego zależało dobro świata.Jaka ona jest zabawnie urocza.!
-oj mała,lepiej wysiądź bo strasznie się będziesz bała,a nóż może stanie ci się krzywda.-powiedziałem spokojnie.Czy ona zawsze mnie będzie zaskakiwać.?!
-Nie ma mowy,jadę i koniec.!-oznajmiła.Po jej minie,stwierdziłem że wieki by minęły nim bym ją teraz z tego samochodu zdołał wyciągnąć więc poszedłem na kompromis.
-skoro nalegasz.-powiedziałem i czekałem na wystrzał oznajmiający start.Gdy go usłyszałem,spojrzałem w momencie na Lil.
-Trzymaj się mocno młoda.-powiedziałem po czym ruszyłem z piskiem opon.Szybko wysunąłem się na prowadzenie.
-Jadą za nami.?-spytałem się mojego pasażera.Pierwszy raz jadę z kimś,zawsze byłem sam.Mała była nieźle wystraszona moją szybką jazdą,ale to się zmieniło gdy zobaczyła obok nas samochód Hose.Wtedy wybuchła w niej ekscytacja i umiłowanie tym niebezpiecznym sportem.Jechaliśmy z nim łeb w łeb.Gdy widzieliśmy już metę,Lil zaczęła krzyczeć.
-Dawaj,już tak mało,wyprzeć go,dasz radę-i na końcu-wierzę w ciebie.I stało się,3 słowa a tak wiele znaczyły.To dzięki nim dostałem nowego zastrzyku energii,tym samym przyśpieszając i wymijając Hose.W końcu to do mnie dotarło..Wygrałem.!..Wysiadłem z samochodu i podszedłem do sędziego,który wręczył mi nagrodę pieniężną,w końcu po to ścigają się ci młodzi ludzie.Ale ja mam kasę,więc tę przeznaczę na wsparcie jakiegoś sierocińca jako cichy pomocnik.Tak nawet diabeł ma chwilę słabości.Po chwili przybiegła do mnie rozpromieniona Lil,która rzuciła mi się na szyję.Złapałem ją w tali i zakręciłem nią dookoła.Fajne uczucie,mieć kogoś kto w takiej chwili,cieszy się razem z tobą,uśmiechnie się i przytuli.Lil tak była uradowana,że pod wpływem chwili mocno wpiła mi się w usta.Byłem zaskoczony,ale z zadziwiająco dla mnie radością oddałem pocałunek.Gdy się od siebie oderwaliśmy postawiłem ją na ziemi i spojrzeliśmy w stronę Hose i tej jego dziuni.Oczywiście mała nie mogła puścić ich obecność bez komentarza.
-i co,łyso ci Hose.?-mówiła-wiedziałam że mój Lou wygra a ty będziesz mógł mu tylko pomachać w drodze-zaśmiała się Lil.Nie chcąc dopuścić do wybuchu tego wulkanu,który się w niej krył złapałem ją za rękę i poprowadziłem w stronę samochodu.Kontem oka zobaczyłem że pokazuje język tej dwójce i macha na pożegnanie.W hotelu El z Ronem wyszli mi pogratulować.Było około 2 więc po krótkiej rozmowie z nimi poszedłem z Lil do naszego pokoju.Trudno świętowanie trzeba przełożyć.Jestem wyczerpany.Gdy weszliśmy do pokoju od razu rzuciliśmy się na łóżko.Mała przytuliła się do mnie.
-I co młoda,jak ci się podobało.?-spytałem się jej.
Oczami Lil
-O człowieku jaki odjazd.Niesamowite uczucie,adrenalina,a później ta radość z wygranej.Zajebiście,po prostu zajebiście.!-krzyknęłam radośnie.!
-Widzisz a ty tak narzekałaś-powiedział Louis rozbawiony.
-Bo miałam ku temu powód,ale teraz już wiem dlaczego Alex się ścigał-powiedziałam z uśmiechem.Lou nic nie odpowiedział,tylko przyciągnął mnie mocniej do siebie i po prostu nieźle wyczerpani zasnęliśmy.
Oczami Viki
Gdy obudziliśmy się ubraliśmy się już w nasze suche i uprane ciuchy.Zjedliśmy śniadanie i dziękując naszym gospodarzom za przenocowanie nas.Następnie pojechaliśmy po paliwo wozem Diega po paliwo.Po 2 godzinach w końcu wracaliśmy w stronę domu.Gdy dojechaliśmy w między czasie dzwoniąc do Lili gdzie są weszliśmy do mojego domu.Zobaczyliśmy w kuchnie Lil z Louisem pijących kawę.Najwyraźniej ta noc też była dla niej ciężka-westchnęłam.Gdy mnie zobaczyła podbiegła do mnie i rzuciła mi się na szyje.Po tym jak mi również zrobiła mocną kawę,wyszłyśmy z kuchni zostawiając chłopaków samych,ponieważ nas o to poprosili.Usiadłyśmy na kanapie i wyjaśniłyśmy sobie całą wczorajszą noc.Gdy temat się zszedł dlaczego wo gulę chcieli zabrać nas na te wyścigi,domagając się od wyjaśnień pognałyśmy do nich jak szalone.
Oczami Zayna
-Kurwa,Zayn gdzie ty do jasnej cholery wczoraj byłeś,ominęły cię wyścigi.?-powiedział szeptem zdenerwowany Louis.
-hmm,Viki popsuła moje plany,doprowadzając do tego że byliśmy na jakimś zadupiu,bez paliwa, po które szło się 2 godziny.-powiedziałem zdenerwowany przypominając sobie zdarzenia z wczorajszego dnia.-A tobie jak się udało,co.?-spytałem go.
-Nie dosłownie,też mi ta mała smarkula nieco planów pokrzyżowała,no ale wystartowałem w wyścigu i wygrałem go-powiedział zadowolony Lou.
-O gratuluję stary,ale słuchaj chodzi mi o to czy Lil pojechała z tobą.?-spytałem zaciekawiony.
-Tak,ba sprawy jeszcze tak się potoczyły że ona sama weszłą do tego samochodu.
-I jak bała się.?-zapytałem go,nieco zdziwiony tym co mówił.
-taki miałem zamiar i na początku mi się to nieźle udawało,ale sprawy przybrały niespodziewany obrót-powiedział z rozbawieniem Louis.
-a mianowicie jaki.?-Nie wiedziałem co o tym myśleć.Lou należy do ludzi,którzy jak coś pójdzie nie po ich myśli,staje się niebezpieczny i groźny.A teraz o przeszkodach mówi z rozbawieniem.
-taki że po wyścigu,gdy wysiadła,zamiast całować ziemię.ona była tak zadowolona i rozpromieniona,iż powiedziała że jak będzie następny wyścig to muszę zabrać ją ze sobą-powiedział Lou ze śmiechem-Nie rozumiem-ciągnął dalej-co za dziewczyna,jeszcze nigdy takiej nie znałem, a trzeba przyznać że miałem ich dużo..Lecz nie dane mu było dokończyć gdyż do kuchni wpadły Viki z Lil,we dwie nieźle wkurzone.Odwróciłem się w stronę Louisa i zobaczyłem jak blondynka łapie go za ucho i ciągnie z stronę salonu.Muszę przyznać że ten widok nieźle mnie rozbawił.Szczerze,lubię to Lil,niezła z niej dziewczyna i bardzo zabawna,zresztą tak jak Viki,która w dziwny sposób mnie intryguje.Nie tylko swoim zachowaniem w stosunku do mnie ale i wyglądzie.A właśnie jeśli mowa ojej zachowaniu,to nie uwierzycie,Cholera jasna ona również mnie złapała za ucho i zaciągnęła w stronę salonu.Łał,zdziwilibyście się jak to boli.Gdy znaleźliśmy się w salonie puściła moje obolałe ucho.Usiadłem z Lou na kanapie i spojrzeliśmy na dziewczyny.Obie miały miny jakbyśmy mieli ich tam zgwałcić.Chociaż do tego prawie doszło.Pierwsza odezwała się Viki.
-Co macie takie miny jak koty srające na pustyni.?-spytała zdenerwowana.Czemu czułem się jakbym stał przed mamą,która dopiero co wróciła z wywiadówki.Co jest do jasnej cholery.?!..przecież to ona ma 17 lat i jest niepełnoletnia i żadnej smarkuli się nie będę tłumaczył.!.Wstałem z wolą walki,spojrzałem jej prosto w oczy i z powrotem usiadłem.Człowieku.!.Ona sparaliżowała mnie strachem,miała minę mordercy.!Spojrzałem na Louisa,ten bohater też nie miał odwagi postawić się Lil.Jasna Cholera, przecież to on jest z nas najstarszy do do diabła.!.I co, boi się przeciwstawić o 5 lat młodszej dziewczynie.?!.Co one takiego w sobie mają,normalnie już dawno byśmy sobie poradzili.!
-no już-powiedział Viki-gadać.!
Westchnąłem.
-No więc,plan był taki że mieliśmy was zabrać na wyścigi.
-nielegalne- wtrąciła się Lil-odchrząknąłem.
-masz rację..no i wciągnąć do samochodu i sprawić że będziecie jechać z nami gdy my będziemy się ścigać.Tym samym przyprawić was o niemały zawał serca-powiedziałem zestresowany.
-hmm,z jednej strony mam was ochotę powiesić za jaja-powiedziała Viki.
-a z drugiej strony-dokończyła za nią Lil-podziwiam waszą przebiegłość,oraz bystry plan.Na bojące się niewiasty by podziałał,ale niestety my się do nich nie zaliczamy-powiedziała i nastąpiła głucha cisza.Spojrzały we dwie na siebie i nagle wybuchnęły głośnym śmiechem.Nie ominęło nas małe zdziwienie.Podeszła do mnie uśmiechnięta Viki i złapała mnie za policzki lekko nimi targając.
-no już się tak nie stresujcie,no-powiedziała z uśmiechem
-macie miny jakbyśmy były waszymi matkami-powiedziała Lil.
-a wiesz że przez moment nawet się tak poczułem-przyznałem się dziewczynom.
-pff serio-powiedziała blondynka-przecież jesteśmy od was młodsze,od ciebie Zayn o 3 lata,a od tego capa-wskazała ręką na chłopaka obok mnie-o całe 5.
-ach,tak,capa.?-spytał się rozbawiony Louis.Wyciągnął rękę,złapał Lil w tali i pociągnął ją sobie na kolana-no to w takim razie chodź młoda,opowiem ci bajkę,pobawię się lalkami i wgl-powiedział chłopak,naśladując głos 5 latki.
-oo super-zapiszczała Lil-tylko tę o księżniczce i rycerzu.
Wszyscy zaczęli się śmiać.Wpadłem na fajny pomysł.
-ej dziewczyny może wpadniecie do nas dzisiaj wieczorem,mamy gril w ogrodzie,przecież trzeba opić jego zwycięstwo-powiedziałem z uśmiechem.
-bez kitu,na pewno wpadniemy,w sumie to ja też byłam w tym samochodzie-powiedziała dumnie Lili.
-to o 20 u nas-powiedział Louis i poszliśmy do siebie.
No i mamy 9 rozdział.Przepraszam że nie napisałam wczoraj ale przez tą szkołę nie mam za dużo czasu,ale postaram się dalej mieścić w przedziale tych 2,no może max 3 dni.Mogę również zdradzić że w następnym rozdziale będzie się działo*.*Jutro wstawię nową notkę,bo w sumie mam już pierwszą połowę 10 rozdziału napisaną.Proszę o komentarze i szczere opinie.One naprawdę motywują ale też pomagają./Sheryl <3
piątek, 29 listopada 2013
wtorek, 26 listopada 2013
,,rozdział 8"
-Nienawiść
jest najsubtelniejszą
formą gwałtu.-powiedział patrząc mi prosto w oczy po czym przybliżył się
jeszcze bardziej i z mocno wpił się w moje usta.Po chwili w grę poszły
języki.Boże jak on całuję.Chciałam się mu postawić i odepchnąć go od
siebie.Zaczęłam się szarpać,ale nie dawałam mu rady,dlatego wyciągnęłam
rękę i zadrapnęłam go z całej siły w twarz.Niestety potem było tylko
gorzej.Oderwał się ode mnie złapał mnie za nadgarstki i ujął je nad moją
głową po czym znowu mnie pocałował.Teraz wiedziałam że nie mam już
szans.Sama nie wiem kiedy zaczęłam oddawać jego pocałunki.Zayn naparł na
mnie całym ciałem wywołując u mnie falę pożądania.Po chwili moje ręce
zostały uwolnione,ale ja tym razem zamiast się wyrywać oplątłąm nimi
jego szyję,pogłębiając tym pocałunek.Już teraz wiedziałam że zaprzedałam
duszę diabłu.
Oczami Viki
Boże jak on całuje.!Gdy jego ręka przejechała po moim nagim udzie i zahaczyła o koniec koszuli nagle oprzytomniałam.Z całej siły odepchnęłam go od siebie i wyskoczyłam z łóżka jak oparzona.Spojrzałam na niego był wyraźnie zdziwiony,nie spodziewał się tego.Ale ja mu nie ulegnę.Nikt mnie nie poskromi!..W tej chwili jednak się bałam, i nie zaprzeczam,że jeśli doszłoby między nami do starcia nie miałabym szans.Spojrzał na mnie i uśmiechnął się w stylu króla nocy.Odwinął kawałek kołdry po mojej stronie i klepnął w miejsce ręką rozbawiony.Zgłupiał jeśli myśli że się tam z powrotem położę.Łypnęłam na niego wrokiem.
-głupota to u ciebie cecha nabyta czy wrodzona,co.?.-powiedziałam zła..na co on uniósł brwi go góry ze zdziwienia i skrzywił się..
-dam ci dobrą radę jeśli chcesz przetrwać dzisiejszą noc-nie obrażaj mnie-a i radzę ci wejść do tego łóżka,nim sam po ciebie wyjdę.No chyba że zadowolisz się zimną podłogą-powiedział zadowolony z siebie i jednocześnie poddenerwowany Zayn.Powoli podeszłam do łóżka,położyłam się i zakryłam kołdro.Odwróciłam się do niego plecami i powiedziałam pod nosem tylko dla swoich uszu.
-nie obrażam cię tylko stawiam diagnozę.-szepnęłam rozbawiona i zamknęłam oczy.
-słyszałem..o popatrz jaka się dowcipna zrobiłaś, bo chyba ci nie muszę przypominać jak niecałe 5 minut temu uciekałaś jak poparzona-powiedział rozbawiony Zayn.Nie miałam siły się z nim kłócić i w sumie bałam się że sytuacja z wcześniej mogła się powtórzyć a nie wiem czy przy następnym razie dałabym radę się mu oprzeć..Z tą myślą zmęczona przebiegiem dzisiejszego dnia zasnęłam..
Oczami Lil
Dzień wcześniej..
Po prostu mnie zatkało.Odwróciłam wzrok w stronę tego barana a ten jak nigdy stoi dumny na scenie i pozuje do zdjęć.O boże co się stanie jeśli mama i Mike się o tym dowiedzą.?!Po chwili Louis złapał mnie za nadgarstek i zeszliśmy ze sceny.Pociągnął mnie w stronę swojego auta.Wepchnął mnie na miejsce pasażera.On z kolei usiadł na miejscu kierowcy i odpalił samochód.Kontem oka zauważyłam że Zayn z Viki robi to samo.Co tym bezbożnym branom przyszło do głowy.!Spojrzałam na tego buca który właśnie odpalił samochód i ruszył przed siebie.Miał jakiś dziwny wyraz twarzy.Wkurzyłam się tą całą sytuacją.!
-możesz mi łaskawie powiedzieć do cholery jasnej,gdzie ty mnie wieziesz i co to za głupia akcja z wcześniej,co.?.-wrzasnęłam aż się skrzywił.Po jego minie było widać że nieźle się wkurzył.
-nie krzycz tak dzikusko-wrzasnął-dowiesz się w swoim czasie,a ta akcja w klubie to tak w ramach zabawy.-powiedział Louis.O kur ja mu dam..!
-zabawy,kurwa jakiej zabawy.Nie masz już 5 lat do cholery i nie mówisz o tym znajomym w szkole czy rodzinie.Oznajmiasz to całemu światu-krzyczałam jak szalona-jak on zareaguję na to różnice wieku,co.?! Pomyślałeś o tym! Jesteś o całe 5 lat ode mnie starszy.!
-i co z tego,będą mieli tematy do rozmów, wiesz skarbie przecież to nasza praca-dbać o rozrywkę ludzi na całym świecie.-powiedział i uśmiechnął się głupio.Oj zaraz nie będzie mu się chciało tak śmiać.!.
-Koniec tego dobrego. Jutro zadzwonię do prasy i im wszystko opowiem.-powiedziałam całkiem poważnie jak na moją osobę.
- Taak,proszę bardzo.Tylko wtedy ja powiem że niecnie mnie wykorzystałaś żeby zdobyć sławę i rozgłos dla black queen a gdy już je zyskałaś porzuciłaś mnie jak starą lalkę,jak myślisz kochanie komu uwierzą.?-zapytał mnie.Miał rację byłam przegrana.Och bądź przeklęty.!
-no właśnie-kontynuował-więc czy ci się to podoba czy nie to bitwę wygrałem ja-powiedział dumny z siebie.O boże czy moje życie nie może być łatwe i spokojne.?!
-dlaczego akurat ja co.?! Jest tyle dziewczyn które pieniły by się ze szczęścia gdy by były na moim miejscu.-powiedziałam zrozpaczona przez gówno w jakim się znalazłam.
-no widzisz może właśnie przez to że tobie na tym nie zależy,może dla tego że fajnie się ciebie dręczy a może dla tego że jako jedyna z znanych mi dziewczyn otwarcie mnie obraziłaś.-powiedział Louis całkowicie rozbawiony.Niestety mi nie było do śmiechu.!Już miałam mu się odgryźć gdy gwałtownie skręciliśmy i znalazliśmy się przy jakimś hotelu.Na parkingu było mnóstwo samochodów-ok 25,głównie sportowych.Louis wysiadł pierwszy poczym okrążył samochód,otworzył drzwi z mojej strony podał mi rękę i pomógł wyjść.-Teraz bawi się w dżentelmena,co.?-prychnęłam cicho podnosem.
Poszliśmy w stronę wejścia.Weszliśmy do głównego holu gdzie znajdowało się dużo młodych ludzi.Głownie mężczyzn do 25 lat.Lou zaprowadził mnie do 4 z nich i przywitał się z każdym z nich po czym przedstawił mnie jako swoją dziewczynę.Co miałam zrobić.?uśmiechnęłam się promiennie tak jak najlepiej potrafiłam i przywitałam się z nimi.Wysoki blondyn to Mark i ma 20 lat,w sumie starszy ode mnie o 3 lata,Jack z kolei to czarnowłosy,niewiele wyższy ode mnie,3 z nich to Ren i na końcu Mauricio który był w wieku Louisa i miał brązowe włosy do ramion.Wszyscy wydawali się bardzo sympatyczni.Po chwili doszła do nas dziewczyna Rena.Typowa tipsiara.Opalona,sztucznie na oko,mocno umalowana i prowokacyjnie ubrana.Wyciągnęła do mnie rękę i przedstawiła się.Miała na imię Eliza.Gdy chłopaki wraz z Lou poszli zamówić pokoje,miałyśmy więcej czasu by się poznać.Jednak zbyt pochopnie ją oceniłam,okazała się być bardzo sympatyczną i śmieszną dziewczyną.Po chwili złapałyśmy wspólny język.Gdy poszłyśmy zapalić na zewnątrz dowiedziałam się o ciekawej sprawie..
-a więc przyjechałaś razem z Louisem mu kibicować w wyścigach.?-spytała-wiesz on nigdy nie zabierał ze sobą swoich dziewczyn.Ale i różnisz się od nich,oczywiście w lepszym słowa tego znaczeniu-uśmiechnęła się do mnie i wypuściła dym z ust.Zamurowało mnie.Nie wiedziałam co powiedzieć ale żeby nie robić zamieszania co miałam w swojej naturze powiedziałam poprostu.
-tak,oczywiście,dziękuję.A teraz wybacz muszę zapytać się o coś Lou-odpowiedziałam jej i pognałam w stronę tego barana..Gdy go zobaczyłam pędem ruszyłam w jego stronę.
Oczami Louisa
Rozmawiałem z chłopakami.Całe szczęście że Lil nie zrobiła żadnej awantury.
-ale śliczna jest ta twoja dziewczyna wiesz,taka naturalna.Inna od tych pozostałych.
-och,jeszcze nie wiecie jak inna.-powiedziałem rozbawiony.Odwróciłem się do tyłu i zobaczyłem jak Lil pędzi w moją stronę,łapie mnie za nadgarstek,przeprasza chłopaków i ciągnie mnie w inną stronę.
-masz ten pokój.?-zapytała wyraźnie zdenerwowana.No cóż miała dziewczyna powód,ale wydawało się że już się uspokoiła..a jednak.!
-tak-odpowiedziałem i pomachałem kluczykami.
-to prowadź,mamy do pogadania-powiedziała zdenerwowana.Nie wiem czemu ale poczułem jakbym miał zaraz spowiadać się przed żoną.Dziwne uczucie..
Gdy weszliśmy do pokoju,zamknąłem drzwi na klucz i poszedłem w stronę okna.Lil spojrzała na mnie wrogo,zrobiła klika kroków w moją stronę,złapała mnie za koszule i porządnie wytargała.
-masz mi się teraz spowiadać jak u księdza-powiedziała zła-co ty sobie wyobrażasz,co.?.-krzyknęła.Zdziwiłem się.
-ale o co ci chodzi.?.-spytałem.
-o gówno jak nie wiesz o co-odgryzła się-czy ty zdurniałeś,co.?!.Nielegalne wyścigi-krzyknęła..
O cholera,ręką szybko zamknąłem jej usta.
-skąd o tym wiesz,co.?!-powiedziałem zdenerwowany..
-od Elizy,dziewczyny Rena-powiedziała zdenerwowana.
-powiedziała ci że są nielegalne,przecież ona sama pewnie o tym nie wie.-stwierdziłem zdenerwowany.To niemożliwe, Ren nie jest taki głupi.!
-nie,powiedziała mi że to są tylko wyścigi,reszty domyśliłam się sama.
To co wyszło z jej ust nieźle mnie zszokowało,jakim sposobem domyśliła się prawdy.?!
-skąd wiedziałaś o tym że są nielegalne.-powiedziałem wkurwiony nie na żarty.Spojrzała na mnie spod byka,jeszcze mocniej mną potrząsnęła i wyzywająco spojrzała mi w twarz.
-po pierwsze,to nie unoś się bo jedynym kto ma ku temu powód to ja.!-krzyknęła-a po drugie to miałam osobę bardzo mi bliską,która brała udział w nielegalnych wyścigach,raz mnie nawet tam zabrała.Jest tu tak samo jak wtedy..odludzie,młodzi ludzie,laski, hotel na takim zadupiu..myślisz że mnie to nie zdziwiło.?-zamurowało mnie.Ona wie co to za świat.Po jej minie mogę się domyślać że nie za bardzo jej się podoba.Spojrzałem na tel była już 21,zaczęło się ściemniać.Wyścigi są o 23.Złapałem ją za rękę i poprowadziłem w stronę balkonu tam stała mała kanapa na której usiedliśmy.
-dlaczego to robisz,przecież to cholernie niebezpieczne.?-spytała mnie z dziwnym wyrazem twarzy.Chwila,czy ona się o mnie nie martwi.? Niemożliwe.
-może właśnie dlatego że brakuje mi adrenaliny,a to jest takim oderwaniem od mojego ciągle idealnego stylu życia-powiedziałem całkiem zdziwiony że mówię akurat jej takie rzeczy.Na moje słowa ta się uniosła i patrząc mi prosto w oczy powiedziała..
-wiesz że takie wyścigi mogą wo gule cię od niego oderwać-zaczęła krzyczeć-do cholery Louis ci ludzie nie mają zasad,nic ich nie powstrzyma przed zwycięstwem.Oni nie traktują tego dla zabawy tylko jako styl życia i sposób zarabiania na nie.Wiesz ile młodych ludzi ginie przez to gówno.Nie mogła się powstrzymać i słone zły wypłynęły z jej oczu.Szybko zaczęła je wycierać ale ja jej na to nie pozwoliłem.Złapałem ją za nadgarstki i uniosłem jej twarz do góry.
-ej,mała co ci.?.-spytałem spokojnie.
-nic mi-powiedziała i chciała się odwrócić ale ja tylko umocniłem uścisk.
-powiedz czy ta osoba o której wspominałaś miała wypadek czy coś jej się stało.-spytałem wolno i spokojnie.Nie chciałem jej spłoszyć.Przetarła łzy,przytaknęła główko i spojrzała na mnie swoimi wielkimi oczami.Nagle nabrała mnie niepowstrzymana ochota na przyciągnięcie ją w swoje ramiona i przytulenie jej.Tak też uczyniłem.Co się ze mną do cholery dzieję.Nigdy nie zaznałem takich uczuć jak litość.Lil czując na swoim ciele opiekuńcze ramiona rozluźniła się i zaczęła mówić.
- Gdy miałam 16 lat chodziłam z pewnym chłopakiem Aleksem.Bardzo go kochałam.Niestety on też się ścigał i w wyścigu o finały na główną nagrodę zabrał mnie ze sobą abym go wspierała-chlipała Lil-niestety jego przeciwnik zepchnął go z drogi powodując że Aleks z całej siły uderzył w drzewo.Niestety nie przeżył tego wypadku.Po chwili zamiast przyjechać na metę gdzie na niego czekałam, wjechała karetka z jego martwym ciałem.-powiedziała i łzy znowu zaczęły płynąć z jej oczu.Spojrzała na mnie i przytuliła się mocniej.
-musisz się dzisiaj ścigać,proszę nie rób tego.!-powiedziała bezbronnym głosem.Nie miałem pojęcia co jej odpowiedzieć.Więc tylko poklepałem ją po główce i lekko kołysałem.Tym samym sprawiłem że zasnęła.Gdy nastała godzina 22.20 trzeba było się zbierać.Położyłem Lil na łóżku i gdy miałem już wychodzić ona nagle wstała i powiedziała.
-a więc jednak chcesz się ścigać,co.?-spytała z wkurzonym wyrazem twarzy.
-tak i nie zmienisz mojej decyzji-powiedziałem twardo stawiając sprawę.!
-czyli nie dajesz mi wyboru-powiedziała po prostu.Podeszła do mnie wyjęła kluczyk od drzwi z rąk,podbiegła do balkonu i wyrzuciła go przez okno po czym je zamknęła. Podszedłem do niej złapałem ją za ramiona i zacząłem krzyczeć.
-czy ty rozumiesz do jasnej cholery co zrobiłaś,dlaczego się o mnie martwisz,przecież mnie nienawidzisz.-wrzasnąłem nieźle wkurwiony.Nie chciałem być teraz na jej miejscu.Ta na moje słowa tylko uśmiechnęła przybliżyła do mnie jeszcze bardziej i powiedziała patrząc mi prosto w oczy.
-Nienawiść mój drogi wyklucza rozumienie-syknęła.
Ach,tak.No to w takim razie dostosuję się do rady.
Przygniotłem ją do ściany,uśmiechnąłem się po czym mocno wpiłem się w jej wargi.Chciała się odsunąć i wyrwać z uścisku ale o tym nie było już mowy.Sama sobie taki los zgotowała.Wiedząc że nie ma już szans zaczęła oddawać pocałunki które były mocne i namiętne.Po chwili dołączyły nasze języki które spowodowały że bardziej płonęliśmy z pożądania.Mocno na nią naparem a ta oplotła swoimi nogami moją talię.W taki sposób zaczęliśmy kierować się w stronę łóżka..
To był 8 rozdział.Mam nadzieję że się podobał*.* Proszę o komentarze i szczere opinie.W następnej notce opiszę dalsze dzieje Louisa i Lil oraz ich spotkanie na drugi dzień z Viki i Zaynem./Sheryl<3
Oczami Viki
Boże jak on całuje.!Gdy jego ręka przejechała po moim nagim udzie i zahaczyła o koniec koszuli nagle oprzytomniałam.Z całej siły odepchnęłam go od siebie i wyskoczyłam z łóżka jak oparzona.Spojrzałam na niego był wyraźnie zdziwiony,nie spodziewał się tego.Ale ja mu nie ulegnę.Nikt mnie nie poskromi!..W tej chwili jednak się bałam, i nie zaprzeczam,że jeśli doszłoby między nami do starcia nie miałabym szans.Spojrzał na mnie i uśmiechnął się w stylu króla nocy.Odwinął kawałek kołdry po mojej stronie i klepnął w miejsce ręką rozbawiony.Zgłupiał jeśli myśli że się tam z powrotem położę.Łypnęłam na niego wrokiem.
-głupota to u ciebie cecha nabyta czy wrodzona,co.?.-powiedziałam zła..na co on uniósł brwi go góry ze zdziwienia i skrzywił się..
-dam ci dobrą radę jeśli chcesz przetrwać dzisiejszą noc-nie obrażaj mnie-a i radzę ci wejść do tego łóżka,nim sam po ciebie wyjdę.No chyba że zadowolisz się zimną podłogą-powiedział zadowolony z siebie i jednocześnie poddenerwowany Zayn.Powoli podeszłam do łóżka,położyłam się i zakryłam kołdro.Odwróciłam się do niego plecami i powiedziałam pod nosem tylko dla swoich uszu.
-nie obrażam cię tylko stawiam diagnozę.-szepnęłam rozbawiona i zamknęłam oczy.
-słyszałem..o popatrz jaka się dowcipna zrobiłaś, bo chyba ci nie muszę przypominać jak niecałe 5 minut temu uciekałaś jak poparzona-powiedział rozbawiony Zayn.Nie miałam siły się z nim kłócić i w sumie bałam się że sytuacja z wcześniej mogła się powtórzyć a nie wiem czy przy następnym razie dałabym radę się mu oprzeć..Z tą myślą zmęczona przebiegiem dzisiejszego dnia zasnęłam..
Oczami Lil
Dzień wcześniej..
Po prostu mnie zatkało.Odwróciłam wzrok w stronę tego barana a ten jak nigdy stoi dumny na scenie i pozuje do zdjęć.O boże co się stanie jeśli mama i Mike się o tym dowiedzą.?!Po chwili Louis złapał mnie za nadgarstek i zeszliśmy ze sceny.Pociągnął mnie w stronę swojego auta.Wepchnął mnie na miejsce pasażera.On z kolei usiadł na miejscu kierowcy i odpalił samochód.Kontem oka zauważyłam że Zayn z Viki robi to samo.Co tym bezbożnym branom przyszło do głowy.!Spojrzałam na tego buca który właśnie odpalił samochód i ruszył przed siebie.Miał jakiś dziwny wyraz twarzy.Wkurzyłam się tą całą sytuacją.!
-możesz mi łaskawie powiedzieć do cholery jasnej,gdzie ty mnie wieziesz i co to za głupia akcja z wcześniej,co.?.-wrzasnęłam aż się skrzywił.Po jego minie było widać że nieźle się wkurzył.
-nie krzycz tak dzikusko-wrzasnął-dowiesz się w swoim czasie,a ta akcja w klubie to tak w ramach zabawy.-powiedział Louis.O kur ja mu dam..!
-zabawy,kurwa jakiej zabawy.Nie masz już 5 lat do cholery i nie mówisz o tym znajomym w szkole czy rodzinie.Oznajmiasz to całemu światu-krzyczałam jak szalona-jak on zareaguję na to różnice wieku,co.?! Pomyślałeś o tym! Jesteś o całe 5 lat ode mnie starszy.!
-i co z tego,będą mieli tematy do rozmów, wiesz skarbie przecież to nasza praca-dbać o rozrywkę ludzi na całym świecie.-powiedział i uśmiechnął się głupio.Oj zaraz nie będzie mu się chciało tak śmiać.!.
-Koniec tego dobrego. Jutro zadzwonię do prasy i im wszystko opowiem.-powiedziałam całkiem poważnie jak na moją osobę.
- Taak,proszę bardzo.Tylko wtedy ja powiem że niecnie mnie wykorzystałaś żeby zdobyć sławę i rozgłos dla black queen a gdy już je zyskałaś porzuciłaś mnie jak starą lalkę,jak myślisz kochanie komu uwierzą.?-zapytał mnie.Miał rację byłam przegrana.Och bądź przeklęty.!
-no właśnie-kontynuował-więc czy ci się to podoba czy nie to bitwę wygrałem ja-powiedział dumny z siebie.O boże czy moje życie nie może być łatwe i spokojne.?!
-dlaczego akurat ja co.?! Jest tyle dziewczyn które pieniły by się ze szczęścia gdy by były na moim miejscu.-powiedziałam zrozpaczona przez gówno w jakim się znalazłam.
-no widzisz może właśnie przez to że tobie na tym nie zależy,może dla tego że fajnie się ciebie dręczy a może dla tego że jako jedyna z znanych mi dziewczyn otwarcie mnie obraziłaś.-powiedział Louis całkowicie rozbawiony.Niestety mi nie było do śmiechu.!Już miałam mu się odgryźć gdy gwałtownie skręciliśmy i znalazliśmy się przy jakimś hotelu.Na parkingu było mnóstwo samochodów-ok 25,głównie sportowych.Louis wysiadł pierwszy poczym okrążył samochód,otworzył drzwi z mojej strony podał mi rękę i pomógł wyjść.-Teraz bawi się w dżentelmena,co.?-prychnęłam cicho podnosem.
Poszliśmy w stronę wejścia.Weszliśmy do głównego holu gdzie znajdowało się dużo młodych ludzi.Głownie mężczyzn do 25 lat.Lou zaprowadził mnie do 4 z nich i przywitał się z każdym z nich po czym przedstawił mnie jako swoją dziewczynę.Co miałam zrobić.?uśmiechnęłam się promiennie tak jak najlepiej potrafiłam i przywitałam się z nimi.Wysoki blondyn to Mark i ma 20 lat,w sumie starszy ode mnie o 3 lata,Jack z kolei to czarnowłosy,niewiele wyższy ode mnie,3 z nich to Ren i na końcu Mauricio który był w wieku Louisa i miał brązowe włosy do ramion.Wszyscy wydawali się bardzo sympatyczni.Po chwili doszła do nas dziewczyna Rena.Typowa tipsiara.Opalona,sztucznie na oko,mocno umalowana i prowokacyjnie ubrana.Wyciągnęła do mnie rękę i przedstawiła się.Miała na imię Eliza.Gdy chłopaki wraz z Lou poszli zamówić pokoje,miałyśmy więcej czasu by się poznać.Jednak zbyt pochopnie ją oceniłam,okazała się być bardzo sympatyczną i śmieszną dziewczyną.Po chwili złapałyśmy wspólny język.Gdy poszłyśmy zapalić na zewnątrz dowiedziałam się o ciekawej sprawie..
-a więc przyjechałaś razem z Louisem mu kibicować w wyścigach.?-spytała-wiesz on nigdy nie zabierał ze sobą swoich dziewczyn.Ale i różnisz się od nich,oczywiście w lepszym słowa tego znaczeniu-uśmiechnęła się do mnie i wypuściła dym z ust.Zamurowało mnie.Nie wiedziałam co powiedzieć ale żeby nie robić zamieszania co miałam w swojej naturze powiedziałam poprostu.
-tak,oczywiście,dziękuję.A teraz wybacz muszę zapytać się o coś Lou-odpowiedziałam jej i pognałam w stronę tego barana..Gdy go zobaczyłam pędem ruszyłam w jego stronę.
Oczami Louisa
Rozmawiałem z chłopakami.Całe szczęście że Lil nie zrobiła żadnej awantury.
-ale śliczna jest ta twoja dziewczyna wiesz,taka naturalna.Inna od tych pozostałych.
-och,jeszcze nie wiecie jak inna.-powiedziałem rozbawiony.Odwróciłem się do tyłu i zobaczyłem jak Lil pędzi w moją stronę,łapie mnie za nadgarstek,przeprasza chłopaków i ciągnie mnie w inną stronę.
-masz ten pokój.?-zapytała wyraźnie zdenerwowana.No cóż miała dziewczyna powód,ale wydawało się że już się uspokoiła..a jednak.!
-tak-odpowiedziałem i pomachałem kluczykami.
-to prowadź,mamy do pogadania-powiedziała zdenerwowana.Nie wiem czemu ale poczułem jakbym miał zaraz spowiadać się przed żoną.Dziwne uczucie..
Gdy weszliśmy do pokoju,zamknąłem drzwi na klucz i poszedłem w stronę okna.Lil spojrzała na mnie wrogo,zrobiła klika kroków w moją stronę,złapała mnie za koszule i porządnie wytargała.
-masz mi się teraz spowiadać jak u księdza-powiedziała zła-co ty sobie wyobrażasz,co.?.-krzyknęła.Zdziwiłem się.
-ale o co ci chodzi.?.-spytałem.
-o gówno jak nie wiesz o co-odgryzła się-czy ty zdurniałeś,co.?!.Nielegalne wyścigi-krzyknęła..
O cholera,ręką szybko zamknąłem jej usta.
-skąd o tym wiesz,co.?!-powiedziałem zdenerwowany..
-od Elizy,dziewczyny Rena-powiedziała zdenerwowana.
-powiedziała ci że są nielegalne,przecież ona sama pewnie o tym nie wie.-stwierdziłem zdenerwowany.To niemożliwe, Ren nie jest taki głupi.!
-nie,powiedziała mi że to są tylko wyścigi,reszty domyśliłam się sama.
To co wyszło z jej ust nieźle mnie zszokowało,jakim sposobem domyśliła się prawdy.?!
-skąd wiedziałaś o tym że są nielegalne.-powiedziałem wkurwiony nie na żarty.Spojrzała na mnie spod byka,jeszcze mocniej mną potrząsnęła i wyzywająco spojrzała mi w twarz.
-po pierwsze,to nie unoś się bo jedynym kto ma ku temu powód to ja.!-krzyknęła-a po drugie to miałam osobę bardzo mi bliską,która brała udział w nielegalnych wyścigach,raz mnie nawet tam zabrała.Jest tu tak samo jak wtedy..odludzie,młodzi ludzie,laski, hotel na takim zadupiu..myślisz że mnie to nie zdziwiło.?-zamurowało mnie.Ona wie co to za świat.Po jej minie mogę się domyślać że nie za bardzo jej się podoba.Spojrzałem na tel była już 21,zaczęło się ściemniać.Wyścigi są o 23.Złapałem ją za rękę i poprowadziłem w stronę balkonu tam stała mała kanapa na której usiedliśmy.
-dlaczego to robisz,przecież to cholernie niebezpieczne.?-spytała mnie z dziwnym wyrazem twarzy.Chwila,czy ona się o mnie nie martwi.? Niemożliwe.
-może właśnie dlatego że brakuje mi adrenaliny,a to jest takim oderwaniem od mojego ciągle idealnego stylu życia-powiedziałem całkiem zdziwiony że mówię akurat jej takie rzeczy.Na moje słowa ta się uniosła i patrząc mi prosto w oczy powiedziała..
-wiesz że takie wyścigi mogą wo gule cię od niego oderwać-zaczęła krzyczeć-do cholery Louis ci ludzie nie mają zasad,nic ich nie powstrzyma przed zwycięstwem.Oni nie traktują tego dla zabawy tylko jako styl życia i sposób zarabiania na nie.Wiesz ile młodych ludzi ginie przez to gówno.Nie mogła się powstrzymać i słone zły wypłynęły z jej oczu.Szybko zaczęła je wycierać ale ja jej na to nie pozwoliłem.Złapałem ją za nadgarstki i uniosłem jej twarz do góry.
-ej,mała co ci.?.-spytałem spokojnie.
-nic mi-powiedziała i chciała się odwrócić ale ja tylko umocniłem uścisk.
-powiedz czy ta osoba o której wspominałaś miała wypadek czy coś jej się stało.-spytałem wolno i spokojnie.Nie chciałem jej spłoszyć.Przetarła łzy,przytaknęła główko i spojrzała na mnie swoimi wielkimi oczami.Nagle nabrała mnie niepowstrzymana ochota na przyciągnięcie ją w swoje ramiona i przytulenie jej.Tak też uczyniłem.Co się ze mną do cholery dzieję.Nigdy nie zaznałem takich uczuć jak litość.Lil czując na swoim ciele opiekuńcze ramiona rozluźniła się i zaczęła mówić.
- Gdy miałam 16 lat chodziłam z pewnym chłopakiem Aleksem.Bardzo go kochałam.Niestety on też się ścigał i w wyścigu o finały na główną nagrodę zabrał mnie ze sobą abym go wspierała-chlipała Lil-niestety jego przeciwnik zepchnął go z drogi powodując że Aleks z całej siły uderzył w drzewo.Niestety nie przeżył tego wypadku.Po chwili zamiast przyjechać na metę gdzie na niego czekałam, wjechała karetka z jego martwym ciałem.-powiedziała i łzy znowu zaczęły płynąć z jej oczu.Spojrzała na mnie i przytuliła się mocniej.
-musisz się dzisiaj ścigać,proszę nie rób tego.!-powiedziała bezbronnym głosem.Nie miałem pojęcia co jej odpowiedzieć.Więc tylko poklepałem ją po główce i lekko kołysałem.Tym samym sprawiłem że zasnęła.Gdy nastała godzina 22.20 trzeba było się zbierać.Położyłem Lil na łóżku i gdy miałem już wychodzić ona nagle wstała i powiedziała.
-a więc jednak chcesz się ścigać,co.?-spytała z wkurzonym wyrazem twarzy.
-tak i nie zmienisz mojej decyzji-powiedziałem twardo stawiając sprawę.!
-czyli nie dajesz mi wyboru-powiedziała po prostu.Podeszła do mnie wyjęła kluczyk od drzwi z rąk,podbiegła do balkonu i wyrzuciła go przez okno po czym je zamknęła. Podszedłem do niej złapałem ją za ramiona i zacząłem krzyczeć.
-czy ty rozumiesz do jasnej cholery co zrobiłaś,dlaczego się o mnie martwisz,przecież mnie nienawidzisz.-wrzasnąłem nieźle wkurwiony.Nie chciałem być teraz na jej miejscu.Ta na moje słowa tylko uśmiechnęła przybliżyła do mnie jeszcze bardziej i powiedziała patrząc mi prosto w oczy.
-Nienawiść mój drogi wyklucza rozumienie-syknęła.
Ach,tak.No to w takim razie dostosuję się do rady.
Przygniotłem ją do ściany,uśmiechnąłem się po czym mocno wpiłem się w jej wargi.Chciała się odsunąć i wyrwać z uścisku ale o tym nie było już mowy.Sama sobie taki los zgotowała.Wiedząc że nie ma już szans zaczęła oddawać pocałunki które były mocne i namiętne.Po chwili dołączyły nasze języki które spowodowały że bardziej płonęliśmy z pożądania.Mocno na nią naparem a ta oplotła swoimi nogami moją talię.W taki sposób zaczęliśmy kierować się w stronę łóżka..
To był 8 rozdział.Mam nadzieję że się podobał*.* Proszę o komentarze i szczere opinie.W następnej notce opiszę dalsze dzieje Louisa i Lil oraz ich spotkanie na drugi dzień z Viki i Zaynem./Sheryl<3
poniedziałek, 25 listopada 2013
,,rozdział 7"
...Zasłoniłem jej usta,tylko tym razem nie ręką.Przysłoniłem je własnymi.Widać było po niej że jest zdziwiona,otworzyła szeroko oczy i po chwili zaczęła się odpychać,ale ja jej na to nie pozwolę,nie wygra!Przyciągnąłem ją jeszcze mocniej do siebie,co chyba nie było już możliwe,tym samym wpychając język do jej wnętrza jej ust.Viki zamknęła oczy i podjęła się temu wyzwaniu.Nasze języki zaczęły prowadzić ze sobą walkę,która nam obu sprawiała cholerną przyjemność.Moje ręce zjechały z okolicy łopatek do tali dziewczyny, jej zaś objęły mnie za szyję tym samym pogłębiając pocałunek.Kurwa co się ze mną dzieję, nigdy nie traciłem kontroli.Zawsze to ja byłem panem sytuacji..tym czasem tracę ją przy 17 letniej dziewczynie, która do tej pory jedyne co robi to mnie denerwuje..Zastanawiałem się dlaczego ją pocałowałem, czyżby to była chęć przysłonienia jej ust aby nie słuchać oszczerstw na swój temat czy po prostu pragnę jej.A kogo to teraz obchodzi,teraz liczy się moment ..
Po dłuższej chwili oderwali się od siebie i głęboko spojrzeli sobie w oczy..
Oczami Zayna
Kurwa,co ja do cholery robię?!..Całuję się właśnie z siedemnastolatką,ba nawet mi się to podoba.?!Mogę mieć wszystkie kobiety tego świata,to nie rzucam się na dziewczynę,za którą na dodatek nie przepadam,skromnie ujmując.!.
Oczami Viki
Co on sobie wyobraża.?!Straszy mnie,wyzywa,przyprawia o zawał serca,sprawia,że go znienawidziłam,nie żebym specjalnie go od początku lubiła..a potem mnie całuje,i to jeszcze tak dobrze!Ale to się musi skończyć,jeszcze chwila i uwierzcie że zdarłabym z niego tą koszulkę!Zebrałam się i z całej mojej obecnej siły odepchnęłam go od siebie,niestety za wiele to ja jej nie miałam i tylko udało mi się oderwać od jego ust,przy czym nadal zostałam w jego ramionach.Uśmiechnął się.Uchh, jeszcze tego pożałuje bydlak jeden.!
-Co ty do cholery robisz.?!.Nałykałeś się tej wody i teraz ci palma odbija,co.?!-prychnęłam i spojrzałam na niego wyzywająco.Ten z kolei tylko się zaśmiał,złapał mnie w tali i przerzucił przez ramię..
Gdy dotarliśmy do ścieżki którą uciekałam przed nim z powrotem postawił mnie na ziemi i zaczęliśmy iść w stronę samochodu.Po głębszym przemyśleniu,który nie trwał nawet 3 minut postanowiłam domagać się wyjaśnień z sytuacji w lokalu.
-Dobra Zayn,pogadajmy jak cywilizowani ludzie,choć wątpię czy ty tak umiesz-chyba mu się nie spodobało,bo spojrzał na mnie z pod byka.Co się gapisz mulacie,prawdę mówię!-Po jaką cholerę ta szopka z wcześniej,co.?!.
-hmm,tak dla żartu.-powiedział i uśmiechnął się sztucznie.Dla niego to żart,no co za bydle.!
-to wiesz że przez ten żart,będziemy mieć zdrowo przesrane!-wrzasnęłam na niego-ale ty już nie ciesz tej swojej mordy,bo jutro dzwonie do prasy i mówię że się upiłeś i skłamałeś.!-powiedziałam,pewna siebie,niestety on szybko to pewność przygasił.Zatrzymał się,złapał mnie za ramiona i przybliżył się do mnie.Na jego twarzy zawidniał perfidnie diabelski uśmiech.Nagle zrobiło mi się gorąco.
-tylko wiesz Viki,jeśli zrobisz to co powiedziałaś powiem że to ty mnie porzuciłaś,a ja biedny cierpię,jak myślisz kogo posłuchają,co.?!-zesz kurwa mać,sukinsyn ma rację.!Przełknęłam głośno ślinę,w niezłe gówno nas wkopali.!
-i co wam to da.?!..Przyłapią was z inną kobietą i będzie że jesteście pieprzonymi playboyami!-krzyknęłam,może to mu coś da do przemyślenia.!Jednak na próżno,bo uśmiechnął się tylko,tym uśmiechem króla nocy i powiedział.
-a czy kobiety nie na takich mężczyzn lecą-powiedział arogancko,zbliżył się do mnie jeszcze bardziej,i szepnął mi na ucho-ja sobie poradzę,ale dam ci radę,zacznij ty się od teraz lepiej martwić o siebie,kochanie.-powiedział,po czym pocałował mnie w usta,krótko ale namiętnie.Co za dupek.!Postanowiłam się nie odzywać,mam nadzieję że jak najszybciej znajdę się w domu,o boże aż szkoda mi Lil,ciekawe czy przechodzi przez to samo co ja.?.Najgorsze jest to że Zayn,mimo iż to skończony dupek,jest arogancki i zapatrzony w siebie-Cholernie mnie pociąga,nienawidzę go a jednak..Gdy doszliśmy do samochodu,wsiedliśmy do środka.Niestety coś było nie tak i Zayn nie mógł odpalić samochodu..
-kurwa- zaklął pod nosem wyraźnie zdenerwowany.
-co się stało.?-zapytałam..Spojrzał na mnie i powiedział.
-Nie mamy paliwa,musimy iść z powrotem do miasteczka i zapytać się kogoś o paliwo..-powiedział podirytowany.
-No to chodźmy.-powiedziałam.Oczywiście mogłam się z nim spierać o to że trzeba być tępym żeby nie sprawdzić czy się ma paliwo.Ale nie miałam na to po prostu siły i nie mówmy chop, nie mam nawet prawa jazdy więc gówno mogę na ten temat powiedzieć,jeszcze znając siebie na bank zdarzyła by mi się taka sytuacja..Wyszliśmy z samochodu,Zayn wyjął z niego paczkę papierosów i odpalił jednego.O boż jak dmuchnął w moją stronę,tak mnie dopadł głód nikotynowy że myślałam że wyrwę mu tego fajka z mordy..Jednak jestem wychowana i postanowiłam że grzecznie zapytam..
-dasz mi jedego.?.-spojrzał na mnie wyraźnie zdziwiony i uśmiechnął się głupio.
-a co będę z tego miał.?-zapytał podstępnie.
-ale sęp,no ale skoro się domagasz to obiecuję że moja babcia, w samym bikini zatańczy makarenę,i to specjalnie dla ciebie-prychnął lekko, rozbawiony tym co powiedziałam.Wyjął jednego z paczki,włożył mi do ust i podpalił.
-znaj moje miłosierdzie..a co do tej babi to sobie zapamiętam,nie powiem że nie..tylko dzięki temu mnie zachęciłaś..już nie mogę się doczekać-zażartował Zayn.Pff, nie mogłam wytrzymać i wybuchłam głośnym śmiechem..Gdy doszliśmy do jednego z większych i ładniejszych domów w tym miasteczku,podeszliśmy do drzwi i zapukałam..
Po chwili otworzył nam facet około 40,wpuścił nas do środka z tego co wiemy ma na imię diego i razem z żoną mariną wysłuchali naszej historii.Niestety to co nam powiedzieli nie do końca mas uszczęśliwiło..
-przykro nam-powiedziała marina-ale paliwo tutaj ma tylko rodzina larinesów a oddaleni są z tond o 2 godziny drogi,trochę za późno na taki spacer,ale nie martwcie się przenocujemy was..
Odwróciłam się w stronę Zayna a ten na mnie,spojrzałam na niego pytająco na co ten kiwnął głową,na znak zgody..
-Dziękujemy bardzo i z przyjemnością przenocujemy u was,przepraszamy tylko za kłopot-powiedziałam do Diega i mariny na co oni uśmiechnęli się do nas serdecznie.
-nie ma sprawy,tylko jest jeden problem-powiedziała marina.
-a mianowicie jaki.?.-spytał tym razem Zayn.
-mamy tylko jeden wolny pokój.-powiedział Diego.
-nie ma sprawy,ważne że mamy gdzie spać-powiedziałam do niego z uśmiechem,i tak dużo nam pomogli.
-ale nie tylko o to chodzi,w tym pokoju jest tylko jedno łóżko.-powiedziała zawstydzona marina..
O Jezu i co my mamy teraz zrobić..Spojrzałam na mulata,uśmiechnął się wyzywająca.Co on znowu kombinuje.?!Podszedł do mnie złapał mnie w pasie i przytulił do siebie.
-nie ma sprawy,poradzimy sobie-powiedział z uśmiechem Zayn.Tylko ja wiedziałam co się za nim kryję.
Diego i Marina odetchnęli z ulgą.
-uff, no właśnie widziałem wiadomości i zdjęcia w internecie.-odezwał się gospodarz.
-już,ojej-speszyłam się,cholerny Mulat.!
-jak widzą państwo tym bardziej nie ma problemu-zażartował Zayn,patrząc na mnie z wyraźnym rozbawieniem w oczach.Och jak ja chciałam je w tamtej chwili wydłubać,ale żeby nie frustrować Diega i mariny uśmiechnęłam się do niego z wyraźnym mordem w oczach..Gdy już wszystko było ustalone,pani domu zaparzyła nam wszystkim herbatę i poszliśmy do salonu.Z odbytej rozmowy dowiedzieliśmy się że są małżeństwem od 19 lat i nie mają dzieci ponieważ marina jest bezpłodna..Zaczęła się rozmowa na nasz temat.
-a wy od kiedy już z sobą jesteście.-spytał Diego.-och, zabiję tego bydlaka,chodzi mi o Zayna rzeczy biorąc..
-od pół roku-odpowiedział Mulat,zadowolony z tematu na jaki przeszła rozmowa..
-o długo się z tym ukrywaliście-powiedziała zaskoczona marina..
-wie pani jakie są media,gdyby szybko się o tym dowiedzieli nie dali by nam spokoju..-powiedziałam szybko.Och niech ta rozmowa w końcu się skończy,błagam!
-a myślicie o dalszym życiu razem,małżeństwie.?-spytała kobieta.
-oczywiście, słowo daję że bez Viki nie da się przeżyć,ona o mnie też ciągle myśli prawda.?.-och,spojrzał na mnie,co za dupek..już ja mu w tej sypialni nawsadzam czułych słówek.Ale on miał rację,odkąd tu jestem ciągle o nim myślę.nie w miłym sensie,dosłownie przeciwnym.Ale to nie zmienia faktu że ciągle jest w mojej głowie..
-ależ oczywiście-chce się tak bawić,to się zabawimy!-wie pani-uśmiechnęłam się-mój Zaynuś jest taki uroczy,pierze za mnie,gotuję a nawet sprząta..prawdziwy skarb.!-spojrzałam w jego stronę.
Oczami Zayna
Cholera,ta mała robi ze mnie pantoflarza.Już ja jej dziś pokaże, jaki jestem miły!Teraz z kolei odezwał się gospodarz.
-a myślicie już o dzieciach,to znaczy jak będziecie już małżeństwem-powiedział diego.
Pijąca akurat herbatę Viki zakrztusiła się nią,to jest to!Moja chwila zemsty!
-ależ oczywiście, w Viki niedawno obudził się instynkt macierzyński,nic tylko ciągle zaciąga mnie do sypialnie,słowo daję że gdyby mogła wo gule by mnie z niej nie wypuszczała.-powiedziałem zadowolony z siebie.Spojrzałem na nich.
mina gospodarzy-cenna
mina Viki-pff, bezcenna.Boże jak ona wyglądała..Łypnęła na mnie spod oka.Wyglądała w tej chwili jak seryjny morderca..Pierwsza odezwała się Marina.
-oj to dobrze bo dzieci są błogosławieństwem,a teraz pora kłaść się spać,chodź Viki wskażę ci łazienkę i dam coś do spania.-,,Moja dziewczyna" poszła za nią a ja zostałem poprowadzony przez gospodarza do łazienki i później do naszej sypialni..,,naszej"..jak to dziko brzmi,ale tak jakoś miło..Gdy otworzyłem drzwi i wszedłem do środka zamurowało mnie.Stała tam Viki robiąca sobie warkocz,ale nie to mnie zszokowało.Zaskoczyło mnie to co miała na sobie.Była to koszula nocna do połowy ud z głębokim dekoltem,lekko prześwitująca.Boże jeśli nie chcesz bym zgwałcił tą dziewczynę,to zabierz ją ode mnie.Najlepiej na 200 metrów.Gdy dokończyła pleść swoje piękne włosy zarzuciła warkocz do tyło który sięgał jej aż do tyłka.Przybliżyłem się do niej.
-zadowolony jesteś,przez to co tam pieprzyłeś na dole,marina dała mi tą skąpo koszulę myśląc że będziemy tu uprawiać dziki i nieskrępowany seks!-wrzasnęła na mnie.Uśmiechnąłem się..
Oczami Viki
Nie mogę uwierzyć,przez to co ten osioł nazmyślał muszę się tu męczyć w skąpej kiecce przed tym pociągającym Mulatem..
-zadowolony jesteś,przez to co tam pieprzyłeś na dole,marina dała mi tą skąpo koszulę myśląc że będziemy tu uprawiać dziki i nieskrępowany seks!-wrzasnęłam na niego.Ten z kolei uśmiechnął się w stylu króla nocy i przybliżył do mnie..
-to ty pierwsza zaczęłaś to wojnę kochanie!
-tak wiem,ale teraz siedziałam grzecznie i nie dawałam żadnych oznak obrażania cię.-powiedziałam!
-taak,to jak zrobiłaś ze mnie pantoflarza to nie sugerowałaś tego że chcesz mnie obrazić,co.?!-powiedział wściekły.Zaczęłam się powoli go bać..
-to jak ty zrobiłeś ze mnie nieskrępowaną i napaloną przyszłą mamuśkę to też nic nie chciałeś udowodnić co.?-wrzasnęłam..
-już powiedziałem,chciałem się odgryźć na twoją niesmaczną aluzję.-powiedział już nie wkurzony,wkurwiony i zirytowany Zayn..
-ale ty jesteś skończonym debilem,frajerem..nic nie widzisz po za czubkiem własnego nosa,co..-krzyczałam,niestety nie dane mi było dokończyć gdyż złapał mnie za rękę,rzucił na łóżko po czym sam usiadł na mnie,schylił się i zamknął mi usta pocałunkiem.Cholernie dobrym..krótkim ale namiętnym pocałunkiem..Spojrzałam na niego wściekła.Złapałam go za kark i jeszcze bliżej przyciągnęłam do siebie.
-Nienawidzę cię-syknęłam mu prosto w twarz..-Spojrzał na mnie z dziwnym błyskiem w oczach,uśmiechnął się czarująco.
-Nienawiść jest najsubtelniejszą formą gwałtu.-powiedział patrząc mi prosto w oczy po czym przybliżył się jeszcze bardziej i z mocno wpił się w moje usta.Po chwili w grę poszły języki.Boże jak on całuję.Chciałam się mu postawić i odepchnąć go od siebie.Zaczęłam się szarpać,ale nie dawałam mu rady,dlatego wyciągnęłam rękę i zadrapnęłam go z całej siły w twarz.Niestety potem było tylko gorzej.Oderwał się ode mnie złapał mnie za nadgarstki i ujął je nad moją głową po czym znowu mnie pocałował.Teraz wiedziałam że nie mam już szans.Sama nie wiem kiedy zaczęłam oddawać jego pocałunki.Zayn naparł na mnie całym ciałem wywołując u mnie falę pożądania.Po chwili moje ręce zostały uwolnione,ale ja tym razem zamiast się wyrywać oplątłąm nimi jego szyję,pogłębiając tym pocałunek.Już teraz wiedziałam że zaprzedałam duszę diabłu.
Witam wszystkich czytelników tego rozdziału.Przepraszam, ponieważ w tym rozdziale nie dałam rady opisać co się działo z Louisem i Lil,ale obiecuję że w następnym to zrobię*.*.Proszę o szczere opinię /Sheryl<3
sobota, 23 listopada 2013
,,rozdział 6"
-Wygrały-chwila
napięcia zajęła cały lokal- Viki i Lili
Wszyscy zaczęli klaskać i krzyczeć nasze imiona, jestem dumna z Lili.Świetnie sobie poradziła!Gdy ruda i blondi zeszły ze sceny wkurzone po chwili weszli na nią Louis który objął Lili i Zayn który objął mnie w pasie.Zamurowało nas i zresztą widownie też..Zayn poprosił o mikrofon po czym powiedział
-dziękuję za zagłosowanie na nasze-spojrzał na mnie dziwnie-ukochane dziewczyny
Powiedział a po sali przeszedł szok zdziwienia...
Wszyscy zaczęli klaskać i krzyczeć nasze imiona, jestem dumna z Lili.Świetnie sobie poradziła!Gdy ruda i blondi zeszły ze sceny wkurzone po chwili weszli na nią Louis który objął Lili i Zayn który objął mnie w pasie.Zamurowało nas i zresztą widownie też..Zayn poprosił o mikrofon po czym powiedział
-dziękuję za zagłosowanie na nasze-spojrzał na mnie dziwnie-ukochane dziewczyny
Powiedział a po sali przeszedł szok zdziwienia...
Oczami
Viki
Ja i Lil nie
byłyśmy zdolne do jakiegokolwiek ruchu..po prostu nas zamurowało,co oni
wygadują!Spojrzałam na Zayna,ten z kolei głupio się uśmiechał.Wszyscy ludzie z
lokalu zaczęli robić nam zdjęcia,no świetnie i co jeszcze!Co oni znowu
wymyślili, może to jest ta zemsta o której mówił mi Zayn.No tak, w taki sposób
wpędzą nas w niemały skandal.Już
zamierzałam wyrwać jemu mikrofon z ręki,gdy pochylił się nade mną i pocałował w
policzek,idealnie pozując tym samym do zdjęć.Byłam w wielkim szoku,nie wiedziałam co się dzieje.!Pierwsi zeszli z sceny Louis z
Lil.Malik złapał mnie za rękę i poszedł w ich ślady,momentem widziałam jak
Louis wpycha moją przyjaciółkę do swojego samochodu,co i mój rzekomy
,,chłopak" zrobił ze mną.On wsiadł z kolei na miejsce kierowcy i pochylił
się nade mną,muszę stwierdzić,że przez chwilę się bałam,ale on tylko sięgnął po
pas z mojej strony i zapiął go.
-ooo jakiś
ty uroczy-powiedziałam z wyraźnie słyszanym sarkazmie w głosie.Najwyżej Malik
ma poważne problemy ze słuchem bo uśmiechnął się tylko głupio.
-hmm,wiem..każda
mi to mówiła-powiedział arogancko,spojrzał jeszcze na mnie wyraźnie
rozbawiony,po czym odpalił samochód i ruszył.
-ty na serio
jesteś nieźle zapatrzony w siebie,co.?.-zapytałam.Niestety w odpowiedzi
usłyszałam tylko pogardliwe prychnięcie.Uch jak ja go nienawidzę!
-możesz mi
chociaż powiedzieć,gdzie jedziemy.?!jestem na ciebie nieźle wkurzona,okłamałeś tych wszystkich ludzi,wpędzając nas tym samym w niezłe bagno -jestem coraz bardziej zdenerwowana to
sytuacją,powiedział na oczach tylu świadków,że jesteśmy parą..no może nie tylu
ale wystarczy że wrzucą te głupie zdjęcia do netu i na wieczór pół świata będzie
wiedziało.Nie chciałam go teraz wypytywać o to,ponieważ dobrze wiem jak to się kończy gdy Zayn prowadzi wkurzony..
-niespodzianka,a to przedstawienie w ramach zemsty,ale nie przejmuj się kochanie,bo to dopiero lżejsza połowa,tego co cię czeka-odpowiedział pan Malik..już po jego minie widziałam,że coś się święci..Boże czemu akurat ja musiałam wpaść na tego chłopaka.Są przecież miliony dziewczyn które chciały być jego sąsiadką,jechać z nim w samochodzie i ogółem wszystkie te głupoty,ale nie..to musiałam być ja..na samą myśl o tym chciało mi się płakać..ale nie dam po sobie tego poznać..nikt nie mówił że wojna to łatwa sprawa..ba,jeszcze ja sama mu ją wypowiedziałam,więc pretensje mogę składać tylko do siebie,niestety ja już z natury tak mam,że nie myślę o czymś dwa razy nim to zrobię, no i później mi to wychodzi
-łał,cóż za wyczerpująca wypowiedz,dziwne że nie dajesz wykładów,wiesz że niezły byłby z ciebie mentor..zachęcałbyś ludzi do porywania nieletnich dziewczyn,bo wiesz..ty już masz w tym całkiem niezłą wprawę,co.?!..jak będzie ci potrzebna recenzja do SV to z przyjemnością mogę ją napisać dla ciebie -krząknęłam-,,Ja liczna ofiara Pana Malika mogę głosić wszech i wobec, że wykonuje on swoją pracę uczciwie i sumiennie,jego ofiary są zdezorientowane i przestraszone,a rzekomy porywacz-wskazałam ręką w jego stronę-nadal zachowuje zasadę psychopatycznej miny,która pozwala jego ofiarom bardziej wczuć się w sytuacje"-powiedziałam zdenerwowana i dopiero po chwili dotarło do mnie w pełni co takiego właśnie wydusiłam.Cholera jasna,dałam się ponieść emocjom.Zayn zatrzymał samochód,wyjrzałam przez okno i zobaczyłam jakieś odludne miasteczko,no świetnie..chce mnie zabić!..Zadusi,pokroi i zakopie w ziemi,o boziu..powoli odwróciłam się w jego stronę,ale on nic mi nie zrobił, on po prostu wybuchł gromkim śmiechem...Okey, zawsze miałam skłonność do histeryzowania,przy czym pomagała mi moja wielka wyobraźnia,ale on na serio jest psychopatą..czai mu się pewnie w głowie jakiś niecny plan,i jest tak zadowolony z siebie że aż się facet śmiechem dusi..
Oczami Zayna
Nie mogę wytrzymać,do tej pory miałem w planach ją nieźle nastraszyć.Chciałem zemścić się za to akcję w basenie,ale z nią,nie da się wytrzymać z grobową miną.!Wszystko szło po mojej myśli,aż nagle ona wypaliła z tym mentorem,i sv..a na dodatek po jej minie widać było że mówi całkiem poważnie...Nie dając dłużej rady powstrzymywania się wybuchnąłem gromkim śmiechem,normalnie myślałem że się uduszę.Ona jest nadzwyczajna!..Wszystkie dziewczyny które do tej pory znałem dosłownie kleiły się do mnie,żadna nie powiedziała na mnie złego słowa,każda i bez wyjątku była moja, do czasu gdy nie poznałem jej. Nigdy nie miałem problemu z kobietami,nie musiałem się z nimi kłócić,straszyć ich, a tym bardziej mścić się na nich..hmm, w sumie jak teraz sobie myślę to każda leciała tylko na mój wygląd,żadna nie zastanawiała się nad moim charakterem,chodziło im tylko o moją sławę,urodę i pieniądze.Widać Viki nie przebiera w tym co inne bo do tej pory tylko mnie wyzywa,bije a już na pewno nie jestem obiektem jej westchnień.A zresztą ona moim też,ale muszę przyznać..jest zabawna,bardzo zabawna..potrafi człowieka rozśmieszyć do łez,pewnie nawet nie jest tego świadoma..to dla tego jest..
-jesteś świetna viki,naprawdę,jak czasami coś powiesz to nie wiem czy mam płakać czy się śmiać-powiedziałem z uśmiechem na twarzy,po jej minie można było wywnioskować,że ten śmiech odebrała inaczej niż przypuszczam.
-ej a ty co pomyślałaś,że dlaczego niby się śmieję,co.?-przybliżyłem głowę do jej twarzy i intensywnie wpatrywałem się w jej wielkie,teraz pewnie z zakłopotania oczy.
-szczerze.?.-spytała dziewczyna,widać było że się wstydziła swoją myślą..
-yhym
Wciągnęła powietrze po chwili je wypuszczając i powiedziała.
-w tamtej chwili jak się zacząłeś śmiać pomyślała dokładnie,uwaga recytuję ,, Okey,
zawsze miałam skłonność do histeryzowania,przy czym pomagała mi moja
wielka wyobraźnia,ale on na serio jest psychopatą..czai mu się pewnie w
głowie jakiś niecny plan,i jest tak zadowolony z siebie że aż się facet
śmiechem dusi.."-powiedziała,po czym wyraźnie speszona spojrzała na mnie.Niemożliwe,jeśli to prawda co przed chwilą powiedziała to na serio jest to wyjątek wśród płci pięknej
-Viki,serio.?naprawdę tak pomyślałaś czy mnie wkręcasz.?.-spytałem jej, nadal zaskoczony tym co przed chwilą powiedziała.
-no tak,jak już wspomniałam mam szeroce rozwiniętą wyobraźnię, a to już nie moja wina że jak się śmiejesz to wyglądasz jakbyś był ostro niezrównoważony psychicznie-powiedziała szybko po czym zatkała sobie usta ręką-pff,nie no jest niemożliwa!Złapałem ją za nadgarstek i pociągnąłem za niego
-dlaczego zasłaniasz sobie usta.?.-spytałem ni to rozbawiony,ni to zdziwiony.Nie dane mi było usłyszeć jednak odpowiedzi gdyż dziewczyna ugryzła mnie w rękę i wykorzystując chwilę mojego przymroczenia wyjęła kluczyki z stacyjki,otworzyła drzwi i wyszła z samochodu pędząc wąską uliczką w stronę plaży.Ja w te pędy za nią.Mogłem oczywiście zadzwonić po helikopter lub zwyczajnie po Louisa ale on ma teraz plan do załatwienia z Lil,o ile tak jak ja nie zawalił roboty,ale wracając do tematu w tej przeklętej norze nie ma nawet zasięgu,więc nic mi innego nie zostaje jak biec za tą małą.Znam doskonalę to wioskę,ponieważ tutaj kiedyś przyjeżdżaliśmy z rodzicami na wakacje,jest to mała wioska położona nad piękną zatoką,niesamowite miejsce.Gdy widać już było dziką plażę i piękne morze dostrzegłem Viki która zatrzymała się przy samej wodzie złapać oddech.Wykorzystując chwilę przewagi podszedłem do niej cicho,z zaskoczenia złapałem ją od tyłu i odwróciłem w swoją stronę.Ta wystraszona kopnęła mnie w kostkę i zaczęła uciekać,kierując się w stronę wody.Gdy sięgała już jej do kolan udało mi się ją złapać.Niestety pod wpływem poślizgu poleciała do tyłu a ja na nią.Nie minęła chwila a przykryła nas fala,złapałem ją w tali przyciągnąłem go siebie,obydwoje leżeliśmy w wodzie.Pochyliłem się nad nią.
-jeszcze raz mi mała, taki numer wytniesz a na serio stanę się tym psychopatycznym zabójcą z twoich dzikich myśli-powiedziałem poddenerwowany.Ale ona ma dupet.!
Oczami Viki
Jeszcze mi tu grozi.!Chociaż biorąc pod uwagę sytuację w jakiej obecnie się znajdujemy,nie mam żadnych szans.Dobita tą myślą podniosłam głowę do góry i spojrzałam na niego.O cholercia ale on seksownie wygląda,ten czarny podkoszulek który teraz jest cały mokry idealnie przylega mu do ciała,uwydatniając przy tym jego mięśnie,a włosy które od wody są krystalicznie czarne w intrygujący sposób opadają mu na jego brązowe oczy.On również w dziwny sposób przyglądał mi się.Najpierw jedną ręką sięgnął po kluczyki do samochodu które ściskałam w pięści,jego druga ręka zaś nadal trzymała mnie w pasie..Uniósł brwi do góry i powiedział.
-to doczekam się mojej odpowiedzi.?.-zapytał wyraźnie zirytowany sytuacją,no w sumie nie dziwie mu się.Przeze mnie leży tu teraz cały mokry!..Ale nie,ona nie wiedziała że był zdenerwowany z innego powodu..i nie na nią,tylko na siebie!
Oczami Zayna
Sam nie wiedziałem o czym mam myśleć,leżała pode mną młodsza ode mnie o 3 lata dziewczyna,o pięknej twarzy,długich,lśniących teraz od wody włosach,a jej mokra bluzka w kuszący sposób przylegała do jej ciała.Na boga Zayn,opanuj się bo zaraz ją tu zgwałcisz.Chcąc zacząć myśleć o czymś innym powróciłem do przerwanej w samochodzie rozmowy..
-to doczekam się mojej odpowiedzi.?.-spytałem jej zirytowany,przez swoje głupie myśli
Spojrzała na mnie swoimi wielkimi oczami,chyba nie wiedziała o co mi chodzi..
-dlaczego zasłoniłaś sobie usta.?.-spytałem po raz kolejny.
-aa,bo to z nich wychodzą te głupoty, które mówię.! I później sama się sobie
dziwie że wpakowuję się w jakieś tarapaty..
-szczerze mówiąc, jesteś niemożliwa-fakt. masz szeroce rozwiniętą wyobraźnie-również
się zgadzam.. gadasz głu, mm-nie dane mi było dokończyć tej zabawnej
obliczanki, gdy obiekt moich żartów zasłonił mi usta ręką.Łypnąłem na nią wzrokiem na co ta uśmiechnęła się promiennie.
-już przestań, przestań , wiem że mam mnóstwo wad ale ty również je posiadasz Panie Widzę
tylko swoje ja!-Uniosłem brwi, znowu zaczyna się robić ciekawie.
-ach, tak.?.-spytałem dziewczyny, która złapała mnie za policzki i
wyciągała na wszystkie strony mówiąc przy tym.
-tak,tak..ty już dobrze wiesz co powiedziałam i nie udawaj głuchego jak to masz w zwyczaju-powiedziała rozbawiona i zaczęła wyliczać-po pierwsze-masz skłonność do straszenia ludźmi-po drugie-uśmiechasz się jak szalony psychopata-po trzecie,hhmm...tym razem to ja jej nie dałem dokończyć,także zasłoniłem jej usta,tylko tym razem nie ręką.Przysłoniłem je własnymi.Widać było po niej że jest zdziwiona,otworzyła szeroko oczy i po chwili zaczęła się odpychać,ale ja jej na to nie pozwolę,nie wygra!Przyciągnąłem ją jeszcze mocniej do siebie,co chyba nie było już możliwe,tym samym wpychając język do jej wnętrza jej ust.Viki zamknęła oczy i podjęła się temu wyzwaniu.Nasze języki zaczęły prowadzić ze sobą walkę,która nam obu sprawiała cholerną przyjemność.Moje ręce zjechały z okolicy łopatek do tali dziewczyny, jej zaś objęły mnie za szyję tym samym pogłębiając pocałunek.Kurwa co się ze mną dzieję, nigdy nie traciłem kontroli.Zawsze to ja byłem panem sytuacji..tym czasem tracę ją przy 17 letniej dziewczynie, która do tej pory jedyne co robi to mnie denerwuje..Zastanawiałem się dlaczego ją pocałowałem, czyżby to była chęć przysłonienia jej ust aby nie słuchać oszczerstw na swój temat czy po prostu pragnę jej.A kogo to teraz obchodzi,teraz liczy się chwila..
No i jest 6 rozdział.Mam nadzieje że się podobał.W następnej notce opiszę zakończenie tego rozdziału oraz co międzyczasie działo się z Louisem i Lil..Prawdopodobnie kolejny rozdział będzie jutro lub w poniedziałek../Sheryl <3
Subskrybuj:
Posty (Atom)