wtorek, 26 listopada 2013

,,rozdział 8"

-Niena­wiść jest naj­subtel­niej­szą formą gwałtu.-powiedział patrząc mi prosto w oczy po czym przybliżył się jeszcze bardziej i z mocno wpił się w moje usta.Po chwili w grę poszły języki.Boże jak on całuję.Chciałam się mu postawić i odepchnąć go od siebie.Zaczęłam się szarpać,ale nie dawałam mu rady,dlatego wyciągnęłam rękę i zadrapnęłam go z całej siły w twarz.Niestety potem było tylko gorzej.Oderwał się ode mnie złapał mnie za nadgarstki i ujął je nad moją głową po czym znowu mnie pocałował.Teraz wiedziałam że nie mam już szans.Sama nie wiem kiedy zaczęłam oddawać jego pocałunki.Zayn naparł na mnie całym ciałem wywołując u mnie falę pożądania.Po chwili moje ręce zostały uwolnione,ale ja tym razem zamiast się wyrywać oplątłąm nimi jego szyję,pogłębiając tym pocałunek.Już teraz wiedziałam że zaprzedałam duszę diabłu.

Oczami Viki
Boże jak on całuje.!Gdy jego ręka przejechała po moim nagim udzie i zahaczyła o koniec koszuli nagle oprzytomniałam.Z całej siły odepchnęłam go od siebie i wyskoczyłam z łóżka jak oparzona.Spojrzałam na niego był wyraźnie zdziwiony,nie spodziewał się tego.Ale ja mu nie ulegnę.Nikt mnie nie poskromi!..W tej chwili jednak się bałam, i nie zaprzeczam,że jeśli doszłoby między nami do starcia nie miałabym szans.Spojrzał na mnie i uśmiechnął się w stylu króla nocy.Odwinął kawałek kołdry po mojej stronie i klepnął w miejsce ręką rozbawiony.Zgłupiał jeśli myśli że się tam z powrotem położę.Łypnęłam na niego wrokiem.
-głupota to u ciebie cecha nabyta czy wrodzona,co.?.-powiedziałam zła..na co on uniósł brwi go góry ze zdziwienia i skrzywił się..
-dam ci dobrą radę jeśli chcesz przetrwać dzisiejszą noc-nie obrażaj mnie-a i radzę ci wejść do tego łóżka,nim sam po ciebie wyjdę.No chyba że zadowolisz się zimną podłogą-powiedział zadowolony z siebie i jednocześnie poddenerwowany Zayn.Powoli podeszłam do łóżka,położyłam się i zakryłam kołdro.Odwróciłam się do niego plecami i powiedziałam pod nosem tylko dla swoich uszu.
-nie obrażam cię tylko stawiam diagnozę.-szepnęłam rozbawiona i zamknęłam oczy.
-słyszałem..o popatrz jaka się dowcipna zrobiłaś, bo chyba ci nie muszę przypominać jak niecałe 5 minut temu uciekałaś jak poparzona-powiedział rozbawiony Zayn.Nie miałam siły się z nim kłócić i w sumie bałam się że sytuacja z wcześniej mogła się powtórzyć a nie wiem czy przy następnym razie dałabym radę się mu oprzeć..Z tą myślą zmęczona przebiegiem dzisiejszego dnia zasnęłam..

Oczami Lil
Dzień wcześniej.. 
Po prostu mnie zatkało.Odwróciłam wzrok w stronę tego barana a ten jak nigdy stoi dumny na scenie i pozuje do zdjęć.O boże co się stanie jeśli mama i Mike się o tym dowiedzą.?!Po chwili Louis złapał mnie za nadgarstek i zeszliśmy ze sceny.Pociągnął mnie w stronę swojego auta.Wepchnął mnie na miejsce pasażera.On z kolei usiadł na miejscu kierowcy i odpalił samochód.Kontem oka zauważyłam że Zayn z Viki robi to samo.Co tym bezbożnym branom przyszło do głowy.!Spojrzałam na tego buca który właśnie odpalił samochód i ruszył przed siebie.Miał jakiś dziwny wyraz twarzy.Wkurzyłam się tą całą sytuacją.!
-możesz mi łaskawie powiedzieć do cholery jasnej,gdzie ty mnie wieziesz i co to za głupia akcja z wcześniej,co.?.-wrzasnęłam aż się skrzywił.Po jego minie było widać że nieźle się wkurzył.
-nie krzycz tak dzikusko-wrzasnął-dowiesz się w swoim czasie,a ta akcja w klubie to tak w ramach zabawy.-powiedział Louis.O kur ja mu dam..!
-zabawy,kurwa jakiej zabawy.Nie masz już 5 lat do cholery i nie mówisz o tym znajomym w szkole czy rodzinie.Oznajmiasz to całemu światu-krzyczałam jak szalona-jak on zareaguję na to różnice wieku,co.?! Pomyślałeś o tym! Jesteś o całe 5 lat ode mnie starszy.!
-i co z tego,będą mieli tematy do rozmów, wiesz skarbie przecież to nasza praca-dbać o rozrywkę ludzi na całym świecie.-powiedział i uśmiechnął się głupio.Oj zaraz nie będzie mu się chciało tak śmiać.!.
-Koniec tego dobrego. Jutro zadzwonię do prasy i im wszystko opowiem.-powiedziałam całkiem poważnie jak na moją osobę.
- Taak,proszę bardzo.Tylko wtedy ja powiem że niecnie mnie wykorzystałaś żeby zdobyć sławę i rozgłos dla black queen a gdy już je zyskałaś porzuciłaś mnie jak starą lalkę,jak myślisz kochanie komu uwierzą.?-zapytał mnie.Miał rację byłam przegrana.Och bądź przeklęty.!
-no właśnie-kontynuował-więc czy ci się to podoba czy nie to bitwę wygrałem ja-powiedział dumny z siebie.O boże czy moje życie nie może być łatwe i spokojne.?!
-dlaczego akurat ja co.?! Jest tyle dziewczyn które pieniły by się ze szczęścia gdy by były na moim miejscu.-powiedziałam zrozpaczona przez gówno w jakim się znalazłam.
-no widzisz może właśnie przez to że tobie na tym nie zależy,może dla tego że fajnie się ciebie dręczy a może dla tego że jako jedyna z znanych mi dziewczyn otwarcie mnie obraziłaś.-powiedział Louis całkowicie rozbawiony.Niestety mi nie było do śmiechu.!Już miałam mu się odgryźć gdy gwałtownie skręciliśmy i znalazliśmy się przy jakimś hotelu.Na parkingu było mnóstwo samochodów-ok 25,głównie sportowych.Louis wysiadł pierwszy poczym okrążył samochód,otworzył drzwi z mojej strony podał mi rękę i pomógł wyjść.-Teraz bawi się w dżentelmena,co.?-prychnęłam cicho podnosem.
Poszliśmy w stronę wejścia.Weszliśmy do głównego holu gdzie znajdowało się dużo młodych ludzi.Głownie mężczyzn do 25 lat.Lou zaprowadził mnie do 4 z nich i przywitał się z każdym z nich po czym przedstawił mnie jako swoją dziewczynę.Co miałam zrobić.?uśmiechnęłam się promiennie tak jak najlepiej potrafiłam i przywitałam się z nimi.Wysoki blondyn to Mark i ma 20 lat,w sumie starszy ode mnie o 3 lata,Jack z kolei to czarnowłosy,niewiele wyższy ode mnie,3 z nich to Ren i na końcu Mauricio który był w wieku Louisa i miał brązowe włosy do ramion.Wszyscy wydawali się bardzo sympatyczni.Po chwili doszła do nas dziewczyna Rena.Typowa tipsiara.Opalona,sztucznie na oko,mocno umalowana i prowokacyjnie ubrana.Wyciągnęła do mnie rękę i przedstawiła się.Miała na imię Eliza.Gdy chłopaki wraz z Lou poszli zamówić pokoje,miałyśmy więcej czasu by się poznać.Jednak zbyt pochopnie ją oceniłam,okazała się być bardzo sympatyczną i śmieszną dziewczyną.Po chwili złapałyśmy wspólny język.Gdy poszłyśmy zapalić na zewnątrz dowiedziałam się o ciekawej sprawie..
-a więc przyjechałaś razem z Louisem mu kibicować w wyścigach.?-spytała-wiesz on nigdy nie zabierał ze sobą swoich dziewczyn.Ale i różnisz się od nich,oczywiście w lepszym słowa tego znaczeniu-uśmiechnęła się do mnie i wypuściła dym z ust.Zamurowało mnie.Nie wiedziałam co powiedzieć ale żeby nie robić zamieszania co miałam w swojej naturze powiedziałam poprostu.
-tak,oczywiście,dziękuję.A teraz wybacz muszę zapytać się o coś Lou-odpowiedziałam jej i pognałam w stronę tego barana..Gdy go zobaczyłam pędem ruszyłam w jego stronę.
Oczami Louisa
Rozmawiałem z chłopakami.Całe szczęście że Lil nie zrobiła żadnej awantury.
-ale śliczna jest ta twoja dziewczyna wiesz,taka naturalna.Inna od tych pozostałych.
-och,jeszcze nie wiecie jak inna.-powiedziałem rozbawiony.Odwróciłem się do tyłu i zobaczyłem jak Lil pędzi w moją stronę,łapie mnie za nadgarstek,przeprasza chłopaków i ciągnie mnie w inną stronę.
-masz ten pokój.?-zapytała wyraźnie zdenerwowana.No cóż miała dziewczyna powód,ale wydawało się że już się uspokoiła..a jednak.!
-tak-odpowiedziałem i pomachałem kluczykami.
-to prowadź,mamy do pogadania-powiedziała zdenerwowana.Nie wiem czemu ale poczułem jakbym miał zaraz spowiadać się przed żoną.Dziwne uczucie..
Gdy weszliśmy do pokoju,zamknąłem drzwi na klucz i poszedłem w stronę okna.Lil spojrzała na mnie wrogo,zrobiła klika kroków w moją stronę,złapała mnie za koszule i porządnie wytargała.
-masz mi się teraz spowiadać jak u księdza-powiedziała zła-co ty sobie wyobrażasz,co.?.-krzyknęła.Zdziwiłem się.
-ale o co ci chodzi.?.-spytałem.
-o gówno jak nie wiesz o co-odgryzła się-czy ty zdurniałeś,co.?!.Nielegalne wyścigi-krzyknęła..
O cholera,ręką szybko zamknąłem jej usta.
-skąd o tym wiesz,co.?!-powiedziałem zdenerwowany..
-od Elizy,dziewczyny Rena-powiedziała zdenerwowana.
-powiedziała ci że są nielegalne,przecież ona sama pewnie o tym nie wie.-stwierdziłem zdenerwowany.To niemożliwe, Ren nie jest taki głupi.!
-nie,powiedziała mi że to są tylko wyścigi,reszty domyśliłam się sama.
To co wyszło z jej ust nieźle mnie zszokowało,jakim sposobem domyśliła się prawdy.?!
-skąd wiedziałaś o tym że są nielegalne.-powiedziałem wkurwiony nie na żarty.Spojrzała na mnie spod byka,jeszcze mocniej mną potrząsnęła i wyzywająco spojrzała mi w twarz.
-po pierwsze,to nie unoś się bo jedynym kto ma ku temu powód to ja.!-krzyknęła-a po drugie to miałam osobę bardzo mi bliską,która brała udział w nielegalnych wyścigach,raz mnie nawet tam zabrała.Jest tu tak samo jak wtedy..odludzie,młodzi ludzie,laski, hotel na takim zadupiu..myślisz że mnie to nie zdziwiło.?-zamurowało mnie.Ona wie co to za świat.Po jej minie mogę się domyślać że nie za bardzo jej się podoba.Spojrzałem na tel była już 21,zaczęło się ściemniać.Wyścigi są o 23.Złapałem ją za rękę i poprowadziłem w stronę balkonu tam stała mała kanapa na której usiedliśmy.
-dlaczego to robisz,przecież to cholernie niebezpieczne.?-spytała mnie z dziwnym wyrazem twarzy.Chwila,czy ona się o mnie nie martwi.? Niemożliwe.
-może właśnie dlatego że brakuje mi adrenaliny,a to jest takim oderwaniem od mojego ciągle idealnego stylu życia-powiedziałem całkiem zdziwiony że mówię akurat jej takie rzeczy.Na moje słowa ta się uniosła i patrząc mi prosto w oczy powiedziała..
-wiesz że takie wyścigi mogą wo gule cię od niego oderwać-zaczęła krzyczeć-do cholery Louis ci ludzie nie mają zasad,nic ich nie powstrzyma przed zwycięstwem.Oni nie traktują tego dla zabawy tylko jako styl życia i sposób zarabiania na nie.Wiesz ile młodych ludzi ginie przez to gówno.Nie mogła się powstrzymać i słone zły wypłynęły z jej oczu.Szybko zaczęła je wycierać ale ja jej na to nie pozwoliłem.Złapałem ją za nadgarstki i uniosłem jej twarz do góry.
-ej,mała co ci.?.-spytałem spokojnie.
-nic mi-powiedziała i chciała się odwrócić ale ja tylko umocniłem uścisk.
-powiedz czy ta osoba o której wspominałaś miała wypadek czy coś jej się stało.-spytałem wolno i spokojnie.Nie chciałem jej spłoszyć.Przetarła łzy,przytaknęła główko i spojrzała na mnie swoimi wielkimi oczami.Nagle nabrała mnie niepowstrzymana ochota na przyciągnięcie ją w swoje ramiona i przytulenie jej.Tak też uczyniłem.Co się ze mną do cholery dzieję.Nigdy nie zaznałem takich uczuć jak litość.Lil czując na swoim ciele opiekuńcze ramiona rozluźniła się i zaczęła mówić.
- Gdy miałam 16 lat chodziłam z pewnym chłopakiem Aleksem.Bardzo go kochałam.Niestety on też się ścigał i w wyścigu o finały na główną nagrodę zabrał mnie ze sobą abym go wspierała-chlipała Lil-niestety jego przeciwnik zepchnął go z drogi powodując że Aleks z całej siły uderzył w drzewo.Niestety nie przeżył tego wypadku.Po chwili zamiast przyjechać na metę gdzie na niego czekałam, wjechała karetka z jego martwym ciałem.-powiedziała i łzy znowu zaczęły płynąć z jej oczu.Spojrzała na mnie i przytuliła się mocniej.
-musisz się dzisiaj ścigać,proszę nie rób tego.!-powiedziała bezbronnym głosem.Nie miałem pojęcia co jej odpowiedzieć.Więc tylko poklepałem ją po główce i lekko kołysałem.Tym samym sprawiłem że zasnęła.Gdy nastała godzina 22.20 trzeba było się zbierać.Położyłem Lil na łóżku i gdy miałem już wychodzić ona nagle wstała i powiedziała.
-a więc jednak chcesz się ścigać,co.?-spytała z wkurzonym wyrazem twarzy.
-tak i nie zmienisz mojej decyzji-powiedziałem twardo stawiając sprawę.!
-czyli nie dajesz mi wyboru-powiedziała po prostu.Podeszła do mnie wyjęła kluczyk od drzwi z rąk,podbiegła do balkonu i wyrzuciła go przez okno po czym je zamknęła. Podszedłem do niej złapałem ją za ramiona i zacząłem krzyczeć.
-czy ty rozumiesz do jasnej cholery co zrobiłaś,dlaczego się o mnie martwisz,przecież mnie nienawidzisz.-wrzasnąłem nieźle wkurwiony.Nie chciałem być teraz na jej miejscu.Ta na moje słowa tylko uśmiechnęła przybliżyła do mnie jeszcze bardziej i powiedziała patrząc mi prosto w oczy.
-Nienawiść mój drogi wyklucza rozumienie-syknęła.
Ach,tak.No to w takim razie dostosuję się do rady.
Przygniotłem ją do ściany,uśmiechnąłem się po czym mocno wpiłem się w jej wargi.Chciała się odsunąć i wyrwać z uścisku ale o tym nie było już mowy.Sama sobie taki los zgotowała.Wiedząc że nie ma już szans zaczęła oddawać pocałunki które były mocne i namiętne.Po chwili dołączyły nasze języki które spowodowały że bardziej płonęliśmy z pożądania.Mocno na nią naparem a ta oplotła swoimi nogami moją talię.W taki sposób zaczęliśmy kierować się w stronę łóżka..

To był 8 rozdział.Mam nadzieję że się podobał*.* Proszę o komentarze i szczere opinie.W następnej notce opiszę dalsze dzieje Louisa i Lil oraz ich spotkanie na drugi dzień z Viki i Zaynem./Sheryl<3

1 komentarz:

  1. Ooo widzę ze tu tez sie grubo dzieje ♥ nie wiem czy juz piaalam czy nie ale kocham tego bloga . ! Najlepsze jest to ze w tym opowiadaniu główne bohaterki nie sa niewiadomo jakimi cnotkami xd czekam na nastepny:* ♥♥

    OdpowiedzUsuń