środa, 20 listopada 2013

,,3 rozdział"

-Lilii- krzyczała viki na całe gardło, z bieraj się szybciej
-no idę,idę
-za 5 sekund cię tu widzę

Wybieramy się dzisiaj na imprezę, w końcu są wakacje więc trzeba trochę zaszaleć, gdy lil zeszła na dół wzięłam klucze, rozejrzałam się po całym domu czy aby wszystko jest wyłączone, zgarnęłam jeszcze paczkę papierosów z stołu i wyszłyśmy.Lili ubrała się w sukienkę o kolorze brzoskwiniowym,małą torebkę i czarne szpilki.Ja natomiast miętową sukienkę przylegającą do ciała,całą z koronki,mało czarną torebkę i tego samego koloru szpilki.Każda z nas się umalowała i rozpuściła włosy,co moim zdaniem jest głównym atutem.Przyjechała po nas taksówka,ponieważ klub jest z 3-4 kilometry z tond ,a piechotą na 16 cm szpilkach nie wypadało by iść.Gdy dotarłyśmy do klubu przed wejściem zapaliłyśmy po papierosie i weszłyśmy do klubu.Miejsce było niesamowite, pełno ludzi, świetna muzyka no i faceci..Poszłyśmy w stronę barku , i zamówiłyśmy po drinku .Muszę pamiętać aby nie przegiąć z piciem, bo Lili nie zna umiaru..ja natomiast jestem opanowana i potrafię powiedzieć ,,NIE" 

 3 godziny później
 ....
 Kurwa ale się upiłam, Lil mnie namówiła na jednego, może 6 drinków więcej niż planowałam na początku, a później?,później to już sama przestałam liczyć,ale trudno się mówi.Jutro zapewne będę pokutowała niemiłosiernym bólem głowy, ale nie dziś, dzisiaj...
 -Szalejemy!!-krzyknęłam na całe gardło do Lil, na co ta się wyszczerzyła odstawiła puste kieliszki po drinkach i pociągnęła w stronę parkietu, zaczęłyśmy tańczyć do..
 http://www.youtube.com/watch?v=E-vqD97rF7M
z jakimiś chłopakami, mniej więcej w naszym wieku, chociaż po takiej ilości alkoholu moje zdolności widzenia mogły ulec zmianie.:D
 Oczami Lili
 Od tego wirowania na parkiecie zrobiło mi się nie dobrze, a na dodatek mojemu chwilowemu partnerowi od tańca strasznie się ręce pociły.Wyszłam więc na dwór,zaczerpnęłam świeżego powietrza,które ochładzało moje odkryte ramiona przyjemnymi falami lekkiego wiaterku.Gdy miałam już wchodzić zobaczyłam jak Zayn Malik wchodzi do klubu..sam..bez Louisa, zdziwiło mnie to ale chciałam jak najszybciej tam wejść i powiedzieć Viki o obecności tego buca,aż nagle poczułam że ktoś ręką zasłania moje usta a drugą chwyta za nadgarstki i ciągnie na tyłu klubu,myśląc że to jest gwałciciel ugryzłam go w rękę, z całej siły ścisnęłam torebkę i cisnęłam w głowę rzekomego gwałciciela,ten zawył z bólu, chwycił mnie mocniej za nadgarstki i odwrócił twarzą do siebie.Skamieniałam,boże uwierz mi że myślałam że tam zejdę,to był Louis,ten sam który mieszka obok nas, ten sam z one direction którego niejednokrotnie obraziłam..to nie może być prawda!
-Kurna ile ja wypiłam? mam jakieś zwidy? -powiedziałam cicho do siebie,niestety nie za cicho by nie mógł tego usłyszeć
-to nie zwidy kochanie tylko jawa-powiedział z głupim uśmiechem na twarzy
-O Jezu,serio?
-haha, ile ty mała wypiłaś.?.
-jaa?ja nie jestem pijana!
Oczywiście, chyba jak każdy pijany, musiałam zaprzeczyć..
-Taak?..o to dziwne, bo wątpię czy doszłabyś tak normalnie do klubu gdybym cię nie trzymał
-dojdę, i możesz mnie już póścić do jasnej cholery?!.niezłego mi stracha napędziłeś,myślałam że to jakiś gwałciciel!
-swoją drogą, zęby to ty chyba masz jak rekin,co?! -puścił ją po czym pomasował ugryzioną rękę
Lili runęłaby na dół jak kłoda nie zrobiwszy nawet jednego kroku, gdy nie Louis który złapał ją w swoje objęcia i przyciągnął mocno do siebie,za mocno.Jedną ręką złapał ją w tali,a drugą w okolicy łopatek
-i co maleńka miałem rację,nie ma przy tobie twojej przyjaciółeczki, a sama nie dam rady, więc póki co jesteś skazana na mnie-powiedział Louis z arogancikm uśmiechem na twarzy
Och, jak ona chiała ten głupkowaty uśmiech zdjąć,ale wiedziała że dziś nie miała by cienia szansy, miał rację była skazana totalnie na niego,przełknęłam głośno slinę
-a co ty się taki pomocny zrobiłeś, co?
-a kto powiedział, że chcę ci pomóc, poprostu stwierdziłem fakt-powiedział z wyższością
-ty cholerny..
-daruj sobie mała,i lepiej mnie posłuchaj, mam ze sobą samochód, odwiozę cię do domu i położę spać
-haha i co jeszcze, może pogłaszczesz po główce i opowiesz bajeczkę  na dobranoc ?
-hmm, skoro chcesz mała..
 Oczami Louisa
-nie chcę i uwierz,gdybym mogła za żadne skarby świata bym tu nie stała i nie dyskutowała z tobą
-hmm, nie najlepiej się wyrażasz do swojego wybawiciela-zauważyłem zgryźliwie 
-haha, wybawiciel, serio?    
-no najwyżej, że wolisz określenie pięknego księcia na białym koniu
-taaak,chyba przepoconego buca, na starym capie
-haha, pijana i taka wygadana-powiedziałem podnosem
-uznam to za komplement-powiedziała z pięknym uśmiechem na twarzy..jak się uśmiechnie, jej twarz nabiera łagodniejszych rys-pomyślałem
-ja o tym starym capie też, a więc pozwól pani,że podam ci mą spoconą dłoń i odwiozę tym starym capie do zamku
co było śmieszne,bo on do żadnych przepoceńców nie należał a i jego sportowy samochód raczej z starym capem się nie kojarzy-pomyślała Lili 
-muszę przyznać, mimo iż za sobą nie przepadamy, masz cholernie dobre poczucie humoru
-dzięki, mała
muszę przyznać, że jej komplement mnie ucieszył,co jest raczej dziwne
Oczami Lili
-nie jestem mała,mam imię, wiesz.?
Uniósł znacząco brwi i nimi poruszył,co bardzo mnie rozbawiło,muszę przyznać
-no to jak cię zwą księżniczko.?
-Lili,nazywam się Lili
Odpowiedziała, a Louis odpalił samochód i ruszył w stronę domu Oczami Louisa
 Odwiozłem Lili do domu, szczerze to imię w pełni do niej pasuje, jest urocza,słodka i drobna, przynajmniej z wyglądu, chociaż muszę przyznać zna się na żartach i sama jest bardzo śmieszna.
Pomogłem jej wyjść z samochodu,oczywiście nie obyło się beż problemu szukania kluczy i otwierania drzwi ale jakoś jesteśmy w środku. Trochę jestem zły, chciałem się dzisiaj zabawić i wypić no ale sam ją zaciągnąłem za ten cholerny budynek nie wiedząc w jakim może być stanie chciałem jej napędzić stracha i to wszystko a wyszło tak, że musiałem ją jeszcze odwieść. Jak na zawołania,trochę w lepszym stanie Lil wyszła z kuchni z dwoma kieliszkami, sokiem i butelką z bordowym płynem w środku
-co ty tam masz.?
-Skapnęłam się,że przecież przyjechałeś do tego klubu się zabawić i wypić zapewne, a zamiast tego jesteś tu i mnie niańczysz,więc pomyślałam, że wypijesz ze mną..a wiedz że nie każdego spotyka zaszczyt picia porzeczkowej mojej mamusi
Czy ona czytała mi w myślach.?!
-zajebiście tylko, nie wiem czy jesteś w stanie dalej pić
-no co ty, już prawie mi przeszło, a zresztą jestem już w domu , co tu może mi grozić
Przybliżyłem się do niej na tyle blisko, że musiała czuć mój oddech na swoich odkrytych ramionach,i miałem rację, poczułem jak się wzdrygnęła..zabawę czas zacząć..
-No może na przykład, ja ?
Oczami Lili
Moje oczy rozszerzyły się chyba do granic, głośno przełknęłam ślinę
-haha,nie bój się, mała
Krząknęłam głośno 
-hmm Lili-poprawił się Louis
-Lili nie zrobię ci krzywdy
-cholera nie strój sobie więcej takich żartów, to już przestaje być śmieszne
-To nie był żart Lil, to było ostrzeżenie..
-Ostrzeżenie.?
-Tak, lepiej żebyś ze mną nie zadzierała mała,hmm Lili, a teraz powiedz mi gdzie będziemy pić
-chodź-powiedziałam i poprowadziłam go w stronę mojego pokoju,otworzyłam drzwi i kieliszki, szklanki , sok, wódkę położyłam na podłodze obok dywanu i sama na nim usiadłam,wskazałam Louisowi aby zrobił to samo,usiadł i polał nam i się zaczęło

1 godzinę  później
Nie minęła godzina, a my tzn. Louis był pijany, bo Lil już wcześniej była pijana , zaczęliśmy normalnie rozmawiać, śmiać, żartować, nie powiem że nie,było zajebiście!
-haha,ej Lil a dlaczego jak przyjechałem byłaś na zewnątrz a nie w klubie.?
-szczerze.?
Louis pokiwał głową
-bo mój partner do tańca, to był jakiś poci-łapa ,normalnie istna studnia,no więc aby uwolnić się od tego natarczywego buca musiałam wyjść na zewnątrz pod pretekstem przewietrzenia się-ostatnie słowa mocno zaakcentowałam
Oczami Louisa
Nie mogę,parsknąłem głośnym śmiechem 
-haha, a więc to dlatego, cóż za przykry los cię spotkał
-no co ty nie powiesz,dziwne dlaczego wiadra ze sobą nie miał
-haha, dobrze że mi się ręce nie pocą, musiałbym być wtedy narażony na twoją surową krytykę
powiedziałem śmiejąc się
-haha, serio?nie wierzę, kłamiesz jak leci, już z tond widzę jakie się błyszczą 
-no to chodz
Oczami Lili 
Wyciągnął do mnie ręce, spojrzałam na niego jakby na głowie miał kurę.
Siedziałam i nic nie zrobiłam, na co on wstał złapał mnie za ręce przyciągnął do siebie,po czym włączył piosenkę z telefonu i zaczęliśmy tańczyć, raz wolno, raz szybko śmiejąc się przy tym niemiłosiernie, przy ostatniej dość szybkiej piosence potknęłam się o kant łóżka i runęłam na nie ciągnąc Louisa za sobą który w finale spadł na mnie,z bliska mogłam wyraźnie poczuć jego zapach, hmm zajebisty, taki męski
-to przez ciebie mała zołzo
-nie nazywaj mnie tak wydelikacony lalusiu-powiedziałam przez śmiech
-wydelikacony.?masz przeprosić
-a jak tego nie zrobię to co.?
Uniósł brwi do góry,co jak zauważyłam miał w zwyczaju, po czym usiadł na mnie i zaczął mnie łaskotać,nie wyrabiałam ze śmiechu
-Louis,hahaha,proszę,haha,przestań,hahaha 
-najpierw przeproś
-hahaha,no okey,okey przepraszam
Przestał mnie łaskotać,ale nadal na mnie siedział,krząknęłam
-może jaśnie królewicz ze mnie zejść
-oo ale ty jesteś taka mięciutka, jak podusia
 Zszedł ze mnie po to aby położyć się obok, a swoją głowę ułożyć na moim brzuchu. Chyba z nudów zaczęłam bawić się jego włosami,hmm całkiem fajnie, minęła godzina a ja nawet nie zauważyłam kiedy zasnęliśmy.


To koniec rozdziału 3 mam nadzieję ,że się podobało..w następnym rozdziale opiszę co między czasie działo się z Zaynem i Viki,dlatego jeśli ktoś jest zaciekawiony ich dalszymi losami,proszę śledzić mojego bloga.Następna notka najpóźniej w piątek / Sheryl<3 
  

  


1 komentarz:

  1. Super ! Blog jest omomom *0* cos czuje ze na następny dzień będzie sie dzialo między nimi ♥ czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń